Artykuł dedykowany jest tobie. 7 błędów językowych, które popełniają ludzie po studiach
Żeby rozpoznać wykształciucha pospolitego, wystarczy przyjrzeć się, jak podchodzi do słowa pisanego. To osoba, która bez poczucia żenady będzie wytykał błędy innym, sama wykładając się na meandrach języka. Prościej zaś mówić nie zacznie. W końcu jest magistrem.
12.02.2018 | aktual.: 01.03.2022 13:14
Tak już jakoś mamy, że informacje zwrotne ze świata przyjmujemy wybiórczo. Osoba 30-letnia będzie miała realistyczny obraz siebie, jeśli chodzi o atrakcyjność fizyczną i zaradność życiową. Jednak ze świecą szukać kogoś, kto uważałby się za niezbyt inteligentnego. Nawet jeśli otrzymywaliśmy wiele sygnałów, że na członkostwo w stowarzyszeniu MENSA raczej nie mamy co liczyć. Komunikaty insynuujące braki w tym obszarze odbijają się od nas bez większego uszczerbku na ego.
Jeśli jednak, mimo wszystko, w samoocenie pojawią się ryski, łatwo można je wypolerować, szukając kogoś, kto wie mniej. Świetnym sposobem jest nauka motłochu bez "wyższego", że "mówimy włączać, a nie włanczać (nieuku)" oraz "tę, a nie tą (haha)". Jeśli chcesz rzucić kamieniem w mówiących przez "u", zobacz czy rzeczywiście jesteś takim specem, za jakiego się uważasz.
Dedykacje
Chcesz coś komuś sprzedać? Dedykuj. Gdyby ci wszyscy agenci nieruchomości, PR-owcy i spece od komunikacji znali znaczenie czasownika "dedykować", zamiast słać maile siedzieliby nad stosikiem tomików poezji i wypisywali odręczne dedykacje dla przyszłych klientów lub też obdzwanialiby radia, zamawiając gorące kawałki "dla miłej Pani Moniki".
Dedykować komuś można bowiem dzieło, które się stworzyło, lub ewentualnie nabyło (wpisując odręcznie kilka słów dla obdarowywanego), ale nie ofertę. Sprzedawcy maści wszelkiej - skończcie z dedykowaniem, bo włos jeży się na głowie, a palec bezwiednie naciska przycisk "usuń".
Miłośnik przysłów nieistniejących
Przysłowiowa może być "baba z wozu" (od której zsadzenia koniom lżej), ale już nie sprawiedliwość. Dlaczego? Ponieważ nie ma powszechnie znanego przysłowia ze słowem "sprawiedliwy". Oczywiście, gdyby pogrzebać z pewnością dałoby się znaleźć cytat z Wergiliusza czy Bartoszewskiego z użyciem tego słowa. To jednak za mało, żeby opatrzeć je przedrostkiem "przysłowiowy". Znajduje on swoje zastosowanie, kiedy odnosimy się do ludowych porzekadeł w rodzaju "jedna jaskółka wiosny nie czyni" albo "zapomniał wół jak cielęciem był". Metafor, które znamy wszyscy.
Dodanie na chybił-trafił przymiotnika "przysłowiowy" ma stawiać mówiącego w roli mędrca, który opinie podkreśla autorytetem wieków minionych. Cóż mędrcy, nie tędy droga. Dwa razy zastanówcie się jakie przysłowie ze słowem "kawa" znacie, zanim wystosujecie zaproszenie na "przysłowiową kawusię".
Sukcesja Habsburgów
Ania była kobietą sukcesywną właściwie od zawsze. Jej partnerzy najczęściej byli byłymi chłopakami przyjaciółek, a ubrania kupowała w second handach. Nawet kiedy składała papiery na studia, znalazła się na liście rezerwowych. W wolnych chwilach szlifowała natomiast znajomość hiszpańskiego, z miesiąca na miesiąc była coraz lepsza.
Hipotetycznie takie znaczenie można wyciągnąć z użycia przymiotnika "sukcesywny" w stosunku do osoby. Nie oznacza on bynajmniej "odnoszący sukcesy", ale "następujący po sobie", "kolejny", "odbywający się fazami". Błąd wynika oczywiście ze skojarzenia "sukcesji" ze słowem "sukces". Sukcesja do tronu brytyjskiego oznacza tyle co kolejność dziedziczenia korony. Takiej sukcesji trudno nie kojarzyć z sukcesem.
