Może napić się kolorowego drinka i wypalić cienkiego papierosa
"Hehe, a co ja, baba jestem?" – zapytał mnie kiedyś znajomy, kiedy wręczyłam mu własnoręcznie zrobionego (ale mocno alkoholowego i bardzo smacznego!) drinka. Po kilku wypitych piwach wątpliwej jakości zmienił zdanie, spróbował "babskiego" specyfiku i oczy zabłysnęły mu jak postaciom z mangi. Męski facet nie obawia się, że zostanie uznany za zniewieściałego. Pije to, co mu smakuje. A jeśli koleżanka zaproponuje mu ciekawego drinka, potraktuje to tak, jakby podała mu kawałek zrobionego przez siebie ciasta – nie odmówi przecież tylko dlatego, że woli zwykłe herbatniki.