Zakupy na wodzie
Znudziły ci się zakupy w tradycyjnych centrach handlowych? Zafunduj sobie pobyt na wycieczkowcu, gdzie buszowanie po sklepach ma absolutnie niepowtarzalny charakter.
Znudziły ci się zakupy w tradycyjnych centrach handlowych? Zafunduj sobie pobyt na wycieczkowcu, gdzie buszowanie po sklepach ma absolutnie niepowtarzalny charakter.
Luksus nikogo tu nie dziwi
Wycieczkowce to luksusowe statki pasażerskie, które - w odróżnieniu od transatlantyków - nawet codziennie zawijają do portu. Ale swoim pasażerom atrakcje oferują nie na lądzie, lecz na pokładzie. Bo takie statki to dzisiaj już nie tylko zwykły środek transportu, ale luksusowo wyposażone i perfekcyjnie zarządzane miasteczka.
Trudno znaleźć coś, czego na nich nie ma... Kina, kilka restauracji i dyskoteki to już standard. Dzisiaj nawet planetarium czy pole golfowe na pokładzie niewielu już zdziwi.
Pod względem ilości atrakcji i ich nowatorstwa króluje "Freedom Of The Seas". Ten superluksusowy wycieczkowiec jest 3 razy większy od legendarnego Titanica i 2 razy wyższy niż Statua Wolności. Na jego piętnastu pokładach znalazło się miejsce dla 4,5 tys. pasażerów. Do ich dyspozycji jest długa na 135 metrów aleja pełna butików, barów i kasyn.
Nie zabrakło ringu bokserskiego z widownią. Jest też pierwszy na świecie zbudowany na statku tor do nauki surfingu wyposażony w urządzenie wytwarzające szeroką na 10 metrów falę.
Wypoczynek w takim otoczeniu oczywiście słono kosztuje. Za 8-dniowy rejs "Freedom Of The Seas" trzeba zapłacić minimum 3 tys. złotych za osobę (w zamian za to dostaniemy 2-osobową kajutę z widokiem na morze).
Jeśli taki standard nam nie wystarczy, to nie ma sprawy. Zawsze możemy wybrać wycieczkę "Queen Mary II", na pokładzie której znajdują się nawet liczące 350 metrów kwadratowych apartamenty z sauną, mini siłownią, marmurowymi wannami i prywatnym kamerdynerem. Cena za takie wygody jest równie oszałamiająca, jak lista wyposażenia wycieczkowca - 40 tys. euro za dwutygodniowy rejs przez Atlantyk.
Najczęściej luksusowe cruisery pływają po Karaibach czy Morzu Śródziemnym. Latem chętnie wpływają też na morza północnej Europy, w tym także na Bałtyk. W Polsce cumują tylko w trzech portach, m.in. w Gdańsku i Szczecinie. Jednak najchętniej wybierają Gdynię. W tym roku zaplanowano tam wizytę 77 jednostek.
Wśród nich ma być choćby gigantyczny 312-metrowy "Navigator Of The Seas", na pokładach którego znajdziemy kasyno, teatr, kina, kilka dyskotek, pole golfowe oraz sztuczne lodowisko. Pasażerami przypływających do Polski wycieczkowców są głównie Amerykanie, rzadziej Niemcy i Włosi.
Sposób na wakacje
Wielka kariera wycieczkowców zaczęła się 20 lat temu. W połowie lat 80-tych pewien amerykański armator wpadł na pomysł, jak przekonać klientów do podróżowania statkami (od końca lat 50-tych ludzie coraz chętniej wybierali szybszy środek transportu, czyli samoloty). Doszedł do wniosku, że ludzie chętnie wyłożą spore kwoty nie za samo podróżowanie statkiem, ale za możliwość spędzenia wakacji na morzu.
Teraz już tylko wystarczyło zbudować pływające kurorty. Projektowali je nie tylko inżynierowie, ale również specjaliści od hotelarstwa, restauratorzy, projektanci sal widowiskowych i dekoratorzy wnętrz.
Ten skład pokazuje obrazowo, że w przypadku wycieczkowców pokonywanie odległości to tylko dodatek do luksusowych wnętrz i bogatej oferty wypoczynku.
Dzisiaj już wiemy, że pomysł amerykańskiego armatora okazał się strzałem w dziesiątkę. Szacuje się, że turystyka morska generuje na całym świecie 2 miliardy dolarów rocznie, a liczba pasażerów wycieczkowców w przeciągu ostatnich 20 lat wzrosła 12-krotnie i wciąż rośnie.