Androgyniczni idole – co chcą przekazać?
Modna warszawska kawiarnia przy Brackiej. Po osiemnastej wszystkie stoliki są już zajęte. Przy jedynym siedzi blondynka z oszałamiającymi rzęsami i pełnymi ustami. Podobna do Magdy Mołek.
Modna warszawska kawiarnia przy Brackiej. Po osiemnastej wszystkie stoliki są już zajęte. Przy jedynym siedzi blondynka z oszałamiającymi rzęsami i pełnymi ustami. Podobna do Magdy Mołek. Sporo gestykuluje i ładnie się uśmiecha. Ubrana w luźny t-shirt z dużym dekoltem, z wisiorkiem na szyi, opowiada słodkim, ale zdecydowanym głosem o swojej artystycznej karierze. Śpiewa po francusku i po angielsku, do elektronicznych bitów, piosenki o treściach erotyczno-miłosno-cierpiętniczych. Kojarzy się to trochę z przebojami z dyskotek w rytmie zwariowanych lat 80.
Nie jest kobietą ani Francuzką. To Polak - Marcin Majewski, który w 2009 r. podbił serca publiczności w całej Polsce.
Rewolucja według Madoksa
Od jego pierwszego ogólnopolskiego wystąpienia minęły dwa lata. Wówczas nie tyle wyjątkowy głos stał się źródłem popularności chłopaka, co raczej spekulacje na temat jego płci. Płyta Madoksa „La révolution sexuelle” od października leży już na sklepowych półkach. Kolejne teledyski udowadniają, że wizerunek, dzięki któremu zaistniał, nie był tylko chwilową fanaberią, ale dobrze przemyślaną koncepcją.
Marcin nadal pamięta tremę, która towarzyszyła mu przed castingiem do programu. - Nie wiedziałem, jak ludzie zareagują na mój wizerunek. Zaraz po występie przypięto mi łatkę dziwaka. Chodziłem z nią po ulicach prawie dwa lata. Komentarze typu „Madox nie potrafi śpiewać” umilkły dopiero po wydaniu płyty. Kosztowało mnie to półtora roku pracy – wspomina początki swojej kariery Marcin, po czym dodaje: - Te dwa lata szybko minęły i dzięki nim dojrzałem.
Dzisiaj już nie wstydzi się swojego wyglądu. Na zakupy w centrum handlowym zakłada ulubione jeansy, włosy wiąże w kucyk. Zazwyczaj nie ma wtedy na sobie podkładu ani pociągniętej kreski nad górną powieką. - Dopiero jak pomaluję oko, zdarza się, że ludzie pytają, czy przypadkiem nie jestem Madoksem. Bawi mnie to – opowiada Marcin. Kila lat temu ktoś ze znajomych zrobił mu kilka zdjęć profesjonalną lustrzanką. - Wtedy pierwszy raz pomalowałem oczy. Spodobało mi się. Zacząłem się delikatnie malować na co dzień, aż stało się to moim znakiem rozpoznawczym.
Kiedy słyszy, że jest „fajną laską”, macha ręką. – To, jak wyglądam, nie jest przecież ode mnie zależne. Jestem facetem, ale mam twarz kobiety. Dlatego wykorzystuję to i podkreślam swoją urodę makijażem. Ale nawet bez tego nie wyglądam jak stereotypowy facet. Nieraz przy płaceniu rachunków w sklepie albo knajpie mówią do mnie per pani – opowiada Marcin.
Oglądając w kolorowych magazynach zdjęcia Madoksa nietrudno zauważyć, że chłopak świetnie czuję się w swoim ciele. - Każdemu bym życzył takiego dobrego poczucia we własnej skórze, jakie mam ja – komentuje Marcin, po czym przyznaje, że niechętnie wraca do wizualnych aspektów swoje kreacji. - Kiedyś nie mogłem napatrzeć się na te piękne zdjęcia. Nie podejrzewałem, że jestem taki fotogeniczny – wyznaje i dodaje: - Nie uważam się za wyjątkowo atrakcyjnego, ale nie zamieniłbym się z nikim ani na ciało, ani na twarz.
Madox w wielu wywiadach podkreślał, że czuje się mężczyzną i nigdy nie chciał być dziewczyną. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że lubi „kiedy inne kobiety mówią mi, że jestem ładniejszy niż niejedna laska”. - Dla mnie płeć jest płynna i zamiast żonglować pojęciami transgeniczności czy androgynii, wolę mówić o uniseksualizmie. Z niego trzeba czerpać korzyści. Wystarczy spojrzeć na świat mody. On pokazuje, że płciowość nie jest do końca istotna. Andreja Pejica, modela serbskiego pochodzenia, łatwo pomylić z kobietą – tłumaczy Marcin.
