Zmiany pokoleniowe
Esther Perel tłumaczy, że jesteśmy jednym z pierwszych pokoleń, które oczekuje, że seks będzie wspaniały przez cały okres trwania związku (czyli najlepiej do śmierci). Dawniej małżeństwo było instytucją, która miała na celu zapewnienie małżonkom i dzieciom względnego bezpieczeństwa finansowego. Seks nie był tutaj kluczowy, pomijając oczywiście kwestie prokreacji. Co więcej, bardzo silne były więzy rodzinne. Z problemami można było zwrócić się do matki, ojca, dziadka, jednego z licznych wujków lub cioć, do sąsiada, itd.
Teraz oczekujemy od małżonka, że będzie dla nas wszystkim: podporą, obiektem seksualnym, najlepszym przyjacielem. – Chcemy od jednego człowieka tego, co przedtem zapewniała cała wioska – śmieje się Perel. – To jest niestety zgubne. Nie można bowiem być ze sobą bardzo blisko i jednocześnie cieszyć się dobrym seksem.