Jest 11 panną młodą, która założy tę samą sukienkę co jej przodkinie
Stare powiedzenie mówi, że kobieta stając na ślubnym kobiercu musi mieć przy sobie coś starego, coś nowego, pożyczonego i niebieskiego. Abigail Kingston szczególnie wzięła sobie to do serca.
Stare powiedzenie mówi, że kobieta stając na ślubnym kobiercu musi mieć przy sobie coś starego, coś nowego, pożyczonego i niebieskiego. Abigail Kingston szczególnie wzięła sobie to do serca. Będzie 11 kobietą w rodzinie, która założy przekazywaną z pokolenia na pokolenie suknię ślubną liczącą już ponad 120 lat.
Jest nieco pożółkła, była wielokrotnie skracana i przerabiana, mimo to, wciąż służy kobietom z pewnej brytyjskiej rodzinie. 30 -letnia Abigail Kingston będzie 11 panną młodą, która założy krążącą w rodzinie sukienkę.
md/ WP Kobieta
Z pokolenia na pokolenie
Pierwszy raz ubrała ją jej prapraprababka Mary Lowry Warren w 1895 roku. Wiktoriańska, satynowa suknia po jej ślubie zaległa w szafie na prawie 50 lat, bo jej córka nie chciała zakładać znoszonego ubrania na swój wielki dzień. Dopiero wnuczka kobiety rozkochała się w sukni, którą założyła do ślubu w lutym 1946 toku.
Kolejne kobiety w rodzinie Kingstonów dostawały sukienkę, każda zmieniała ją na swój sposób z duchem czasu. Różniły się detale, długość sukni i styl rękawów.
Wielokrotne przeróbki
Po latach materiał zaczął się kurczyć. Zniszczenia zakryto bogatą koronką w 1976 roku. Wtedy to odbył się ślub Laird MacConnell - piątej panny młodej.
Kiedy Abigail zaręczyła się ze swoim wybrankiem, od razu wiedziała co ubierze na ślub. Razem z matką zaczęły szukać sukni, która zaginęła kilka lat wcześniej, u którejś z krewnych. Gdy wreszcie sukienka do nich dotarła wymagała gruntownych przeróbek.
Pierwszy raz zobaczyła sukienkę na ślubie ciotki w 1991 roku. Miała wtedy zaledwie 5 lat, ale była oczarowana pięknym strojem. Jak przyznała, to była najpiękniejsza sukienką jaką kiedykolwiek widziała.
Renowacja
- Każdy po kawałku ją skracał i skracał, szczególnie w latach 80. Teraz jest zbyt krótka, by stanąć w niej na ślubnym kobiercu - przyznała kobieta.
Po prawie 200 godzinach przeróbek suknia nadawała się do ubrania. Trzeba było zastąpić plisowane rękawy i koronkowe zdobienia.
- Wyglądała trochę jak koc. Po przeróbkach jest niczym sukienka Kopciuszka - mówi Kingston.
Kolejne kandydatki
Ponad stuletni materiał jest jednak wyjątkowo delikatny, dlatego przyszła panna młoda planuje ubrać suknię tylko na kilka chwil podczas wesela. To nie jedyne dziedzictwo przekazywane przez lata w rodzinie. Kingston ma też mieć przy sobie pierścionek prababci i medalik po babce. W kolejce po sukienkę ustawiły się już przyszłe panny młode.
md/ WP Kobieta