I rzeczywiście, Pejic to jeden z najbardziej pożądanych obecnie modeli na świecie. Jest muzą Jeana Paula Gaultiera, pojawił się wiele razy na okładkach najlepszych modowych magazynów, m.in. francuskiego Vogue'a. Jego kontrowersyjna uroda sprawiła, że odniósł spektakularny sukces. W rozmowie z New York Magazine Andrej przyznał, że nie ma problemów z określeniem swojej płci, bo w ogóle nie postrzega się w takich kategoriach: - Nie identyfikuję się z żadną płcią. Postrzegam się jako siebie bez kategoryzowania. Nie myślę o sobie, że jestem mężczyzną czy kobietą. Doskonale wiem, że kontrowersje, jakie budzi mój wygląd, są wykorzystywane do wzbudzania zainteresowania i stworzenia chwytliwych haseł reklamowych.
Podobne podejście do artystycznej kreacji oraz show-biznesową filozofię wyznaje Madox i jego menagerowie. Na jednym ze zdjęć, które można zobaczyć w środku „La révolution sexuelle”, Madox pozuje w gorsecie, eksponując kompletny brak piersi. W klipie do piosenki „High on You” widzimy nagiego artystę wijącego się między roznegliżowanymi ciałami mężczyzn i kobiet. Tutaj płci Madoksa na pewno nie daje się określić. - Zawsze marzyłem o takim teledysku. Od początku wyznaczyłem drogę, którą chcę iść i przesuwam granice tabu. Tak jest na Zachodzie od wielu lat i nie budzi tam specjalnych kontrowersji. A jeśli tak, to za chwilę nowy skandal przykryje poprzedni. Dlatego postawiłem wszystko na jedną kartę. Bez ryzyka nie ma zabawy. A ryzykiem był ten klip. Na szczęście udało się – mówi dumnie Marcin.
Na pytania o życie prywatne nie odpowiada. - To co chcę pokazać, przedstawiam w tekstach. W moich klipach ważna jest symbolika, której trzeba się dopatrywać. Nie chodzi o to, żeby pokazać w teledysku kawałek gołego tyłka. W pierwszych dwóch klipach wytłumaczyłem o jaką symbolikę chodzi. Kolejnego, który ukaże się w połowie stycznia, nie będę już komentować. Wystarczy.
- Czuję, że polska mentalność otwiera się. Ludzie nie wrzucają mnie już do worka z napisem „dziwność”, nie kategoryzują. Mam nadzieję, że niektórzy przekonali się, że coś, co jest inne, niekoniecznie jest złe – mówi Marcin. I chyba rzeczywiście tak jest. Przynajmniej dla ponad pięciu tysięcy fanów, którzy wciskają „lajki” na Facebooku Madoksa.
Podważona kobiecość
Zmiany w świadomości Polaków dostrzega również inna uczestniczka telewizyjnego show, która na początku eliminacji do programu Top Model przyznała się do operacji korekcji płci. Urodziła się z cechami chłopca i dziewczynki. Przez 18 lata żyła jako Michał. Jest hermafrodytą. - Przy porodzie stwierdzono u mnie cechy męskie i żeńskie. Jednak lekarze popełnili błąd i uznali, że jestem chłopakiem – wspomina Michalina.
Marzenie 22-latki z niewielkiej wsi pod Łodzią o karierze modelki spełniło się po czterech latach od operacji. Choć nie wygrała Top Model, udział w programie zapewnił jej przepustkę do świata mody. - Jako jedyna po programie dostałam propozycję współpracy. Jestem tuż po przygotowaniu kampanii dla trzech znanych marek odzieżowych. Teraz to jest dla mnie najważniejsze – chwali się dziewczyna i dodaje: - Cieszy mnie, że ludzie nie negują inności i zaczynają mieć więcej empatii. To napawa optymizmem. Zastanawiam się nad wzięciem udziału w akcjach na rzecz osób z problemami, które mnie dotknęły. Czekam, może ktoś się odezwie. Jeśli nie, zorganizuję coś na własną rękę – zapewnia modelka.
- Miałam w życiu pecha. Chociaż byłam Michałem, wszyscy i tak widzieli, że to się wyklucza z moim zachowaniem. W własnych wyobrażeniach, odczuciach, osobowości, zawsze byłam dziewczyną. Moje ciało zawsze było bardziej kobiece. Jako małe dziecko i nastolatka nakładałam na siebie maskę – wspomina Michalina, która przez 18 lat nie mogła być sobą.
- Pochodzę z dobrej rodziny, mam swoje wartości i ideały. I nie chciałam przez to tylko, że biorę udział w programie, stać się częścią jakiegoś zoo. Swojej historii nie miałam zamiaru i nie wykorzystałam w celu promocji swojej osoby. To wyszło naturalnie, z czystej szczerości – mówiła po pierwszym odcinku programu Michalina.
