Czym sugerujemy się przed zakupem kosmetyków?
Decydując się na wybór kremu lub szminki, wertujesz strony internetowe i przeczesujesz kanały YouTube’a? A może bardziej wartościowe są dla ciebie opinie bliskich przyjaciółek i koleżanek? Czy i jak rekomendacje innych osób wpływają na nasze decyzje podczas wyboru kosmetyków – sprawdzam.
Sieć autorytetów
Ostatnio z półek we wszystkich perfumeriach Sephora zniknęły maseczki oczyszczające w płatku z aktywnym węglem należące do jednej z koreańskich marek. Powód: tuż po prezentacji wiosennych i letnich nowości w Sephorze jedna z polskich blogerek zrobiła sobie selfie w takiej maseczce. Oddźwięk był na tyle silny, że przeszedł najśmielsze oczekiwania, a wnioski dość oczywiste: internet i blogerki mają moc i siłę przekonywania. Natomiast przeciętna konsumentka ma zaufanie do osób, które uznaje za autorytet.
Poprzednio podobny oddźwięk i "klęskę urodzaju" popularności przeżyła konturówka do ust Inglot w odcieniu czerwonego wina. To był skutek uboczny recenzji polskiej celebrytki modowej. Dziewczyny i młode kobiety, które czytają i obserwują jej bloga, chciały nosić dokładnie taki sam makijaż jak ona.
Na jeszcze większą, bo światową skalę mają wpływ decyzje makijażowo-fryzjerskie sióstr Kardashian i Jenner. Te kobiety są w stanie sprzedać dosłownie wszystko – a ich doradcy marketingowi genialnie potrafią to wykorzystać, podpisując milionowe kontrakty. Dowód: nagła zmiana koloru fryzury z nieśmiertelnej kruczej czerni na platynowy blond najbardziej popularnej z Kardshianek, od której zaczął się cały medialny amok, czyli Kim. Udowodniła, że stosując środek Olaplex, który reperuje, zamiast psuć mostki siarczkowe we włosach, można tego samego dnia z brunetki zamienić się w platynową blondynkę, zachowując przy tym nienaganny blask i kondycję włosów. Olaplex zrobił niesamowitą karierę, pojawiła się konkurencja innych "pleksów" o zbliżonym działaniu, a fryzjerzy zyskali genialny środek do trudnych zmian koloru włosów z ciemnego na bardzo jasny bez niszczenia i palenia ich przy tym.
Swoje piętnaście minut sławy postanowiły wykorzystać również młodsze siostry Kim. Kendall robi karierę jako modelka i chodzi na najlepszych pokazach oraz podpisuje kontrakty z największymi graczami na rynku – takimi jak makijażowa marka Estee Lauder. Natomiast Kylie Jenner, której kariera zaczęła się w momencie, kiedy ostrzyknęła kwasem hialuronowym usta, zrzucając winę na efekt specjalnego makijażu, który je optycznie powiększa, dziś sprzedaje błyszczyki i szminki o takim działaniu. Mają logo z jej imieniem i każda fanka z Instagrama dałaby się pokroić, żeby je mieć. Mało tego, dzięki Kylie rozpoczęła się moda na tak zwane matowe błyszczyki i zupełnie nową, dość ciemną i chłodną kolorystykę kosmetyków do malowania ust. A sama Kylie ma 90 milionów fanów i nie wiadomo, ile milionów dolarów na koncie!
Niezwykłą siłę przekonywania ma kolejna bohaterka Instagrama i YouTube’a, której imię zna dziś chyba każda kobieta. Huda Kattan, której egzotyczną urodę – nie da się nie zauważyć – podrasowali lekko chirurdzy plastyczni i lekarze medycyny estetycznej, dosłownie rządzi światem kosmetyków kolorowych. Sztuczne rzęsy jej autorstwa opakowane są w zdjęcie jej przepięknych czarnych oczu i fotografuje się z nimi niemal każda dziewczyna na Instagramie. Są niczym trofeum, ale też niezbędne wykończenie najmodniejszego makijażu. Podobnie jak słynne rozświetlacze skóry Huda Beauty, cienie czy błyszczyki. Użytkowniczki mediów społecznościowych kupują je jak ciepłe bułeczki.
Patrząc więc na popularność wszystkich wymienionych przeze mnie postaci, odnosi się wrażenie, że to one, a nie politycy rządzą światem. Nie muszą specjalnie przekonywać nas do zakupu cieni czy podkładu albo maseczki. Wystarczy, że się z nimi pokażą na selfie czy nagraniu, a już apetyt w przeciętnej konsumentce rośnie.
Opinie bliskich
Kosmetyki kolorowe, których zastosowanie i popularność wynikają z bieżących trendów, rządzą się jednak innymi prawami (choć nie zawsze, czego dowodem jest maseczka użyta przez jedną z polskich blogerek) niż te do pielęgnacji. Kiedy szukasz odpowiedniego kremu, serum lub maski do twoich problemów skórnych, bardziej niż blogerce zaufasz bliskiej przyjaciółce, siostrze czy ulubionej kosmetyczce. Albo dermatolożce. Podczas wyboru produktów, których używanie ma mieć wpływ nie tylko na wygląd, ale też na kondycję skóry, chcesz mieć pewność, że nie decydujesz się na czcze obietnice speców od marketingu czy chwytliwej reklamy.
