Nadopiekuńcze żony, które z każdego mężczyzny zrobią małe dziecko, wcale nie są pożądanymi partnerkami. Samodzielny i zaradny facet chce być z kobietą, a nie matką.
Nadopiekuńcze żony, które z każdego mężczyzny zrobią małe dziecko, wcale nie są pożądanymi partnerkami. Samodzielny i zaradny facet chce być z kobietą, a nie matką.
Upierze, ugotuje, uprasowaną koszulę powiesi na krześle, poda śniadanie, o wszystko się zatroszczy. A wieczorem zapyta o problemy w pracy, z którymi jest na bieżąco. Idealna żona? Nie, kobieta, która pomyliła życiowe role i zamiast partnerką stała się opiekunką. I jak się okazuje mężczyźni wcale nie pragną żon, które będą ich we wszystkim wyręczały. W zamian wszystko ma być po jej myśli, bo to ona nie tylko sprawuje opiekę, ale też rządzi.
Mężczyźni boją się złotej klatki
Chociaż - jak pokazują badania - mężczyźni w małżeństwie są zdrowsi i szczęśliwsi, to jednak boją tej klatki, z której nie będą w stanie się wydostać. O całkowitej kontroli nie wspominając. Na początku związku Jacek nie mógł się nacieszyć tym, jaką ma cudowną dziewczynę. Ania jest niezwykle poukładana, zawsze ma porządek i w mieszkaniu, w papierach i w głowie. A do tego ładna i pracowita. Rodzice Jacka uwielbiali swoją synową. Kupili im mieszkanie. Byli szczęśliwi, że chociaż ich młodszemu synowi szczęście w życiu dopisało, bo straszy był już po rozwodzie.
Chciałem o sobie decydować
- Marzyłem już tylko o tym, żeby to wszystko się skończyło. Może to moja wina, że nie zauważyłem w porę, że daję się zamknąć w złotej klatce. Nie mogłem już tak żyć. To prawda, że Ania o wszystko dbała: śniadanie, obiad, kolacja. A do tego była czuła, ale kiedy zapytała mnie dlaczego nie noszę tych cieplejszych skarpet, które mi kupiła, a dlaczego założyłem starą czapkę, to nie wytrzymałem trzasnąłem drzwiami i wyszedłem. Jestem dorosłym mężczyzną, który chce zadecydować chociaż o tym, jaką ma włożyć czapkę - mówi Jacek.
Nadopiekuńczość formą dominacji
Nadopiekuńczość nie jest miłością, ale nieuświadomioną manipulacją, chęcią zawładnięcia partnerem, kontrolowania jego życia, zniewoleniem poprzez opiekę. W pewnym momencie zaciera się granica między szczerą troską, a obsesyjną kontrolą. Nadopiekuńcze żony traktują partnerów jak swoją własność, nie postrzegają go jako odrębnej jednostki, która ma pełne prawo do swoich planów i potrzeb. Psycholodzy są zadania, że nadopiekuńcza postawa jest formą despotyzmu i potrzeby dominacji.
Żona zabraniała iść na piwo
Jacek próbował rozmawiać z Anią, tłumaczył jej, że tak dłużej być nie może, ale zawsze kończyło się płaczem żony i pretensjami, że ona tak się stara, żeby wszystko było dobrze, a on jest niewdzięczny i nie potrafi tego docenić. - W pewnym momencie poczułem, że mówimy dwoma różnymi językami. Ona zupełnie nie wiedziała, o co mi chodzi. Chciałem być traktowany jak dorosły facet, a nie niepełnosprawne dziecko. O wyjściu z kolegą na piwo bez żony nie było mowy, myślałem, że chociaż nie będzie mi mówić na każdym kroku, co mam robić - mówi Jacek.
Podświadomy lęk przed utratą związku
Coraz częściej się kłócili. W końcu on się wyprowadził. Zamieszkał w wynajętym mieszkaniu. Jego rodzina nigdy nie zrozumiała tej decyzji, bo przecież miał taką dobrą żonę. Chociaż od rozstania minął rok, nie udało się naprawić relacji z nimi. Przyczyny chorobliwej nadopiekuńczości mogą być bardzo różne, nieudane poprzednie związki, czy rozwód rodziców. Doświadczenia, które budzą podświadomy lęk przed utratą związku i samotnością. Często też kobiety powielają wzorzec rodzinny, bo same były wychowywane przez nadopiekuńcze matki. Wyjść z zaklętego koła może pomóc psychoterapia.
Tekst: Monika Doroszkiewicz