Iwona Menzel
W Niemczech Dnia Kobiet właściwie się nie obchodzi, chociaż inicjatorką była właśnie Niemka, Klara Zetkin. Narodowi socjaliści po dojściu do władzy natychmiast go zlikwidowali i zastąpili Dniem Matki. Lepiej im pasował do światopoglądu w czasach, w których głównym zadaniem kobiety była produkcja nowych obywateli: za czwórkę dzieci dostawało się br±zowy Krzyż Niemieckiej Matki, za sześcioro srebrny, za ośmioro złoty.
Po wojnie Dzień Kobiet uważany był w Niemczech Zachodnich za święto komunistyczne i z tego też powodu nie przyjął się. Obchodzą go jednak organizacje kobiece, związki zawodowe i bardzo hucznie Włoszki, które szaleja przez cała noc we włoskich restauracjach. Na cóż, zakurzył się nam przez lata ten Dzień Kobiet i trochę trąci myszką, ale dobrowolnie absolutnie nie powinnyśmy z niego rezygnować. Chociażby dlatego, że rzadko bywamy doceniane i nadal jest nas mało w parlamentach i zarządach. Na pierwszy rzut oka mogłoby się co prawda wydawać, że równouprawnione jesteśmy całkowicie, a nawet za bardzo, ale w praktyce, jak chcemy rozwinąć skrzydła, to okazuje się, że stoi na nich dziecko, które trzeba odprowadzić do przedszkola. Owszem, mamy duże osi±gnięcia, ale także i dzisiaj inni probują za nas decydować. Politycy na całym świecie wciąż niestrudzenie prowadzą dyskusje o roli kobiet: do garów z nimi, czy do komputera? W zależności od sytuacji poleca się nam gorąco ten czy inny model, a zawsze dla naszego dobra,
oczywiście. Nic o nas bez nas!
W tych układach Dzień Kobiet, dzień solidarności z naszymi siostrami na całym świecie, jeszcze długo nie stanie się zbędny. Czego życzyłabym sobie na Dzień Kobiet? A czego może sobie życzyć autorka? Uśmiechu Czytelniczek, rzecz jasna, i książek innych Autorek. Czego wolałabym nie dostać? Czerwonego goździka. "Kwiatek dla Ewy" bardzo się w moich wspomnieniach zdewaluował.
Iwona Menzel, autorka książki "Nie chodź ciemną doliną"