Blisko ludziJak przeciąć pępowinę?

Jak przeciąć pępowinę?

Zaczyna się od wiązania butów i wkładania dwóch nóg do jednej rajstopy. Nauka samodzielności trwa bardzo długo, niektórzy nie mogą jej osiągnąć nawet do końca życia. Bo potknęli się na którymś z progów do samodzielności.

Jak przeciąć pępowinę?

Zaczyna się od wiązania butów i wkładania dwóch nóg do jednej rajstopy. Nauka samodzielności trwa bardzo długo, niektórzy nie mogą jej osiągnąć nawet do końca życia. Bo potknęli się na którymś z progów do samodzielności.

Próg I - matka

To najważniejsza osoba w nauce samodzielności. Już od 6 miesiąca życia zaczynamy się od niej oddalać i wybijać na samodzielność. Od tego jak zareaguje na nasze jedzenie rosołu ręką w wieku lat dwóch, może zależeć jakaś część naszego dalszego życia. Są trzy złe postawy matek i tylko jedna dobra. Marta ma 20 lat. Ostatnio szef wysłał ją w delegację do Krakowa. Ale ona boi się samodzielnych podróży. Pamięta pierwszą, miała 4 lata, wysłano ją pod opieką pani z przedziału, do babci na wieś. Bardzo się bała, po przyjeździe rozchorowała się. Do Krakowa Marta nie pojechała. Udała, że jest chora. Matka Marty chciała ją usamodzielnić bardzo szybko i na siłę. Natury nie da się oszukać, pewnych rzeczy nie wolno przyśpieszać.

Kasia ma 18 lat. Jej matka potrafi powiedzieć, gdy Kasia wychodzi na imprezę: „Tylko wracaj szybko, bo mamusia będzie płakała”. Tak samo mówiła kiedyś, gdy córka schodziła się pobawić na podwórko. I Kasia zawsze wracała i wraca szybko do domu. Choć często żal jej opuszczać rozbawionych kumpli. Ale jeszcze bardziej żal jej matki. Nie wie, że matka nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że Kasia mogłaby się usamodzielnić, jej maleństwo nigdy nie stanie się dorosłe. Świadomie lub nie, wzbudzając poczucie winy, nie pozwala na samodzielność.

Trzecia grupa matek przesyła dziecku sprzeczne komunikaty, np. słowami pozwala na wiele, ale mimiką, gestami, całym zachowaniem nie pozwala na odejście. I to jest najbardziej niebezpieczne; najbardziej zaburza nasz rozwój sytuacja, w której zupełnie nie wiemy o co tak naprawdę chodzi.Najłatwiej było uczyć się samodzielności tym z nas, którym pozwalano na nią we właściwym czasie i na właściwą skalę. Ludzie, którzy wierzą niezachwianie we własne możliwości, mieli z pewnością bardzo mądre matki.

Próg II - dojrzewanie

Kiedy zaczynają szaleć hormony samodzielne kroki podejmujemy nawet na siłę. Buntujemy się przeciw wszystkim i wszystkiemu. I tak być powinno, naprawdę jest źle wtedy, gdy nie ma się przeciw czemu buntować.Tomek ma bardzo liberalną matkę. Nigdy nie ingerowała, np. w sposób w jaki się ubierał. Sam zaczął więc kontrolować sposób w jaki ona się ubiera. Miał pretensję, że nigdy na siłę nie sadza go do lekcji, choć inni rodzice na swoich dzieciach to wymuszają. Brak sytuacji, przeciwko którym można się zbuntować bywa czasem gorszy niż rygorystyczne wychowanie. Asertywność, walkę o własne zdanie, trzeba ćwiczyć. To prowadzi do samodzielnych decyzji, poglądów, sposobów zachowania.

Próg III - niekonsekwencja rodziców

Rodzina powinna pozwalać na samodzielność. Nauka samodzielności jest procesem powolnym i nie można jej przeprowadzić z dnia na dzień. Samodzielność stopniowa to, np. przestać się dopytywać gdzie syn idzie, ale musi za to powiedzieć, o której wróci. Tymczasem rodzice często są niekonsekwentni i albo wzmagają kontrolę, albo pozwalają na zupełny luz, oba podejścia są złe. Ważne jest jasne określenie granic. Bardzo często u psychologów pojawiają się rodzice z nastoletnimi synami. Pozwalali im na swobodę, ale teraz, pod wpływem mediów, tego co dzieje się na ulicy, zaczynają dokręcać śrubę. To błąd. Młody człowiek nie wie co się dzieje.