Choć dziewczyna jest bardzo otwarta, niechętnie powraca w rozmowie do przeszłości. - Wiedziałam, że poruszenie tej kwestii może się dla mnie skończyć albo bardzo źle, albo pójdzie w dobrą stronę. Ale jeśli mówi się a, to trzeba powiedzieć b. Nie mogłam się wycofywać. Zawsze walczę do końca – tłumaczy dziewczyna. - Za dużo było szumu w związku z moją przeszłością. Chcę, żeby w końcu ten aspekt ucichł, a doceniono moje predyspozycje jako modelki – ucina stanowczo wszelkie dociekliwe pytania.
- W programie stawiano przede mną takie wyzwania, żebym jeszcze bardziej się złamała i pokazała swoje emocje. Oni potrzebowali dla widzów dramatyzmu. W tym programie przecież o to chodzi – tłumaczy Michalina. Dalej mówi: - Na sesjach często podważano moją kobiecość. W końcu dostałam metkę, że jestem androgyniczna, że nie mam klasycznej urody modelki. Nie dano mi się pokazać od tej strony, od której bym chciała – komentuje modelka po zmaganiach w programie.
Michalina sama przyznaje, że do dziś odczuwa problemy związane z korektą płci. - Momentami patrzę na siebie w lustrze i widzę obleśną dziewczynę. Mogę podobać się w niektórych kręgach, ale takich dziwnych, wynaturzonych.
Edward Miszczak, szef programowy TVN, docenia odwagę dziewczyny. - Podziwiam ją, że wyszła z tego swojego kokonu, że stać ją było na opowiedzenie swojej historii. Obejrzałem cały odcinek Top Model oparty o historię Michaliny. Wszedłem później na fora. A tam cisza. Tego wieczoru były może trzy negatywne posty. To jest wielka lekcja zrozumienia dla naszej społeczności – przyznał w programie „Uwaga” Miszczak.
Zmiana w mentalności Polaków
Jeszcze rok temu nikt by nie pomyślał, że przemarsz przez barykadę polskiej mentalności doprowadzi transseksualistkę Annę Grodzką do parlamentu. Posłanka, która formalnie dopiero w 2010 roku przestała być panem Krzysztofem, przez swoją obecność w ławach sejmowych nie spowoduje nagłej akceptacji dla osób z mniejszości seksualnych, ale być może sprawi, że nie będą one ignorowane.
- Mężczyzna, który robi sobie makijaż i zakłada sukienkę, ma pełne prawo wyjść tak ubrany do sklepu lub kawiarni, nie budząc niczyjego oburzenia. Takich osób jest coraz więcej. Ich prawo do ekspresji własnego "ja" powinno być szanowane. Na szczęście to się zaczyna zmieniać – mówi Grodzka. I nie jest w tym poglądzie odosobniona.
Podobnego zdania jest medioznawca, profesor Stanisław Godzic. - Postaci, które dawniej były w cieniu, na fali programów telewizyjnych w końcu weszły w strumień światła. Czasem podawane są za pewne wzorce, nawet arbitrów elegancji. To by dobrze świadczyło o Polakach – komentuje specjalista.
Polska do niedawna była krajem, w którym uznawano jedynie jasny podział na dwie płcie: męską i żeńską. Godzic uważa, że takie jednowymiarowe postrzeganie świata zostało zaburzone. Jednak trzeba zwrócić uwagę na skalę tego społecznego zjawiska. - Sądzę, że lansowanie w mediach Madoksa, Michaliny czy nawet Michała Szpaka - fajnych, młodych i inteligentnych ludzi, jest nam potrzebne. Pytanie, co będzie dalej? Czy będą potrafili przebić się do szerszej publiczności, także tej z mniejszych miast? - zastanawia się ekspert.
Według specjalisty media stworzyły pewną narrację, w której widz zastanawia się, kim jest postać, którą ogląda. - Publiczność widząc młodą, inteligentną, atrakcyjną wizualnie dziewczynę dopiero po pewnym czasie dowiaduje się o jej „defekcie”. To stwarza kontekst, który sprawia, że ta osoba nie jest odpowiedzialna za swoją inność. Widz rozumie, że to jest poza nią. Dlatego mam wrażenie, że rośnie w społeczeństwie poziom akceptacji – mówi profesor.
Młodzi ludzie dzięki silnym charakterom i uporowi mówią o bardzo trudnym sposobie w dochodzeniu do sukcesu. - Nikt nikogo za uszy nie wyciąga, żeby brał udział w programie. Widziałem scenę, w której Michalina zrobiła comming out. To było autentyczne. I jej emocje, i zaskoczenie na twarzach jurorów. Przypadek Madoksa i Szpaka jest zupełnie inny. Obydwaj od początku zachowywali się, jakby byli pomiędzy płciami i nie mogli się zdecydować. Dlatego jestem spokojny o nich. Odsłaniają się przed publicznością z pełną świadomością, po to, żeby zrobić karierę – zapewnia ekspert.
(kb/sr)