Jak Potworów wchłania 500+
Po pieniądze z budżetu sięgają, a zobacz pan, jakimi samochodami jeżdżą i w jakich domach mieszkają – wzdycha starsza kobieta stojąca pod sklepem w Potworowie. Tu prawie wszystkie dzieci dostają 500+. To polski rekord. Czy w słynnym „zagłębiu paprykowym” panuje aż taka bieda?
W tym regionie życie toczy się wokół papryki. Dojeżdżając do Potworowa, sporej wsi położonej około 30 kilometrów od Radomia, mijamy szeregi foliowych tuneli, w których uprawia się rozmaite odmiany smakowitego warzywa. Jedne konstrukcje sprawiają wrażenie prowizorycznych, inne wyglądają bardzo solidnie, a zdarzają się nawet takie, które wielkością przypominają hangar stojący na małym lotnisku.
Tutaj nawet przedszkole nazywa się „Papryczki”, a najbardziej znaną i lubianą imprezą są oczywiście odbywające się zwykle w sierpniu Dni Papryki. W ubiegłym roku uatrakcyjniały je występy Ivana Komarenko i Andrzeja Rybińskiego, dwa lata temu śpiewał zespół Piersi.
W 2011 r. Stanisław Kowalczyk, producent papryki z pobliskiej Woli Wrzeszczowskiej zadał ówczesnemu premierowi Donaldowi Tuskowi, który spotkał się z rolnikami poszkodowanym w czasie nawałnic, pamiętne pytanie: „Panie premierze, jak żyć?”. Szef rządu nie potrafił wówczas udzielić precyzyjnej odpowiedzi.
Być może dlatego w ostatnich wyborach parlamentarnych w Potworowie triumfowało Prawo i Sprawiedliwość, na które zagłosowało blisko 50 proc. mieszkańców gminy. – Dziś pewnie PiS zgarnąłby jeszcze więcej, bo tu wszyscy kochają ich za to 500+ – mówi kobieta spotkana pod wielobranżowym sklepem stojącym przy rozległym ryneczku.
Przez 500+ rezygnują z pracy. Oto skutki
Minister i szara strefa
Na początku lutego ukazał się przygotowany przez Serwis Samorządowy PAP ranking „Gminy 500+”, obrazujący, jak polskie wsie i miasta korzystają z funkcjonującego od 1 kwietnia 2016 r. rządowego programu, dzięki któremu rodzice otrzymują (niezależnie od dochodu)
500 zł na drugie i kolejne dziecko, natomiast rodziny z dochodem poniżej 800 zł netto na osobę (lub 1200 zł netto w przypadku wychowywania dziecka niepełnosprawnego) dostają wsparcie finansowe także na pierwszą (lub jedyną) pociechę.
Do końca ubiegłego roku programem objęto 3,8 mln dzieci, a do rodzin trafiło w sumie ponad 17 mld zł. Najwięcej osób pobiera rządowe świadczenie w województwie mazowieckim – 551,4 tys. Tutaj też znajduje się gmina z najwyższym odsetkiem beneficjentów.
W Potworowie 90 proc. dzieci jest uprawnionych do comiesięcznego przelewu w wysokości 500 zł. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej wypłacił w ubiegłym roku prawie 3,5 mln zł. Dla oszacowania skali warto przytoczyć pewne dane: cały tegoroczny budżet gminy to około 24 mln zł, a na oświatę ma zostać przeznaczone 6 mln zł.
Zaniepokoiło to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które koordynuje program. Szefowa resortu, Elżbieta Rafalska już zapowiedziała kontrolę w gminach o największym odsetku beneficjentów. „Chcemy sprawdzić, czy jest to związane na przykład z funkcjonowaniem szarej strefy, czy rzeczywiście jest takie głębokie ubóstwo, że prawie wszystkie dzieci pobierają tam świadczenie” – poinformowała w jednym z wywiadów.
Odzyskane życie za 500+. Tajemnice, które skrywają kobiety
Ciężkie życie rolnika
– Dziwi mnie reakcja pani minister, bo przecież autorzy programu powinni mieć rozeznanie, jak wygląda sytuacja w wiejskich gminach, między innymi takiej jak nasza – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Górka, sekretarz gminy Potworów.