Próg IV - wyjazd z domu

Trudny przeskok do samodzielności to wyjazdy z domu. Anka przez całe życie była chowana pod kloszem. Nie buntowała się, bo było jej wygodnie. Kiedy znalazła się na studiach, poczuła się jak ptak wyrzucony z gniazda. Nagle została sama daleko od domu, wśród obcych ludzi, w nowym mieszkaniu. Widziała, że koledzy wokół niej kipią szczęściem, bo w końcu uciekli spod kurateli rodziców. Ona cierpiała z tego powodu, zaczęło jej przychodzić do głowy, że może jest nienormalna. Anka powieliła sytuację dziecka, które pierwszy raz idzie do przedszkola, tyle tylko, że nie bardzo mogła z niego uciec. Postąpiono z nią jak z noworodkiem, któremu od razu odcina się pępowinę.

Dziś już wiadomo, że nawet z tym trzeba poczekać, pozwolić ochłonąć po szoku zachłyśnięcia się pierwszy raz powietrzem. Przede wszystkim powinno się pamiętać, że to co przeżywamy w sytuacji takiej, jak u Anki, to nie patologia. Tylko opóźnione dojrzewanie do samodzielności, spowodowane wyhamowaniem gdzieś po drodze. Szok można złagodzić przegadaniem wszystkiego z rodzicami, częstymi telefonami do domu, kontakt głosowy jest tu tak samo ważny, jak dla trzyletniego dziecka, które uspokojone głosem matki, bawi się samo w pokoju.

Próg V - pieniądze

Jola i Jurek od pół roku są małżeństwem. Oboje jeszcze studiują. Mieszkają razem z rodzicami Joli i jej bratem w M-4. Starają się nie wchodzić sobie w drogę, ale trudno ciągle nie natykać się na siebie w jednej kuchni i łazience. Bezkonfliktowe mieszkanie staje się niemożliwe. Ostatnio pokłócili się z rodzicami, którzy zaczęli im wyrzucać, że za późno wracają do domu, że niepotrzebnie kupili sobie własny telewizor.

To nasza polska specyfika, że młodzi ludzie ze względów ekonomicznych nie mogą się usamodzielnić. Wiadomo, że psychicznie jesteśmy związani z rodzicami przez całe życie, ale fizyczne odejście w pewnym momencie jest konieczne dla zdrowia psychicznego jednych i drugich. Gorzka prawda jest jednak taka, że dopóki nie dysponujemy własnymi pieniędzmi, nie będziemy do końca samodzielni. To, że ktoś nas utrzymuje, daje mu pewne prawa w stosunku do nas, a nam w stosunku do niego narzuca pewne obowiązki.

Próg VI - odpowiedzialność

Iwona zawsze była niespokojnym duchem. Pierwsza do wywrotowych numerów w klasie i poza nią. Rodzice zupełnie przestali sobie z nią radzić. Nie zdała matury. Po wakacjach wyjechała do innego miasta, do szkoły policealnej. Zamieszkała z koleżanką. I jakoś zupełnie przeszła jej ochota do wygłupów. Zaczęła kontrolować sama siebie. Bo samodzielność jak najściślej łączy się z odpowiedzialnością. Wszyscy chcemy być samodzielni, ale jak przychodzi do brania odpowiedzialności za siebie, robimy czasem krok do tyłu. Fajnie być samodzielnym, dopóki to nie sprawia żadnych kłopotów. Są też tacy, którzy po kilku próbach samodzielnych decyzji czy samodzielnego życia, rezygnują z niej. Właśnie dlatego, że wiąże się z odpowiedzialnością.

Próg VII - poczucie wolności

Tak naprawdę, dlaczego tak bardzo chcemy być samodzielni? Bo samodzielność to poczucie wolności. Każdy chce być wolny. To, że nie każdemu z nas pozwolono na to, może mieć niewesołe konsekwencje, np. w pracy zawodowej. Irek ma 27 lat od zawsze mieszkał tylko z matką. Ona mu pierze, gotuje, sprząta. Odkąd pamięta wyręczała go we wszystkim. Gdy sam próbował w dzieciństwie wiązać buty, zawsze go strofowała, że robi to źle, kończyło się na tym, że to ona wiązała zgrabne kokardki.

Podświadomie odbierał informację: twoja samodzielność jest do niczego, jak już coś robisz to zawsze nie tak jak trzeba. Dziś Irek jest doskonałym informatykiem, bardzo cenionym w pracy. Ostatnio był jednym z kandydatów na szefa działu. Nie awansował, bo jak przyszło do podejmowania samodzielnych decyzji - klapa. Sam Irek twierdzi, że nie dlatego, że nie umie ich podejmować, ale dlatego, że się boi.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)