Kadr z filmu
Na początek pytanie najprostsze: dlaczego taki temat? Czy nie miały Panie wrażenia, decydując się na niego, że aborcja to zjawisko marginalne, dotyczące mniejszości społeczeństwa, wręcz niszowe?
Claudia Snochowska-Gonzalez: Na pewno nie jest to zjawisko marginalne, skoro – jak szacują organizacje pozarządowe – rocznie w Polsce wykonuje się od 80 000 do 200 000 nielegalnych zabiegów przerwania ciąży. To zjawisko powszechne i wiedzą o tym wszyscy – wystarczy otworzyć pierwszą lepszą gazetę i poczytać ogłoszenia o wywoływaniu miesiączki. Zakaz aborcji funkcjonuje tylko na papierze. Zajęłyśmy się tym tematem między innymi dlatego, że nie chcemy się zgadzać na taką hipokryzję – bo źle ona świadczy o naszym kraju, a płacą za nią kobiety, które schodząc do podziemia muszą cierpieć strach, upokorzenie i potworną samotność.
Anna Zdrojewska: Każda z nas przynajmniej słyszała o jakiejś znajomej jej kobiecie, która przerwała ciążę. To nasze sąsiadki, siostry, koleżanki z pracy, lekarki w przychodni czy sprzedawczynie w sklepie. Po prostu zwykłe kobiety.
Polska jest krajem, w którym aborcja jest właściwie zakazana. Jak, w takim razie, udało się Paniom zejść do podziemia?
C.S.G.: Wysłałyśmy ogłoszenia na różne listy dyskusyjne i strony internetowe, i zgłosiło się ok. 20 kobiet. W naszym filmie w końcu wystąpiło 8 z nich.
A.Z.: Wcześniej przygotowywałyśmy się do pracy nad filmem, czytając o problemie podziemia aborcyjnego i rozmawiając z aktywistkami. Ale to historie opowiedziane nam przez kobiety, które przerwały ciążę, pozwoliły nam zobaczyć jak to podziemie rzeczywiście wygląda.