Jak tłumaczy 90 proc. okolicznych mieszkańców utrzymuje się z pracy w niewielkich, zwykle kilkuhektarowych gospodarstwach rolnych. – Dochód z tytułu pracy w nich jest ustalany w odniesieniu do tak zwanych hektarów przeliczeniowych. Ich liczba jest mnożna przez stawkę dochodu z hektara, którą ustala prezes Głównego Urzędu Statystycznego. Obecnie wynosi ona około 2 tys. zł. Nie ma znaczenia, czy rolnik uprawia zboże, hoduje zwierzęta czy sadzi paprykę. W efekcie dochód rolników jest niewielki – wyjaśnia Tomasz Górka. – Poza tym u nas rodziny są zwykle liczne, troje czy czworo dzieci nie jest niczym nadzwyczajnym. To wszystko powoduje, że tak wiele osób korzysta z 500 + – dodaje sekretarz.
Gminni urzędnicy przeprowadzili w ubiegłym roku szeroką akcję informacyjną w tej sprawie. Pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej dotarli do wszystkich rodzin, nawet tych, które nie zgłosiły chęci przystąpienia do programu w pierwszym terminie. – Ministerstwo powinno raczej nas chwalić, a nie krytykować – twierdzi Tomasz Górka.
Samorządowcy z Potworowa ze spokojem czekają na zapowiadaną kontrolę. Jednak na razie zamiast inspektorów z ministerstwa odwiedzają ich głównie dziennikarze. Zachwytu nie ukrywają zwłaszcza media publiczne. „Dzięki tym pieniądzom rodziny mogą pozwolić sobie na niezbędne zakupy dla dzieci” – tłumaczył spiker telewizyjnego „Kuriera Mazowieckiego” zapowiadający reportaż o 5-osobowej rodzinie Ślusarczyków z pobliskiego Mokrzca. „Kupiliśmy dzieciom łóżeczko piętrowe” – opowiadał ojciec dwóch synów i córki. Na co jeszcze wydali pieniądze z rządowego programu? Tego widzowie już się nie dowiedzieli.
Kasa się zgadza
Bez wątpienia efekty 500+ odczuli właściciele miejscowych sklepów, choć mówią o tym raczej niechętnie. – Wie pan, takie czasy. Lepiej się nie chwalić, że dobrze idzie – wyjaśnia sprzedawczyni w cukierni. Przyznaje jednak, że ostatni rok był bardzo udany. Kiedyś ciastka czekały na klientów do późnego wieczora, a i tak wielu nie udawało się sprzedać. Obecnie zdarza się, że już około południa półki świecą pustkami. – A ile zamawiają na chrzciny czy komunie. Nie idzie nadążyć z pieczeniem – dodaje nasza rozmówczyni.
Na obroty nie mogą też narzekać inni handlowcy. Duży ruch panuje m.in. w sklepie z artykułami dziecięcymi. – Zdarza się, że w dniach dostawy towarów ustawiają się kolejki, co kiedyś było nie do pomyślenia. Widać, że ludzie mają teraz więcej pieniędzy, bo czasami nawet nie patrzą na cenę – tłumaczy ekspedientka.
Handlowy boom zauważają też władze gminy. – W Potworowie mamy jeden sklep dużej sieci. Podobno w ostatnim roku miał pięciokrotnie większe obroty niż taka sama placówka w pobliskim mieście powiatowym – informuje sekretarz Tomasz Górka.
Takie efekty programu „Rodzina 500+” są widoczne w całej Polsce. Nieprzypadkowo firma Jeronimo Martins, właściciel Biedronki, zapowiedziała niedawno, że do końca roku zainwestuje w Polsce blisko 400 mln euro, co stanowi 60 proc. wydatków, jakie portugalska grupa wyda na swoje przedsięwzięcia na całym świecie.
Jej prezes, Pedro Soares dos Santos, przyznał, że powodem do zwiększania liczby sklepów są korzystne warunki ekonomiczne dla inwestorów, w tym m.in. program 500+, który – jego zdaniem – stymuluje w Biedronce sprzedaż, szczególnie owoców i warzyw.
Mama w domu
Jednocześnie przedstawiciele Biedronki zwracają uwagę na inny, mniej korzystny efekt rządowego programu – firma na poważny problem z pozyskiwaniem nowych pracowników. Wielu kobietom, zwłaszcza matkom kilkorga dzieci, nie opłaca się podejmować zatrudnienia. Często rezygnują nawet z dotychczasowej pracy.
Przeprowadzone przez Główny Urząd Statystyczny Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności wykazało, że od marca do września 2016 r. liczba biernych zawodowo osób zwiększyła się o 150 tys. W większości przypadków jako powód niepodejmowania pracy podano „obowiązki rodzinne związane z prowadzeniem domu”, co specjaliści jednoznacznie kojarzą z wprowadzeniem programu 500+.
