Akademia Młodej Damy, Fashion Lady – to nazwy tegorocznych kolonii. Oczywiście "tylko dla dziewczynek"
Na trzy z sześciu turnusów kolonii "Warsztaty wdzięku i urody" nie ma już miejsc. Przez 10 dni nastolatki będą uczyły się m.in. doboru makijażu do typu urody, sztuki autoprezentacji i pozowania do zdjęć. Do tego prelekcje o znanych blogerkach, dietetyce i doradztwo wizerunkowe.
24.05.2018 | aktual.: 24.05.2018 17:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tego typu oferty na polskim rynku są już obecne od dobrych kilku lat. Budzą sensację i są krytykowane jako odmóżdżające szkoły celebrytek. Najwyraźniej rynek obozów rządzi się swoimi prawami, bowiem oferta wyjazdów "tylko dla dziewczyn", mimo medialnych nagonek, stopniowo się poszerza.
Na wyjeździe o odrobinę odstręczającej nazwie "Fashion First Lady Dekoratorka" na 10-, 11- i 12-latki czeka szereg nietypowych atrakcji. Dziewczyńska impreza w pidżamach z bitwą na poduszki i gorącą czekoladą, zajęcia z garncarstwa, nordic walking czy wizyta w grocie solnej i pijalni wód mineralnych.
Uczestniczki wyjazdu "Akademia Młodej Damy" też nie zajmują się niczym strasznym – ot, zabawa w robienie śmiesznych fryzur, ale i pamiątek z wakacji ze znalezionych muszelek. Są co prawda zajęcia z dobrych manier, ale i wycieczka do elektrowni wiatrowej.
Nie brakuje też wyjazdów dalekich od stereotypów płciowych. Młode nie-damy mogą postrzelać na dziewczyńskich obozach paintballowych, jechać na obóz survivalowy albo na "wakacje z klockami Lego".
Monika Mikuła z biura turystycznego Wandrus, które wakacje tylko dla dziewczynek organizuje od 5 lat opowiada mi, dlaczego w ogóle zdecydowali się wprowadzić takie wyjazdy do swojej oferty.
- Programy naszych obozów są autorskie, wiele z nich powstało w wyniku obserwacji tego, co podoba się dzieciom w różnym wieku. Dziewczynki na samym początku szkoły podstawowej chętniej bawią się we własnym gronie. Do tego przeważnie bardzo lubią zajęcia manualne i taneczne, którymi chłopcy w ich wieku są średnio zainteresowani. Nasza tegoroczna kolonia to tak naprawdę grupa dla młodszych dziewczynek w wieku 7-10 lat, w tym samym ośrodku są podczas turnusów mieszane płciowo grupy. Wycieczki, ogniska czy wyjścia do lasu odbywają się w większym gronie – tłumaczy Mikuła.
Na 10-dniowej kolonii "Artystek, Księżniczek, Bajkowych Bohaterek" dziewczynki przede wszystkim biorą udział w zabawach związanych z popularnymi bajkami – "My Little Pony" (gra terenowa w szukanie skarbu), "Violetta" (dzień karaoke) czy "Monster High" (podchody i pidżama party). Do tego szereg zajęć ogólnych – żeglarstwo, lekcje tańca, wycieczki krajoznawcze czy do mini zoo.
- Wyjazdy dla dziewczynek cieszą się porównywalną popularnością do innych kolonii tematycznych. Wydaje mi się, że roli nie odgrywa tu płeć, ale raczej zainteresowania. Jeśli dziewczynka uwielbia popularne bajki, odnajdzie się na takim obozie. Na obozie quadowym połowa uczestników to dziewczynki, podobnie na żeglarskim. Co ciekawe, na nasze "wakacje z psem", gdzie można zabrać własnego pupila, jeżdżą właściwie same dziewczynki – tłumaczy Monika Mikuła.
Koszt tego typu obozów nie różni się od innych wakacji tematycznych – za 10 dni z pełnym wyżywieniem i transportem trzeba zapłacić od około 1400 do 1800 złotych, w zależności od zakwaterowania i liczby dodatkowych atrakcji, jak wycieczki czy wizyty w parkach wodnych.
