Gwiazdy"Bycie osobą publiczną to rodzaj przywileju i odpowiedzialności". Ujmujący wywiad Ostaszewskiej

"Bycie osobą publiczną to rodzaj przywileju i odpowiedzialności". Ujmujący wywiad Ostaszewskiej

"Bycie osobą publiczną to rodzaj przywileju i odpowiedzialności". Ujmujący wywiad Ostaszewskiej
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Monika Katarzyna Krupska
09.03.2018 21:31, aktualizacja: 09.03.2018 21:46

"Marek Edelman mówił, że jak jest źle, należy skupić się na zrobieniu czegoś małego, krok po kroku. Nie odpowiadajmy agresją na agresję. Zachowajmy jasność" - powiedziała Maja Ostaszewska. Aktorka udzieliła obszernego wywiadu dla "Zwierciadła", gdzie zwierzyła się z czasów dzieciństwa, a także mówiła, o misji jaką powinni spełniać aktorzy.

Kojarzymy ją z "Katynia", "Jacka Stronga" czy "Body/Ciało". Grała prokurator Agatę Szacką w "Uwikłaniu", Martę Mycińską w "Przemianach", czy Małgorzatę Donovan w serialu "Na dobre i na złe". Maja Ostaszewska to wybitna aktorka, która została uhonorowana nagrodą "Newsweeka" im. Teresy Torańskiej za działalność obywatelską, a także w 2017 roku odebrała Okulary Równości za sprzeciw wobec odbierania kobietom praw i godności. Aktorka wspierała też takie kampanie jak m.in.: WWF Polska, przeciwko nielegalnemu handlowi zwierząt (2003r.) czy "Chronię życie przed rakiem szyjki macicy" (2011r.). O rolach filmowych, rodzinnym Krakowie i "zszywaniu społeczeństwa" opowiedziała w szczerym wywiadzie dla magazynu "Zwierciadło".

Pierwszym reżyserem, z jakim spotkała się aktorka na planie, był Steven Spielberg. "Zdałam egzamin do szkoły teatralnej, a po miesiącu trafiłam na casting do "Listy Schindlera". Sporo studentów zagrało wtedy u Spielberga i wszyscy mamy go w CV (śmiech). Jest uroczym człowiekiem, szanującym każdego niezależnie od trudności zadania" - mówiła aktorka. I dodała, że udało jej się zagrać scenę z Benem Kingsleyem, jej idolem. Bo gdy miała 12 lat, to ojciec zabrał ją na "Gandhiego". "Grając, Kingsley zlał się z postacią Gandhiego. Właśnie był, a nie grał. Taki rodzaj aktorstwa pokochałam. Gandhi do dziś pozostał dla mnie idealnym bohaterem walki o wolność i niezależność. (...). Myślę o nim dzisiaj, w obliczu podziałów, jakie są w Polsce i na świecie, głębokiego kryzysu wartości" - powiedziała Maja. I dodała, że nie możemy milczeć i " zamykać się w swoich światach". "Bycie osobą publiczną to rodzaj przywileju i odpowiedzialności. Dlatego tak bardzo angażuje się w sprawy społeczne, obywatelskie, działam charytatywnie. Uważam, że powinnam mówić" - wyznaje aktorka.

Zdaniem Ostaszewskiej popularność to świadomość środków, jakimi się dysponuje. Ponieważ można docierać do ludzi i "starać się otwierać ich serca". "Artyści powinni mieć wrażliwość na drugiego człowieka, na niesprawiedliwość sprzeciw wobec okrucieństwa, rosnącej fali nacjonalizmu, ksenofobii Paradoksalnie ludzie chętniej słuchają nas niż specjalistów" - stwierdza aktorka. I dodaje, że miała ciężkie dzieciństwo i jej rówieśnicy jej dokuczali. Ostaszewska nie chodziła na religię, nie została ochrzczona i inaczej wyglądała. "Odkąd pamiętam, jestem wyczulona na nietolerancję. Musimy z nią walczyć poprzez rozmowę, uświadamianie i edukację" - powiedziała Majka.

45-latka pochodzi z pięknego Krakowa. Od zawsze fascynował ją teatr. Oglądała wszystko, co grane było w Starym Teatrze. "W liceum chodziłam ubrana na czarno, czytałam Dostojewskiego, Baudelaire'a, Lautreamonta. Byłam dość egzaltowana" - wyznaje Majka. I dodaje, że gdy zdała do szkoły, to otrzymała tam ciężką lekcję, bo między innymi kazano jej pokazywać jak się pije kawę czy skakać jak małpa po gałęzi. A ona od razu chciała być Nastazją Filipowną.

Aktorka, którą obecnie możemy oglądać w serialu "Diagnoza", zdradziła, że wiele zawdzięcza swoim dzieciom. "One mnie motywują. W tych jasnych główkach, w ich postrzeganiu świata w pozytywnych barwach jest nadzieja. Kiedy jestem załamana, rozmawiam ze swtorkaoimi dziećmi" - przyznała Majka. Zdaniem Ostaszewskiej rozmowa jest cennym lekiem. Bo zbyt wiele energii "skupiamy na tym, co złe, co kto haniebnego powiedział". A media społecznościowe zbierają całą tę złość, są tego kopalnią. "Marek Edelman mówił, że jak jest źle, należy skupić się na zrobieniu czegoś małego, krok po kroku. Nie odpowiadajmy agresją na agresję. Zachowajmy jasność" - apelowała aktorka.

Krakska chciałaby móc "zszyć społeczeństwo". Ale podkreśla, że to nie jest takie proste. Aby to zrobić należy być "otwartym na dialog, konsekwentnym, mieć otwarte oczy na wszystko, co podłe, niegodziwe". Zdaniem 45-latki potrzebna jest "czułość, wzruszenie i umiejętność dostrzeżenia piękna".

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (6)
Zobacz także