Blisko ludziAdwentowy sekskalendarz. Katarzyna Koczułap zapropowała ludziom odważną zabawę

Adwentowy sekskalendarz. Katarzyna Koczułap zapropowała ludziom odważną zabawę

Adwentowy sekskalendarz. Katarzyna Koczułap zapropowała ludziom odważną zabawę
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magdalena Kowalska-Kotwica
05.12.2019 12:38, aktualizacja: 05.12.2019 13:53

W tym kalendarzu nie znajdziecie prezentów, a jednak się podoba. Katarzyna Koczułap, psycholożka w trakcie specjalizacji z seksuologii, znana jako autorka bloga "Co z tym seksem", stworzyła adwentowy sekskalendarz z zadaniami. Zainteresowanie przeszło jej oczekiwania.

WP Kobieta: Do pierwszego zadania potrzebne było lusterko.
Katarzyna Koczułap: Tak, przy pomocy tego lusterka trzeba było obejrzeć swoje narządy intymne. To jest w ogóle podstawowe zadanie zalecane przez seksuologów. Wciąż zdarza się, że do gabinetów seksuologów i seksuolożek przychodzą kobiety, które nie wiedzą, że mają łechtaczkę. Tak samo są kobiety, które nie mają pojęcia, że ujście pochwy jest w innym miejscu niż ujście cewki moczowej. Nawet ja robiłam kiedyś pogadanki o kubeczku menstruacyjnym i pojawiły się pytania, jak robić siku przy założonym kubeczku. Dlatego właśnie taką sesję z lusterkiem poleca się pacjentkom na początek. Wiele kobiet też udaje, że to są jakieś inne części ciała, nie należące do nich.

Bardziej wstydliwe?
Tak, wstydliwe i nieczyste.

Czy po tym pierwszym zadaniu miała pani jakiś odzew?
Owszem i reakcje były super. Wiele kobiet pisało, że już ma za sobą sesję z lusterkiem, ale były też takie, które robiły to pierwszy raz. Dostałam też wiadomości od kobiet po porodach lub z jakimiś zranieniami, które wreszcie odważyły się obejrzeć pierwszy raz po tym wydarzeniu. Zdarzyły się też zabawne sytuacje – jedna z pań napisała, że jedyne lusterko jakie miała w domu, to to od cieni do powiek. Usiadła na cieniach i miała makijaż na pośladkach (śmiech). Fajne w tej sesji jest to, że w końcu patrzymy na swoje cipki nie zadaniowo, jako te narządy, które mają nam dawać przyjemność, tylko jako części nas – niesamowite i wyjątkowe. Warto myśleć o nich właśnie w ten sposób, z taką czułością i zachwytem.

Zadanie z 2 grudnia było zupełnie inne. Przypuszczam, że po tym pierwszym dniu nie tego pani obserwatorzy się spodziewali.
Tak, to było przewrotne z mojej strony wysłać ludzi już drugiego dnia na badania na nosicielstwo wirusa HIV. Ale ja te zadania układałam według pewnego klucza. To przecież logiczne, że zanim przejdziemy do zadań typowo seksualnych, to najpierw wypadałoby się zbadać. Badania są bardzo ważną częścią życia seksualnego – nie można mieć dobrego seksu, bez zdrowego seksu. To zadanie też zostało bardzo fajnie przyjęte. Wiele osób nie wiedziało wcześniej, że są darmowe punkty, że badania są anonimowe, że można pójść w każdej chwili i nie trzeba być na czczo. Ja sama poszłam, żeby dodać innym otuchy. Po 10 minutach miałam wynik. Jednak dobrze jest zobaczyć na kartce słowa "wynik ujemny", jakoś tak lżej się robi. Nawet jeśli jesteśmy prawie pewni, że wszystko jest ok.

3 zadanie było poświęcone zmysłom, 4 było filmowe. Co będzie dalej? Pewnie nie będzie pani chciała zdradzić kolejnych zadań…
Nie, zdań nie zdradzę. Ale mogę obiecać, że będzie dużo zabawy i że będą też poważniejsze rzeczy, które mają skłonić do refleksji nad swoim zdrowiem, czy też nad swoim psychicznym życiem seksualnym, bo ono jest mało doceniane. Seks oprócz tego, że dzieje się w ciele, to dzieje się też przecież w mózgu.