O opinię na temat tego typu obozów pytam blogerkę parentingową Anię Dydzik. Jest przeciwna idei.
- W naszym domu nie ma podziału na zabawki dla dziewczynek i zabawki dla chłopców. Moje córki równie często bawią się lalkami, co samochodami. Z obozami dla dziewczynek jest w moim odczuciu podobnie jak z zabawkami – to podział stworzony przez dorosłych.
Autorka bloga "Nieperfekcyjna mama" uważa, że nawet jeśli zajęcia mają formę zabawy, to i tak wydźwięk jest taki, że dziewczynki mają ładnie wyglądać.
- Jasne, że dużo dziewczynek interesuje się modą, ale już pomysł na obóz, na którym będzie się wpajało, że ciuchy są najważniejsze albo że różowy to "ich" kolor, nie jest najlepszy. Zamiast strojenia się i pozowania, można poszukać bardziej kreatywnych opcji, np. z nauką szycia czy warsztatami z robienia biżuterii – dodaje Ania.
Przemyślenia blogerki są spójne z opinią psycholożki dziecięcej, Aleksandry Piotrowskiej.
- Poniekąd rozumiem rodziców, którzy wysyłają na takie wakacje córkę interesującą się modą czy uwielbiającą księżniczki. Ale nie mydlmy sobie oczu - kolonie tego typu to nic innego, jak wychowywanie dzieci w stereotypach płciowych, które za kilka lat dla naszej córki mogą okazać się mocno krzywdzące – mówi Piotrowska.
Takie wyjazdy nie są jej zdaniem odzwierciedleniem potrzeb dzieci, ale raczej stanowią ofertę skierowaną do stereotypowo myślących rodziców, którzy chcieliby widzieć swoje dziecko jako "małą księżniczkę" czy "małego Tomka Wilmowskiego".
Pytam Piotrowskiej, co zrobić, jeśli dziecko nalega na taką formę wypoczynku.
- Cóż, jeśli widzimy, że to marzenie dziecka, a nie np. kwestia mody czy kaprysu, nie mamy prawa tego kwestionować. To kwestia szacunku do własnego dziecka. Nazywanie marzeń głupimi czy absurdalnymi, dzieci odbierają jako odrzucenie.
Jeśli już zdecydujemy się na taki obóz, Piotrowska doradza postawienie tej formy spędzania wolnego czasu w odpowiednim świetle. Położyć akcent na to, że tutaj jedziesz malować paznokcie i piec babeczki, ale możesz pojechać też na obóz z jazdą na deskorolce albo postrzelać z łuku.
- Najważniejsze, żeby dziecko, niezależnie od płci nie czuło, że są jakieś ograniczenia – konkluduje.
Mimo wszystko trudno pozbyć się wrażenia nadmiernej demonizacji tego typu wakacji. Czy 10 dni spędzonych choćby i na malowaniu paznokci i zabawie w modelkę naprawdę ma szanse zniweczyć cały wysiłek rodzicielski i przemienić 7-letnie dziewczynki w żądne różu małe wampy? Jeśli rodzice myślą stereotypami płciowymi, najpewniej będą nimi myślały i dzieci. Podobnie i w drugą stronę. Dziewczynce wychowanej w przekonaniu o równości płci nie zlasuje mózgu paradowanie w różowym diademie.
Chorobliwa ochrona własnego dziecka przed utrwalaniem stereotypów może mieć efekt odwrotny do zamierzonego. Na to, czy ktoś wyrośnie na leniwą flądrę czy wrażliwą, samodzielną kobietę składa się o wiele więcej czynników niż sposób, w jaki spędza się wakacje w III klasie podstawówki. Przesada szkodzi w każdym wydaniu. Pokolenie kobiet czujących wyrzuty sumienia w związku z wydawaniem samodzielnie zarobionych pieniędzy na wygląd, w Polsce już mamy. Dajmy dzieciom bawić się w dorosłych, to tylko zabawa, w dodatku od zarania dziejów jedna z popularniejszych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl