Prawdziwy grzybiarz nigdy nie wyjawi miejsca swoich zbiorów. Nasza kochana sąsiadka, która w każdą sobotę znosiła do domu kosze grzybów, przedstawiała dość pokrętne opisy tak zwanego „swojego miejsca”. Na ogół mawiała, że najwięcej grzybów znalazła „za laskiem pod górką”. Opis był jednak tak nieprecyzyjny, że dotyczyć mógł równie dobrze Puszczy Augustowskiej, Borów Tucholskich, jak i zagajnika pod miastem. Trzeba jednak przyznać, że jej podgrzybki i prawdziwki były naprawdę dorodne.