Nic dziwnego, że w czasie, gdy poziom bezrobocia w Polsce jest najniższy od 25 lat (aktualnie wynosi 8,2 proc.), niepracujących kobiet jest coraz więcej. Według danych GUS panie w wieku 25-44 lat to jedyna grupa, której aktywność zawodowa maleje.
Pracę porzuciła też Edyta z małej wioski niedaleko Potworowa, matka trójki dzieci, która przez kilka lat była zatrudniona jako kasjerka w sieciowym sklepie w pobliskiej Przysusze. Jej mąż pracuje w Niemczech, zarabia nieźle, ale jego dochody nie są uwzględnione w dokumentach, dlatego rodzina bez problemów dostała pieniądze na trójkę pociech. Edycie przestały się wówczas opłacać codzienne dojazdy do pracy. „Być może, gdybym miała lepszą pensję to zastanawiałabym się, czy jest sens rzucać robotę. A tak, nie wahałam się nawet chwili. Teraz mogę spokojnie zająć się domem, dzieci mają matkę na każde zawołanie i wszyscy są zadowoleni. Trochę tylko obawiam się, co będzie z moją emeryturą, ale może jakoś się ułoży” – dodaje.
Bogaci biedacy?
Beneficjenci z Potworowa są niewątpliwie zadowoleni z rządowego programu. Jednak także wśród okolicznych mieszkańców nie brakuje sceptyków, którzy podzielają wątpliwości minister Rafalskiej, gdy wspomina o szarej strefie.
– Kiedy usłyszałam, że w naszej gminie najwięcej dzieci dostaje 500+ myślałam, że pęknę ze śmiechu. Wystarczy trochę pospacerować się po okolicy i popatrzeć, jakie paprykarze pobudowali domy i jakimi samochodami podjeżdżają w niedzielę pod kościół. I to oni są niby tymi biednymi rodzicami, którzy muszą wyciągać rękę po pieniądze od państwa? – pyta starsza kobieta spotkana na skwerku pod Urzędem Gminy.
Przysłuchujący się jej słowom mężczyzna potakuje głową, a następnie dodaje: – To przeliczanie dochodu z hektara to jedna wielka ściema. Może jak ktoś tam sadzi owies, to faktycznie cienko przędzie. Ale na papryce dorabia się naprawdę szybko. Na hektarze można postawić ze 20-30 tuneli. Z każdego jest przynajmniej 3 tysiące złotych zysku. Wiem, co mówię, bo moi kuzyni żyją z papryki i kasy im nie brakuje. A 500+ oczywiście też dostają.
Problem w tym, że organy gminne nie mają uprawnień ani mechanizmów pozwalających na kwestionowanie czy weryfikowanie danych zawartych w oświadczeniach o dochodach.
Dlaczego? Na zadane przez nas pytanie Biuro Promocji i Mediów Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odpowiada: „Zastosowanie takiego rozwiązania nie jest przejawem swobody lub niedopatrzenia ustawodawcy, ale stanowi realizację wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 15 listopada 2005 r. sygn. akt P 3/05, w którym TK zakwestionował mechanizm weryfikacji oświadczeń o dochodach z działalności gospodarczej opodatkowanych w formie ryczałtu ewidencjonowanego lub karty podatkowej”.
A dzietność rośnie…
Gminne ośrodki pomocy społecznej mogą natomiast interweniować, gdy stwierdzą, że rodzice źle dysponują pieniędzmi z rządowego programu i wydają je niezgodnie z przeznaczeniem, na przykład kupując alkohol. W takich sytuacjach wypłata zostaje wstrzymana, a świadczenie jest zamieniane np. na bony zakupowe o tej samej wartości. Można nimi płacić w każdym dużym sklepie za wszystkie produkty z wyłączeniem używek.
W Potworowie na razie nie stwierdzono takich nadużyć. – Pieniądze są raczej wydawane dobrze, na pomoc w kształceniu dzieci i zapewnienie im godziwego bytu – przekonuje Tomasz Górka.
Tutejszych urzędników cieszy jeszcze jeden efekt programu „Rodzina 500+”. W styczniu w gminie przyszło na świat ośmioro dzieci, dwa razy więcej niż w tym samym miesiącu przed rokiem. – Jeśli utrzymamy ten wzrost, być może wrócimy do stanu dzietności sprzed 20 lat, gdy w każdy rocznik liczył przynajmniej 100 dzieci. W ostatnim czasie było ich tylko 50 – mówi sekretarz gminy.
Zobacz także: