Morderstwo dla sztuki
„Rytm” miał jeszcze kilka odsłon i to równie kontrowersyjnych. Jednym razem postanowiła wziąć tabletki dla katatoników – dostała drgawek, zwiotczały jej mięśnie. Gdy odzyskała panowanie nad ciałem, połknęła tabletkę, którą lekarze przepisują cierpiącym na chorobę dwubiegunową. Tym razem na odrętwieniu się nie skończyło i Marina na krótko straciła pamięć. To, za co zostanie zapamiętana na zawsze, to „Rytm 0”. Na czym polegał? Marina w galerii ustawiła stół. Na nim rozłożyła 72 przedmioty, wśród nich m.in. ptasie pióro, bat, nożyczki, pistolet, skalpel i inne narzędzia. Obok leżała informacja, by odwiedzający galerię użyli tych przedmiotów na jej ciele. Chciała sprawdzić, do czego ludzie będą zdolni w takich okolicznościach. Za stołem stała 6 godzin. Z każdą kolejną obserwatorzy byli coraz odważniejsi. Skończyło się tak, że pocięli jej ubrania, brzuch, ktoś przystawił jej pistolet do głowy. – Nauczyłam się, że jeśli zostawisz decyzję publiczności, to są gotowi cię zabić – opowiadała po latach w jednym z wywiadów. Granicę przekroczyła jednak w 1975 roku. Podczas występu w Amsterdamie wycięła sobie na brzuchu pięcioramienną gwiazdę, ale ta za mało krwawiła, więc dodatkowo smagała się biczem po plecach. Położyła się na krzyżu, tak by od strony pociętego brzucha czuć podmuch powietrza. Wszystko to na oczach widzów. Po pół godziny nie wytrzymali i sami wynieśli artystkę ze sceny. To był dzień jej urodzin. W tłumie, który ją wynosił, był Frank Uwe Laysiepen, znany pod pseudonimem „Ulay” niemiecki performer. To nie mogło być przypadkowe spotkanie.