Kwestia sporna
Mayim Bialik jest aktorką, połową duetu Amy-Sheldon w serialu „Big Bang Theory”. Prywatnie ma doktorat z neurologii i bardzo wyraźne, feministyczne przekonania, którymi dzieli się na swoim fanpejdżu na Facebooku. Ostatnio wzięła na warsztat semiotyczny aspekt równouprawnienia, a konkretnie podzieliła się przekonaniem, że nazywanie kobiet „dziewczynami” jest przejawem dyskryminacji i infantylizacji. Swój wywód zaczęła od anegdoty. Pewnego wieczora siedziała w barze z dwoma kumplami po czterdziestce. W pewnym momencie jeden powiedział do drugiego: - Spójrz na tę dziewczynę przy barze, niezła sztuka. Zanim Mayim zobaczyła, o kim mowa, zdziwiła się: - Kto wpuszcza dzieci do baru? Okazało się jednak, że towarzysze nie mieli na myśli dziewczynki, a dorosłą kobietę. - Jako że wspomniana osoba była w tej, jakże wąskiej grupie wiekowej, między 5. a 55. rokiem życia, zwyczajnie nie wiemy, jak o niej mówić. Więc mówimy „dziewczyna” - dodaje z przekąsem Bialik i tłumaczy, że słowa, jakich używamy, kształtują nasz sposób postrzegania świata i myślenia o nim. Używając infantylizującego określenia „dziewczyna” czy „dziewczynka” pokazujemy, że kobiety są mniej istotne od mężczyzn, są od nich niżej.