Żona zabraniała iść na piwo
Jacek próbował rozmawiać z Anią, tłumaczył jej, że tak dłużej być nie może, ale zawsze kończyło się płaczem żony i pretensjami, że ona tak się stara, żeby wszystko było dobrze, a on jest niewdzięczny i nie potrafi tego docenić. - W pewnym momencie poczułem, że mówimy dwoma różnymi językami. Ona zupełnie nie wiedziała, o co mi chodzi. Chciałem być traktowany jak dorosły facet, a nie niepełnosprawne dziecko. O wyjściu z kolegą na piwo bez żony nie było mowy, myślałem, że chociaż nie będzie mi mówić na każdym kroku, co mam robić - mówi Jacek.