Blisko ludziBoi się, że nie dożyje świąt. Mama dwóch chłopców walczy, by dzieci nie trafiły do opieki społecznej

Boi się, że nie dożyje świąt. Mama dwóch chłopców walczy, by dzieci nie trafiły do opieki społecznej

Niedługo po zrobieniu tego zdjęcia dowiedziała się, że jest chora. 34-letnia Samantha jest mamą dwóch chłopców. Lekarze nie dają jej nadziei, że będzie mogła wychować synów i zobaczyć, jak dojrzewają. Właściwie bliscy Sam nie wiedzą, czy w ogóle dożyje świąt Bożego Narodzenia. Rodzina zamieściła w sieci wzruszający apel.

Boi się, że nie dożyje świąt. Mama dwóch chłopców walczy, by dzieci nie trafiły do opieki społecznej
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Drozdek

17.11.2017 | aktual.: 17.11.2017 18:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeszcze na początku roku Sam Kyme z Wielkiej Brytanii nie wyróżniała się z tłumu. Wychowywała dwóch synów, chodziła do pracy. Była samotną mamą, którą wspierali przyjaciele i rodzina. W kwietniu dowiedziała się, że jest śmiertelnie chora.

Diagnoza? Rzadka forma stwardnienia zanikowego bocznego. Postępowała w zatrważającym tempie. – Nie wiem, kiedy umrę. To może być jutro albo za kilka miesięcy – pisze w apelu opublikowanym na portalu "Just Giving".

Sam nie mówi, nie może się też poruszać o własnych siłach. Praktycznie wegetuje, choć wykonuje niewielkie ruchy. – Straciła wszystko. Nie było żadnego ostrzeżenia, żadnych sygnałów, że jej zdrowie aż tak się pogorszy. Zanim zorientowaliśmy się co się dzieje, było już za późno nawet na leczenie. Dzieci nie zdążyły się przyzwyczaić do myśli, że ich mama za chwilę nie będzie mogła się z nimi kontaktować – opowiada Pippa, siostra chorej.

Obraz
© Facebook.com

Sam chciała jednak, żeby chłopcy po jej śmierci trafili w dobre ręce. – Najbardziej boję się nie tego, że umrę, a o dobro dzieci. Boję się, że trafią do opieki społecznej – czytamy w apelu kobiety. – Siostra mieszka w Australii i przyjeżdża czasem, by się mną zaopiekować, by pobyć z chłopcami. Moim ostatnim życzeniem jest to, by chłopcy mogli zostać z nią, gdy mnie już zabraknie. Marzę, że zaczną nowe, szczęśliwe życie z jej rodziną - pisze.

Przyjaciele Sam potrzebują 15 tys. funtów, by móc wysłać dzieci do Australii. To koszt biletów lotniczych, wiz, opłat szkolnych. W kilka dni zbiórka rozeszła się w sieci jak wirus. Internauci zaledwie w kilka chwil wpłacili ponad połowę potrzebnej sumy. "Jako mama muszę przyznać, że to okrutna choroba. Z dnia na dzień tracisz wszystko. Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło. Lekarze nic już nie zrobią, ale my możemy pomóc" – napisała jedna z internautek.

Wygląda na to, że historia może zakończyć się po myśli rodziny. – To niesamowite. Nie wyobrażałam sobie nawet, że tak wielu ludzi zainteresuje się naszą historią. Jestem wdzięczna i wzruszona – przyznaje Pippa w rozmowie z BBC.

Jak podają brytyjskie media, Sam zostało prawdopodobnie tylko kilka tygodni życia. Choroba, choć odebrała młodej mamie już tak wiele, cały czas postępuje.

Komentarze (13)