Kalendarze adwentowe na pewno są bardzo modne. Jak pani wpadła na pomysł, żeby zrobić sekskalendarz?
Chodziłam po sklepie, oglądałam te wszystkie piękne kalendarze adwentowe i tak sobie pomyślałam: a co by było, gdyby zamiast prezencików w kalendarzu były zadania, konkretnie sekszadania. Od razu zapytałam na Instagramie moich obserwatorów, czy byliby zainteresowani. Odzew był bardzo duży. Ludzie pisali mi, że to będzie wreszcie kalendarz, jakiego potrzebują. Kalendarz, od którego się nie tyje (śmiech).

Kalendarz można chyba nazwać rodzajem zabawy z pani obserwatorami na Instagramie?
Tak, to jest rodzaj zabawy, ale przesyconej edukacją. Zadania z perspektywy seksuologicznej są dosyć podstawowe. Zresztą ja obiecałam swoim obserwatorom, że to nie będą jakieś trudne zadania, które mają wchodzić głęboko w czyjąś seksualność. Chciałam, żeby ten czas do świąt był taki, jaki powinien być, czyli radosny. Mamy się cieszyć, mamy robić coś fajnego, a nie przeprowadzać jakieś sesje terapeutyczne przez Internet. Wiadomo, że ciężko przewidzieć, jakie zadanie może dla kogoś okazać się trudne, ale starałam się, żeby to były zadania dla każdej płci, dla każdej orientacji. Żeby wszyscy mogli brać w tym udział. Przy okazji postanowiłam dorzucić trochę edukacji. Bo z ludźmi jest tak, że jak coś zaczynają, to lubią to skończyć. Pomyślałam, że przemycę takie edukacyjne zadania, bo wiele osób będzie chciało je wykonać, choćby po to, żeby skończyć cały kalendarz. Dzięki temu może ktoś pójdzie na przykład na badania, chociaż inaczej by się nie zmobilizował.

Spodziewała się pani entuzjazmu? Ja zawsze miałam wrażenie, że Polacy są dosyć zamknięci w sprawach seksu.
Tak, ja też mam takie wrażenie. Bałam się, że nie będzie zainteresowania, ale potem pomyślałam, że przecież ja mam super społeczność i że zaryzykuję. Zainteresowanie już przeszło moje najśmielsze oczekiwania, a przecież to dopiero początek.

Obraz
© Archiwum prywatne

W kalendarzach adwentowych z czekoladkami 24 grudnia zawsze jest coś specjalnego, takiego wieńczącego. Czy pani też planuje na ten dzień specjalne zadanie?
Dobrze, że pani o tym mówi, bo chyba nie. To w takim razie musze dopracować swój kalendarz (śmiech).

Usłyszała pani głosy krytyki? Ktoś mógłby się oburzyć, że kalendarz adwentowy ma przygotowywać do wydarzenia religijnego, a sekskalendarz jest obrazoburczy.
Może trzy czy cztery osoby napisały do mnie, że pomysł im się podoba, ale nie powinnam ubierać go w ramy kalendarza adwentowego. Ja się z tym nie zgadzam, dlatego że kalendarz adwentowy nie jest żadną tradycją religijną, tak samo zresztą jak choinka. To jest coś, co religia wzięła dla siebie z innych tradycji. Czy codzienne jedzenie czekoladek ma jakiś związek z religią? Ja tego nie widzę w ten sposób.

Planuje pani jakieś podsumowanie tego projektu?
Na pewno. Śledzę różne zmiany i trendy w zachowaniach seksualnych Polaków. Jestem ciekawa, czy w tej zabawie te zmiany się da się potwierdzić. Czy to, co ja już wiem, sprawdzi się na mojej małej populacji obserwatorów. Bardzo jestem tego ciekawa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (29)
Zobacz także