Origins Clear Improvement™ Active Charcoal Exfoliating Cleansing Powder (115 zł)
Najciekawszy produkt zostawiłam na koniec. Dwa pierwsze pudry, które testowałam, były białe. Ich bazę stanowił talk, soda, skrobia. Origins poszerzając swoją świetną linię Clear Improvement™, postanowił stworzyć puder czarny, jak noc listopadowa. Zacznijmy od tego, po co nam węgiel, w produktach do oczyszczania. Można powiedzieć, że działa on jak magnes, który wyciąga wszelkie niepożądane zanieczyszczenia zatykające pory. Głębokie zanieczyszczenia, brud i toksyny znikają. A skóra po spłukaniu czarnej piany jest czyściutka! Węgiel z bambusa to nie jedyny superskładnik proszku Origins. Olejki eteryczne z cytryny, ylang-ylang, mięty i goździka nadają mu boski zapach. A przy okazji sprawiają, że skóra już w trakcie mycia jest nawilżana i nie ma tego uczucia ściągnięcia, które może pojawić się po zastosowaniu innych kosmetyków. Jeden składnik w całej tej kompozycji wydaje mi się zbędny – drobinki łupinek orzecha włoskiego, które mają dodatkowo mechanicznie złuszczać martwy naskórek. Kawałeczki, które można wyczuć pod palcami, zupełnie zaburzają przyjemność z nakładania na twarz gładkiej pasty. Nie dają żadnego dodatkowego efektu, a myślę, że mogą podrażniać skórę trądzikową. Jednak mimo to z chęcią będę nadal stosowała czarny puder, na zmianę z jego białymi kolegami z branży, bo w końcu moja cera jest naprawdę czysta, a zaskórniki, trzymane są w ryzach.