Hieroglify na recepcie
Po opuszczeniu szkolnej ławy nie słyszymy już zbyt często uwag dotyczących "trudnego do rozczytania" charakteru pisma. Jeśli piszemy odręcznie, robimy to przeważnie na własny użytek, a któż rozpozna w pionowej pętelce "e", jak nie twórca. Upiorne "rozczytywanie" powraca po latach wraz z bazgrzącym lekarzem lub dysgrafią pociechy. Tymczasem "rozczytywać się" nie oznacza problemów z rozszyfrowaniem znaków, ale zatracenie się w lekturze. Z kolei "rozczytywać" bez "się" to obudzić w kimś zamiłowanie do czytania. Problematyczne rozczytywanie to zatem nie koszmar aptekarza, ale marzenie nauczycielek polskiego.
Tapeta czy dywan?
Kiedy zbliżają się deadline'y, a maile z ASAP-ami pop-upują bez ustanku na smartfonie, trzeba zakasać rękawy i wziąć zadanie na tapetę. Na tapetę komputera? Zakrywając uspokajający widoczek zmieniający się co kwadrans? A może w tym wyrażeniu chodzi raczej o tapetę na ścianie?
Poprawna forma to "wziąć na (ten) tapet". Frazeologizm jest kalką z języka niemieckiego, a tapet oznacza tu tyle, co stół pokryty suknem (zielonym, najlepiej z paprotką, wypisz wymaluj jak z komisji wyborczej). Słowo kiedyś używane, dziś zapomniane ma ten sam źródłosłów, co stara, dobra tapeta. Łacińskiej słowo "tapetum" oznaczające kobierzec.
Liczmany
Mylenie słów "ilość" i "liczba" to zjawisko o tyle ciekawe, że gdyby zapytać osoby robiące ten błąd o definicje przytoczonych słów, najpewniej by je znały. Ucząc się angielskiego jesteśmy uczulani na tzw. policzalność i niepoliczalność słów. Wiemy, że "fish" to zarówno "ryba" jak i "ryby", wiemy kiedy użyć "a few" i "a little". W języku ojczystym dziwnym trafem wszystko staje się ilościowe.
Ten błąd nawet nie potrzebuje specjalnych wyjaśnień, doskonale orientujemy się, że można źle znosić "taką ilość pracy", ale jeśli chodzi o dni do urlopu odliczamy ich liczbę. Słowem – liczba odnosi się do tego, co da się zapisać liczbowo, ilość to miara abstrakcyjna i subiektywna.
Stan posiadania
Zadowoleni z siebie ludzie w "pewnym" wieku, o "pewnej" pozycji zawodowej są urodzonymi posiadaczami. Posiadają trzy pary butów sportowych oraz zupę krem w firmowej lodówce. Posiadają też dwa telefony komórkowe i posiadają psa rasy buldog francuski. Bo przecież ktoś, kto tyle osiągnął, nie może po prostu "mieć psa". To zbyt prostackie, żeby mogło być prawdziwe.
Tymczasem "posiadać" ma od "mieć" znacznie węższy zakres, więc może warto przeprosić się ze starym, dobrym "mieniem"? Czasownik posiadać odnosi się przede wszystkim do rzeczy o znaczącej wartości, posiadać można więc dom letniskowy w Portugalii, ale kawalerkę już nie bardzo. W naszym posiadaniu może być pastel Witkacego, ale nie obrazek z Ikei. Poza tym posiada się kwalifikacje – specjalistyczną wiedzę, szerokie wykształcenie.
Miłośnicy "posiadania" zazwyczaj lubią też zastępować zaimek dzierżawczy "swoją" archaiczną formą "swą". I nie przychodzą, ale przybywają. Chcą wydać się bardziej oczytani, światowi, a wychodzi z tego karykatura. Niedawno przeprowadzono badania, w ramach których studenci mieli przeczytać dwa artykuły naukowe – jeden napisany w zawiłym dyskursie akademickim, drugi tej samej treści, ale znacznie prostszy konstrukcyjnie i leksykalnie. Wyniki były zaskakujące – okazało się, że autor artykułu mniej skomplikowanego został oceniony jako inteligentniejszy. Wyda się nam, że jeśli użyjemy długich, rzadko używanych słów, tym mądrzejsi wydamy się słuchaczom. Tymczasem jest dokładnie na odwrót.