Kobieta za kółkiem
Coraz więcej z nas siada za kółkiem. Robimy prawo jazdy z różnych powodów – by uniezależnić się od partnera, by swobodniej się poruszać po mieście, by nie męczyć się z wątpliwej jakości usługami oferowanymi przez miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne.
26.09.2007 | aktual.: 26.06.2010 15:54
Coraz więcej z nas siada za kółkiem. Robimy prawo jazdy z różnych powodów – by uniezależnić się od partnera, by swobodniej się poruszać po mieście, by nie męczyć się z wątpliwej jakości usługami oferowanymi przez miejskie przedsiębiorstwa komunikacyjne. Mimo iż przeważająca grupa kierowców to wciąż mężczyźni, proporcje powoli się zmieniają. Coraz więcej przedstawicielek słabej płci przesiada się z miejsca pasażera na miejsce kierowcy.
Kobiety są znakomitymi kierowcami. Jeżdżą ostrożniej i bezpieczniej. Potrafią przewidzieć zachowania innych kierowców, dzięki czemu ilość wypadków powodowanych przez kierowców płci żeńskiej jest dużo niższa niż tych, za które odpowiedzialność ponoszą mężczyźni. Mimo wszystko, istnieje kilka rzeczy, które nam, paniom, sprawiają trudności.
Co sprawia kobietom kłopot?
Mnóstwo z nas ma problem z określeniem kierunku. Jeśli znamy trasę, trafiamy bezbłędnie do celu (tym bardziej, że w przeciwieństwie do mężczyzn, nie wstydzimy się spytać kogoś o drogę). Wszystkie wiemy, że przeciętny facet wolałby spalić się żywcem niż zapytać przechodnia o kierunek. Przecież mężczyźni nie błądzą! Jednak, gdy jesteśmy np. w obcym mieście lub gdy przemierzamy jakąś trasę po raz pierwszy, a obok nas siedzi ktoś, kto pilotuje, bywa, że prawa strona miesza się nam z lewą, i odwrotnie.
Inną rzeczą sprawiającą nam kłopoty jest ocena odległości w lusterku. Gdy zmieniamy pas, często musimy odwrócić głowę, by sprawdzić, jaka jest prawdziwa odległość między pojazdami na drodze. Na szczęście, trudność ta sama znika po nabraniu wprawy w kierowaniu autem.
Kobiety nie lubią być traktowane na drodze z góry. Każdy kierowca znalazł się kiedyś, lub znajdzie się w przyszłości, w sytuacji, kiedy musi np. gwałtownie zahamować albo w ostatniej chwili zmienić pas. Gdy mężczyzna wykona taki nagły manewr, nie spotkają go żadne przykrości. Jeśli tak zachowa się kobieta, może być pewna, że inni kierowcy zaczną pukać się energicznie w czoło, trąbić i wymachiwać pięściami.
Czego nie lubimy?
Większość pań-kierowców nie lubi brawurowej jazdy, tzn. nie lubi w ten sposób jeździć i nie lubi mieć do czynienia z takim zachowaniem ze strony innych. Nie traktujemy jazdy samochodem jak wyścigów Formuły 1 i z dezaprobatą obserwujemy, gdy mężczyzna wyprzedza nas na drodze tylko po to, by 100 metrów dalej skręcić. A my musimy przyhamować, bo on musiał udowodnić, że jest lepszy.
Nie lubimy jeździć w miejscach, których nie znamy, np. w obcych miastach. Sama jazda po skrzyżowaniach, które są nam obce, w kierunkach, których nie jesteśmy pewne, jest już dość stresująca. Do tego dochodzą inne problemy. Na „miejscowych” kierowców obca tablica rejestracyjna działa jak płachta na byka. „Pokażę babie gdzie jej miejsce” – zdają się mówić tubylcy i zamiast ułatwić włączenie się do ruchu czy zmianę pasa, komplikują poruszanie się po mieście. Wpychają się na skrzyżowanie, jadą na czerwonym świetle, wymuszają pierwszeństwo.
Nie lubimy jeździć w nocy lub w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Spowodowane jest to zapewne tym, że nie brakuje nam wyobraźni i zdajmy sobie sprawę z faktu, że jazda po ciemku lub podczas intensywnego deszczu jest niebezpieczna.
Parkowanie, zwłaszcza tyłem, nie jest naszą mocną stroną. W samochodzie często ciężko ocenić nam odległości. Dlatego wolimy pojechać szukać miejsca parkingowego gdzieś dalej niż ryzykować uszkodzenie innego samochodu.
Wolimy czuć kontrolę nad pojazdem i dlatego większość z nas woli małe auta od dużych. Jest to również przyczyna, dla której nie lubimy zanadto się rozpędzać. Samochód jadący 140km/h trudniej jest opanować niż ten, który rozwinął mniejszą prędkość.
Boimy się nieprzewidywalnych zachowań innych. Dlatego większość z nas nie lubi zmiany pasów, zwłaszcza na drogach ekspresowych. Z tego samego powodu nie lubimy mijać tirów. Czujemy respekt przed tak wielkimi samochodami, które są potencjalnie bardziej niebezpieczne niż osobowe.
Prowadzenie to wyzwanie?
Wiele z nas ma kłopoty w refleksem, tzn. nie najlepiej wychodzi nam podejmowanie błyskawicznych decyzji. A jest to umiejętność szczególnie za kierownicą przydatna. Sytuacja na drodze szybko się zmienia, czasami trzeba zmodyfikować swoje plany, np. w ostatniej chwili zmienić trasę, by uniknąć tkwienia w korkach. I to większości z nas nie wychodzi najlepiej.
Tak naprawdę największym dla nas wyzwaniem są kierowcy święcie przekonani o swoich wyjątkowych zdolnościach prowadzenia pojazdów mechanicznych, a całkowicie tych zdolności pozbawieni. Jedna z kobiet-kierowców opowiadająca o tym, co utrudnia jej poruszanie się po polskich drogach, stwierdziła, że sporym problemem są pozbawieni wyobraźni prowadzący: „Myślę, że test teoretyczny na prawo jazdy oprócz znajomości przepisów ruchu drogowego, powinien także sprawdzać psychiczne/psychologiczne tendencje (lub ich brak) do niebezpiecznych zachowań za kierownicą”.
Oczywiście są wśród nas takie panie, które są kompletnym zaprzeczeniem wszystkich stereotypów dotyczących prowadzenia auta. Nie mają żadnych kłopotów na drodze i jeżdżą jak zawodowi kierowcy.
Dobra wiadomość dla tych, które wciąż odczuwają dyskomfort, siadając za kółkiem - większość problemów z związanych kierowaniem samochodem wynika z braku doświadczenia. 90% kobiet po przyzwyczajeniu się do swojego pojazdu i nabraniu wprawy w poruszaniu się po drogach, przestaje narzekać, że coś im nie wychodzi. Lubimy jeździć samochodem, robimy to dobrze, zwłaszcza, gdy trochę poćwiczymy.
Pierwsze koty za płoty!