Anna Wendzikowska
Kto cię najbardziej rozczarował, jako rozmówca?
Była taka osoba, która mnie od zawsze fascynowała. Świetny aktor i wydawało mi się, że również wyjątkowa osobowość. W rzeczywistości okazało się, że nie ma niczego ciekawego do powiedzenia, jest wręcz nudny i banalny. Mogłabym pomyśleć, że ma po prostu zły dzień, ale z rozmów z osobami, które go znają, wiem, że taki właśnie jest.
Ten aktor to Clive Owen. To było moje największe rozczarowanie.
Na wywiad z kim czekałaś najdłużej?
Nadal czekam! Na Kevina Spacey i Edwarda Nortona. Oni niechętnie udzielają wywiadów i nie wiem, czy kiedyś będę miała okazję z nimi porozmawiać. Ale przecież trzeba mieć swoje cele.
Czy pamiętasz jakąś wpadkę, którą zaliczyłaś podczas spotkania z gwiazdą?
O tak! Szczególnie podczas swoich pierwszych wywiadów, stosowałam tzw. "kalki językowe". To znaczy tłumaczyłam z polskiego na angielski dosyć dosłownie. Pewnego razu rozmawiałam z Thandie Newton, czarnoskórą, brytyjską aktorką, która grała postać famme fatale w jednym z filmów. Zapytałam ją czy to fascynujące dla aktorki grać, tak barwny, czarny charakter. I zamiast słowa "villain", które właśnie znaczy czarny charakter, ja powiedziałam "black character". Co w jej przypadku było odwołaniem do jej koloru skóry. Jednak Thandie się nie oburzyła, tylko odpowiedziała, że przecież ona jest czarnym charakterem! Dopiero po powrocie do domu zaczęłam się zastanawiać, o co jej mogło chodzić i sprawdzałam, że określenie "black character" w języku angielskim nie występuje.
Rozmawiał: Łukasz Kędzior/Eksmagazyn.pl