Jeśli sugerujesz się podpowiedziami, który kosmetyk będzie dla ciebie odpowiedni i nie zrobi ci krzywdy, kiedy masz cerę wrażliwą czy problematyczną, chętniej posłuchasz lekarki, kosmetolożki lub innej osoby, która ma podobne do twoich kłopoty ze skórą.
Możliwe, że pójdziesz do gabinetu kosmetycznego albo w perfumerii do konsultantki specjalizującej się w preparatach do pielęgnacji, zamiast kupować najnowszą lub najdroższą rzecz na rynku. Tak zwykle postępują kobiety, które nie mają czasu ani głowy do tego, żeby błądzić, poszukując odpowiedniego dla siebie kremu. Zresztą konsultacja z osobami, które są znawcami tematu pielęgnacji skóry, jest opłacalna nie tylko ze względów ekonomicznych, ale też jakościowego dbania o skórę. Bardzo często nieodpowiednia pielęgnacja odbija się negatywnie na jej kondycji, więc kobiety o cerze problematycznej nie kupują kota w worku, tylko naprawdę skrupulatnie poszukują, konsultując się ze wspomnianymi osobami.
Cena i marka
Ostatnią, choć niejednokrotnie kluczową kwestią jest cena oraz marka kosmetyku. Młodsze kobiety wybierają marki popularne w mediach społecznościowych, pokazując, że są zorientowane w światowych trendach. Natomiast tak zwane fashionistki dbają o wybór marki, stawiając na sprawdzone, luksusowe firmy kosmetyczne, jak Dior, Chanel, Estée Lauder czy Bobbi Brown.
Czasami marka jest zachętą i działa na konsumentki jak wabik. Kupując perfumy, pragniesz sprawić sobie luksusowy przedmiot w równie szykownym flakonie – wiesz, że jego zawartość z pewnością cię nie zawiedzie. Podobnie jest ze szminką. Natomiast jeśli wybierasz kosmetyki do pielęgnacji, każdą złotówkę oglądasz dwa razy, zanim zdecydujesz się na markowy krem czy balsam.
W pielęgnacji również płaci się i za opakowanie, i za logo, więc jeśli naprawdę liczą się dla ciebie składniki, dokładnie sprawdzasz listę INCI (składników z tyłu opakowania lub na dołączonej ulotce), czytasz lub polegasz na wspomnianych wcześniej opiniach osób, które znają się na skórze. I prędzej wydasz kilka złotych więcej na szminkę czy perfumy, niż na krem pod oczy. Tu logo nie widać i nie ma zwykle ono znaczenia. Jeśli za coś warto więcej zapłacić, to za kosmetyki gabinetowe i profesjonalne. Rzeczywiście w ich składach są dużo mocniejsze stężenia składników aktywnych i nie płaci się za złotą nakrętkę czy diamentową skuwkę, tylko za skuteczne działanie.
Nadal jesteśmy łase na promocje i rabaty. Kupujemy dwa produkty w cenie jednego albo trzy cienie plus jeden gratis – niezależnie od tego, czy jest to kolor, którego kiedykolwiek użyjemy. Coraz częściej też z uwagi na cenę Polki dokonują kosmetycznych zakupów przez internet. Sprawdzają ich działanie, testując w perfumerii czy drogerii, ale kupują w sklepach i aptekach internetowych. Jest to bardzo opłacalne, pod warunkiem, że wiesz, co kupujesz i masz świadomość tego, że jest ci to potrzebne. Chętnie też korzystamy z mobilnych aplikacji zakupowych, takich jak goodie (www.goodie.pl). To świetny sposób na śledzenie okazji i promocji przygotowanych przez ulubione marki kosmetyczne.
Niezależnie jednak od tego, czy kobieta patrzy na markę, czy na cenę i wybiera zamiast luksusu produkt bardziej ekonomiczny, rynek kosmetyczny w Polsce i na świecie stale rośnie. Pojawiają się kolejne grupy produktów, jak eko i bio, pozbawione konserwantów i z naturalnych wyciągów, a także specjalistyczne preparaty medyczne polecane przez lekarzy medycyny estetycznej i dermatologów z niemal farmaceutycznymi stężeniami składników aktywnych.
Największą siłą rażenia, niezależnie od tego, czy kupujesz drogi, czy tani, markowy, czy niszowy kosmetyk, są informacje o produktach i ich działaniu w internecie. Zanim go kupisz czy choćby przetestujesz w perfumerii, możesz przeczytać o nim recenzje i opinie, siedząc w pracy, w metrze czy tramwaju ze swoim smartfonem. To bardzo ułatwia zakupy. Przed dokonaniem wyboru warto porozmawiać z koleżankami i poznać ich opinie na temat produktów, z których korzystają. Oparcie się na czyimś osobistym doświadczeniu to często najlepszy sposób na trafny wybór produktu czy usługi. Dotyczy to nie tylko branży kosmetycznej, ale również usług finansowych. - Coraz więcej klientów przychodzi do nas kierując się rekomendacjami znajomych – mówi Agnieszka Polejewska z Wydziału Rachunków Bieżących w Banku Millennium. - Warto dzielić się informacjami o sprawdzonych produktach, a teraz polecając Konto 360° w programie "Lubię to polecam", można dodatkowo otrzymać atrakcyjne nagrody zarówno dla siebie, jak i dla znajomych, którzy skorzystają z oferty. Klienci mają do wyboru m.in. zwrot części wydatków na zakupy czy wysoko oprocentowaną lokatę, z której zyski można przeznaczyć np. na zakup wymarzonego kosmetyku – dodaje Agnieszka Polejewska.