Dobromir Sośnierz broni "prawdziwych" kobiet. Wywołał burzę plakatem
"Moja misja w Parlamencie Europejskim: przeciwko feministkom w obronie prawdziwych kobiet" – to hasło, które znalazło się na plakacie wyborczym Dobromira Sośnierza. Wielu się to nie spodobało, innym wręcz przeciwnie. Ja pytam polityka, kim jest ta "prawdziwa" kobieta, a kim feministka.
26.04.2019 | aktual.: 26.04.2019 17:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dobromir Sośnierz od czwartku jest jedną z najbardziej hejtowanych i zarazem popieranych osób w polskim internecie. Stało się tak za sprawą plakatu, z którego rzuca na wyborców szelmowskim spojrzeniem. U jego boku widzimy elegancko ubraną kobietę eksponującą biceps. Obrazek podpisany jest krótkim: "Przeciwko feministkom w obronie prawdziwych kobiet".
"Nie widzą, jak one dokazują"
Zdjęcie plakatu znalazło się w grupach feministycznych na Facebooku, wywołując lawinę komentarzy. "Oczywiście on jako mężczyzna wie najlepiej, kim jest PRAWDZIWA KOBIETA (ciekawe, kto według niego nią nie jest ) i musi naszą kobiecość chronić", "A jaka jest definicja prawdziwej kobiety? Zresztą, już wolę być tą nieprawdziwą niż mieć takiego 'obrońcę'" – czytam.
Negatywne zdania przeplatają się z opiniami jak ta, że "Sośnierz jest jednym z nielicznych polityków w PE, którzy godnie reprezentują nasz kraj, podobnie jak Tarczyński. Co do zwalczania feminizmu, to dla niego ogromny plus. Jak mawia klasyk: feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść szafę na 8. piętro".
Sam europoseł jest zdziwiony zamieszaniem wokół plakatu. – To było zaskoczenie, że wywołał takie emocje – mówi mi w rozmowie telefonicznej. – Ale ci, którzy nie widzieli moich starć z feministkami w Parlamencie Europejskim, nie wiedzą, jak daleko to tam zaszło i jak one tam dokazują – dodaje.
"Totalne oszołomstwo"
Dobromir Sośnierz na poparcie tych słów wymienia postulaty feministek, które szczególnie go rażą. – Tam są pomysły, żeby doceniać rolę kobiet w terroryzmie! Walczą o parytet we wszystkim: od kutrów rybackich po ciężarówki. Ubolewają nad tym, że w Syrii negocjowało za mało kobiet. Kto normalny o to pyta? Totalne oszołomstwo – tłumaczy.
Polityk podejrzewa, że kobiety nie chcą pracować na kutrach rybackich albo w każdym razie niewiele chce. – I to z tego wynika brak równowagi, a nie z faktu, że "szowinistyczne świnie ich nie dopuszczają" – ironizuje Sośnierz.
Pytam go w końcu, kim jego zdaniem jest feministka i czym różni się od "normalnej" kobiety. – Feministka to dla mnie osoba, która martwi się, że nie ma równowagi płci w zawodzie kierowcy. Jeśli kogoś to nie martwi, to nie jest feministką – odpowiada krótko, śmiejąc się.
"Mamy do czynienia z obłędem"
Według europosła kobiety nie muszą już walczyć o równouprawnienie, bo to zostało "dawno osiągnięte". Dalsza walka, jak sądzi mój rozmówca, to zaś odbieranie wolności ludziom. Twierdzi, że kobiety wcale nie marzą o byciu inżynierami czy informatykami.
– Mamy do czynienia z pewnego rodzaju obłędem – słyszę. – Bronię kobiet przed pomysłami, żeby odrywać je od dzieci i sadzać za kierownicami ciężarówek lub po drugiej stronie sieci rybackiej – dodaje Sośnierz.
Zastanawiam się, co z prawem kobiet do decydowania o sobie, w tym o swoim ciele. Polityk na to też ma odpowiedź. – Jeśli ktoś mówi "moje ciało, moja sprawa", to mówi też "zlikwidujmy recepty" – mówi. – Bo kiedy kupuję jakiekolwiek lekarstwa, przyjmuję je do swojego brzucha i nie zastanawiam się, czy mi to zaszkodzi, czy nie – uważa.
"Gwałt to jak przyjęcie niechcianego gościa na pokład"
Dobromir Sośnierz nie ukrywa, że jest przeciwny legalizacji aborcji. O tym zabiegu mówi wprost, że jest zabijaniem nienarodzonych dzieci. Ci, którzy je postulują, są jego zdaniem niekonsekwentni.
– Bo nie przeszkadza im, że ktoś decyduje, co przyjmują do swojego ciała – rozwija myśl. – Wydaje mi się, że im nie chodzi o żadną wolność. To taki wytrych słowny, akurat bez sensu – mówi.
Europoseł jest zdania, że wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. W przypadku niechcianej ciąży ta zasada w jego mniemaniu również obowiązuje. Porównuje to do przyjęcia na pokład prywatnego samolotu niechcianego pasażera.
– Jeśli znalazł się tam przez przypadek albo lepiej - ktoś go wrzucił i to będzie odpowiednik gwałtu, ja się orientuję, to go wyrzucam? Wolno tak zrobić? No nie – wyjaśnia mi Sośnierz. – Muszę zapewnić mu bezpieczne lądowanie, a potem mogę zrezygnować z towarzystwa. Kobieta ma prawo oddać dziecko, ale nie ma prawa go zabijać – słyszę.
"Córki uczę życia"
Na koniec pytam Sośnierza o to, na jakie kobiety wychowuje swoje córki. Jest nieco zaskoczony, ale po chwili udziela mi odpowiedzi. – Uczę je życia – zaczyna. – Nie widzę, żeby przejawiały feministyczne ciągoty – dodaje.
Według polityka niewiele trzeba, by uchronić dorastające dziewczynki "przed wariactwem". Wystarczy pokazać, co jest normalne, a co nie.
Dobromir Sośnierz uprzedza kolejne pytanie, dotyczące tego, gdzie jest w takim razie miejsce kobiety. Przekonuje mnie, że nie uważa jej wcale za ozdobę i on tak nie wychowuje swoich córek. Właściwie daje prawo wyboru wszystkim kobietom, niezależnie od ich poglądów. – Nie propaguję zakazów dotyczących wyboru ścieżki zawodowej – zaznacza. – No, może poza wojskiem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl