"Płakała, kiedy nie mogła znaleźć żadnych narkotyków"
1 marca 1980 roku, w wieku zaledwie 40 lat, na raka płuc zmarła jej agentka i przyjaciółka Wilhelmina Cooper. Śmierć jednej z najważniejszych kobiet w życiu Gii, która dodatkowo sprawowała pieczę nad jej karierą, była prawdziwym ciosem dla modelki. Od tamtej pory Carangi zaczęła popadać w coraz większą depresję oraz poważne uzależnienie od heroiny. Wyniszczający tryb życia w mgnieniu oka strącił ją z piedestału najlepszej modelki. Gia coraz częściej pojawiała się na planie zdjęciowym pod wpływem narkotyków, miewała napady agresji, potrafiła wychodzić w trakcie sesji do dilera oraz zasypiać w czasie pracy.
"Płakała, kiedy nie mogła znaleźć żadnych narkotyków. Musiałem ją odprowadzić do łóżka i czuwać przy niej, dopóki nie zaśnie" - wyznał jej przyjaciel, fotograf Francesco Scavullo.