Czy częstotliwość stosunków ma znaczenie?
„Mój mąż prawie nigdy nie ma ochoty na seks. Kochamy się najwyżej 3-4 razy w miesiącu. Czy to znaczy, że nasz związek przechodzi kryzys?” – tego typu pytania zadawane w gabinetach psychologicznych nie są wcale rzadkością. Ludzie przywiązują ogromną wagę do częstotliwości odbywanych stosunków. Czy słusznie? Czy to, jak często idziemy z partnerem do łóżka ma rzeczywiście takie znaczenie?
„Mój mąż prawie nigdy nie ma ochoty na seks. Kochamy się najwyżej 3-4 razy w miesiącu. Czy to znaczy, że nasz związek przechodzi kryzys?” – tego typu pytania zadawane w gabinetach psychologicznych nie są wcale rzadkością. Ludzie przywiązują ogromną wagę do częstotliwości odbywanych stosunków. Czy słusznie? Czy to, jak często idziemy z partnerem do łóżka ma rzeczywiście takie znaczenie?
Liczba aktów płciowych zależy, oprócz czynników osobistych, także od stażu związku. Młodzi ludzie, którzy nie przekroczyli 35 roku życia, oraz pary będące na początku znajomości, zawyżają oczywiście statystyki. Z wiekiem stosunki stają się nieco rzadsze, nie oznacza to jednak, że nasze życie seksualne jest przez ten fakt uboższe.
W pogoni za normalnością…
„The normal bar” (po polsku „W normie”) – taki tytuł nosi wydana w zeszłym roku w Stanach Zjednoczonych publikacja naukowa, oparta na wykonanych przez uczonych badaniach sondażowych. Dotyczy ona m.in. częstotliwości i sposobu odbywania stosunków płciowych na całym świecie. Respondenci odpowiedzieć mieli na pytanie, jak często uprawiają seks. Jak się okazało, wcale nie tak często. Ponad osiemdziesiąt procent badanych przyznała, że kocha się zaledwie kilka razy w miesiącu.
Dlaczego statystyki w tak intymnej sprawie są dla nas interesujące? „Pytanie o to, jak często kochają się inne pary jest jednym z najpopularniejszych problemów pacjentów zgłaszających się na terapię. Nie chodzi tu jednak o zwykłą ciekawość – prawdziwa intencja tego pytania brzmi: czy jestem normalny?”, mówi w wywiadzie dla francuskiego portalu psychologies.com seksuolog Alain Heril.
Francuski specjalista dodaje, że w dzisiejszych czasach wiele osób odczuwa poczucie winy spowodowane niską liczbą odbywanych stosunków. Wizja seksualności kreowana przez media znacznie różni się od tego, co dzieje się w naszych sypialniach. Czytając gazety lub oglądając telewizję, które emanują seksualnością, mamy wrażenie, że wszyscy wokoło kochają się bez przerwy i tylko my nie mamy na to ochoty. Prawda jest jednak nieco inna. Nawet do statystyk dotyczących częstotliwości odbywanych stosunków powinniśmy podejść z pewną rezerwą – w końcu każdy odpowiadając na tego typu pytanie chce troszkę lepiej wypaść niż w rzeczywistości, nawet jeśli ankieta jest anonimowa…
Czy wciąż się mu podobam?
Dla niektórych z nas ilość odbywanych stosunków może wiązać się z próbą potwierdzenia swojej atrakcyjności. „Ostatnio on nie kocha się już ze mną tak często, jak na początku naszej znajomości. Może przestałam mu się podobać, znudził się mną. Chyba już go nie pociągam. A może ogląda się już za inną dziewczyną…”, myślą nieraz kobiety. Niektóre z nas w częstotliowści odbywanych stosunków poszukują odpowiedzi na pytanie, czy partner wciąż nas pożąda i czy w jego oczach dalej jesteśmy piękne i potrafimy go uwieść. Dla mężczyzn z kolei liczba stosunków, które odbywają, oraz ich długość bywa potwierdzeniem ich potencji. Jeśli kochają się często, to znaczy że wszystko jest w porządku – są zdrowi i sprawni.
Seks jako miernik uczuć?
Częstotliwość seksu może być dla niektórych z nas także miernikiem uczuć. Bo jeśli ludzie się kochają i są ze sobą blisko, powinni także mieć udane życie seksualne. Czy jednak rzeczywiście powinniśmy mieć powód do zmartwienia, jeśli okaże się, że w tej normie się nie mieścimy?
„Seksualność to dialog między dwojgiem ludzi i nie powinno nas obchodzić, jak to robią znajomi i sąsiedzi. Jeśli kochamy pod przymusem nakazu wewnętrznego, bo tak trzeba, zabijamy ten dialog. Nie oznacza to bynajmniej, że przy takich motywacjach nie będziemy mieli orgazmu. Przeciwnie, możemy czuć satysfakcję erotyczną. Jeśli jednak seks służy nam tylko wyładowaniu nagromadzonego ładunku seksualnego, nie ma miejsca na spotkanie. Druga osoba staje się zaś jedynie przedmiotem naszej masturbacji”, mówi Heril, cytowany wcześniej francuski seksuolog.
Częsty seks nie musi więc wcale oznaczać, że nasze życie seksualne jest udane i że partner, który często z nami obcuje, naprawdę nas kocha. Dlatego najlepiej nie wpadać w pułapkę statystyk i dopasowywać swoich doświadczeń do tego, co mówią na ten temat inni. „Często” i „rzadko” także są pojęciami względnymi i w przypadku każdej pary mogą znaczyć coś innego. Tym bardziej, że jak pokazują sondaże, częstotliwość stosunków jest zmienna, nawet dla tej samej pary, i zależy nie tylko od wieku, ale też etapu życia, rodzaju zajęć codziennych i wielu innych codziennych sytuacji. Nie dajmy się więc zwariować i kochajmy się, gdy naprawdę mamy na to ochotę.
Na podstawie Psychologies.com Anna Loska/(gabi), kobieta.wp.pl
ZOBACZ:
Jakie korzyści dla zdrowia płyną z uprawiania seksu?