Pułapka 2. Przekonanie, że to inni są punktem odniesienia
Wciąż się porównujemy. Tego nas zresztą przecież w większości uczono. W dzieciństwie słyszeliśmy: „Zobacz, ona się tak świetnie uczy, taka jest porządna bierz z niej przykład".
- Porównywanie się z innymi wzmacnia też szkoła - uważa prof. Dzwonkowska. - Rankingi ocen, konkursy na najbardziej lubianą osobę, ucznia. To jest pewien utarty styl oddziaływania na dzieci często bez głębszego rozumienia, jak to wpływa na psychikę, na rozwój osobowości. A wpływa bardzo źle, co dokładnie pokazują też badania nad współczuciem do samego siebie. Z tak ocenianych wyrastają dorośli, którzy dążą do doskonalenia się. Do tego, by mieć więcej, bardziej, lepiej po to, żeby dobrze wypadać na tle innych. Kiedy się to nie udaje – wpadają w spiralę samooskarżania, wciąż porównują się z innymi, i czują się marnie na ich tle.
Tę drugą osobę postrzega się jako kompletnie inną, nie zauważa się wspólnoty losu. Tego, że ona najprawdopodobniej wcześniej też wiele w życiu przeszła, cierpiała, miała niepowodzenia. Użalający widzi tylko siebie, swoje niepowodzenia i wyolbrzymia je na tle pozytywnych cech tej drugiej osoby. W związku z tym cieszy się, kiedy bliźniemu dzieje się źle, bo wtedy jego samoocena rośnie. Jeśli moją koleżankę rzucił mąż, i ona cierpi to na tle jej cierpienia moje kiepskie małżeństwo już nie jest takie złe, bo chociaż wciąż trwa.
Filozofia współczucia wobec samego siebie opiera się na nie oceniającym stosunku do siebie, ale też wobec innych. Co więcej wszystkie badania pokazują, że takie podejście ułatwia i pomaga pokonywać różnego rodzaju wewnętrzne trudności i przeszkody.