Jadwiga Staniszkis: chciałabym być znowu młoda
Jadwiga Staniszkis większości znana jest ze swojego zaangażowania w kampanie wyborcze Jarosława Kaczyńskiego. Jej cięte riposty dotyczące polityków wszystkich formacji komentowane są szeroko w mediach. Jedni piszą o niej jako femme fatale prezesa PiS, inni co rusz lustrują jej przeszłość.
- Pewien znajomy opowiadał mi, że kiedy zarezerwował na wakacje pokój na Helu, właścicielka pokazała mu łóżko i powiedziała, że tutaj, w tym pokoju i na tym łóżku spała pani Staniszkis. W ten sposób podnosiła wartość tego pokoju - mówiła w rozmowie z Cezarym Michalskim, który kilka lat temu opublikował książkę "Życie uczuciowe i umysłowe".
Jadwiga Staniszkis większości znana jest ze swojego zaangażowania w kampanie wyborcze Jarosława Kaczyńskiego. Jej cięte riposty dotyczące polityków wszystkich formacji komentowane są szeroko w mediach. Jedni piszą o niej jako femme fatale prezesa PiS, inni co rusz lustrują jej przeszłość.
Nietuzinkowa, odważna w wygłaszaniu swoich poglądów i wyjątkowo charakterystyczna - i to nie tylko dzięki czerwonej szmince, która dziś jest jej znakiem rozpoznawczym. Niewiele osób pamięta o jej naukowych osiągnięciach w dziedzinie socjologii. Co prof. Staniszkis mówi o swojej rodzinie? Co myśli o kobietach w dzisiejszych czasach?
Samotna matka
Urodziła się 26 kwietnia 1942 roku w Warszawie. Tam też ukończyła studia w Sekcji Socjologicznej. - Wysiedlono nas z Gdańska po aresztowaniu ojca, mama sama utrzymywała naszą trójkę, więc wychowałam się na szkolnych stołówkach. Do dziś pamiętam np. smak tranu, którym tą samą łyżką aluminiową karmiono wszystkie dzieci, i suchy chlebek z solą na zagryzkę. Pamiętam ciasto z kruszonką i szklanką mleka na drugie śniadanie - wspomina na łamach "Newsweeka".
Jako studentka brała aktywny udział w życiu politycznym stolicy. Na uczelni współorganizowała spotkania dyskusyjne i seminaria. W marcu 1968 roku znalazła się w gronie protestujących studentów. Za to spotkały ją represje, m.in. zwolnienie z pracy na Uniwersytecie i kilkumiesięczny areszt.
- Kiedy miałam 20 lat, byłam już na studiach, rok później urodziłam dziecko. Wychowałam się w środowisku, gdzie ojciec siedział w więzieniu, dziadek zginął w obozie, mama sama utrzymywała wielodzietną rodzinę. Trwał komunizm i traktowałam go jako przestrzeń, w której trzeba znaleźć własną niszę. Mama mnie popchnęła w kierunku zainteresowań historią sztuki, chodziłam parę razy w tygodniu na zajęcia ze studentami. W tej tępocie i nudzie komunizmu to była skuteczna odtrutka. Ale były też "Wyboje bis", pisemko polityczne, które wydawaliśmy z kolegami w 1956 roku, kiedy miałam 14 lat - dodawała.
Polityka w genach
Staniszkis od czasów studenckich nie przestała angażować się w politykę. Swoje pierwsze książki wydawała w języku angielskim. Mówiono wtedy, że były zbyt krytyczne wobec mitu Solidarności. Ona sama nie kryje swoich politycznych korzeni.
- Mój dziadek był endeckim posłem, ale zginął w Oświęcimiu między innymi za to, że pomagał ludziom z getta. Pradziadek był Litwinem, a prababka Niemką bałtycką. Z drugiej strony moim pradziadkiem był Ormianin, Paschalis, który wymyślił pasy słuckie i dorobił się szlachectwa. Miałam w rodzinie Francuza, ale był także Wernik, księgarz z Lipska, który przyszedł z Napoleonem i sądząc z portretów, był pochodzenia żydowskiego. Dlatego nie lubię etnicznego patriotyzmu. Czuję się patriotką Polski jako miejsca krzyżujących się procesów, różnorodności - mówiła w rozmowie z "Newsweekiem".
Staniszkis, która kiedyś miała lewicowe poglądy, dziś choć sympatyzuje z PiS, nie stroni od krytykowania partii. Jeszcze w 2010 roku tak wypowiadała się o Jarosławie Kaczyńskim: Jest bardzo dobry. Jest człowiekiem, który ma wolę i inteligencję. Ma bardzo skomplikowaną stronę uczuciową i dlatego wszyscy mężczyźni, którzy z nim pracują, boją się go, a wszystkie kobiety, które go znają, chcą się nim opiekować.
Rodzina
Jej poglądy kontrastowały ostatnio z tymi, które prezentuje jej córka, Joanna. Młoda polityczka dołączyła do partii .Nowoczesna.
- Chcę pokazać, że Staniszkis to nie tylko moja mama, chociaż oczywiście ona jest dzisiaj najbardziej znaną osobą o tym nazwisku, ale też cała nasza rodzina. To, że dzisiaj mama ma takie prawicowe poglądy, choć kiedyś miała bardziej lewicowe, bierze się ze środowiska rodzinnego, z którego się wywodzi. Też czuję się jego częścią. Nie chcę konkurować z moją mamą, ale pokazać, że moje nazwisko, to coś więcej, że od pokoleń jesteśmy rodziną, która działa społecznie i politycznie, a ja chcę to kontynuować - mówiła Joanna Staniszkis w wywiadzie dla natemat.pl tuż przed ostatnimi wyborami.
Socjolożka twierdziła wtedy, że choć szanuje jej wybór, nie odda na nią swojego głosu.
"Chciałabym być młoda"
Jak Staniszkis wspomina swoją przeszłość?
- Chciałabym być młoda dzisiaj. Uważam, że przez całą tę działalność, kiedy trzeba było się zajmować malowaniem szminką kotwic na plakatach wyborczych, przez wyrzucenie z uniwersytetu, pracę w różnych zawodach, tę izolację w komunizmie, zmarnowałam swoje zdolności. Uważam, że mogłabym znacznie więcej osiągnąć, gdyby więcej siedziała w bibliotekach. W lepszych bibliotekach. Ale z drugiej strony nie żałuję, że spędziłam trochę czasu w komunizmie, bo dzięki temu doświadczeniu mam porównawczy punkt odniesienia. Jednak człowiek wie o sobie tyle, na ile go sprawdzono. Mam poczucie, że dzięki doświadczeniom z PRL moja zdolność do refleksji jest większa. Ale chciałabym być teraz młoda, mieć przed sobą dużo czasu - przyznała przed laty "Newsweekowi".
Jak ocenia sytuację kobiet w Polsce?
- Mam wrażenie, że dziś kobietom samotnym jest trudniej niż mnie wtedy, samotnej matce w PRL. Mnie nie można było wyrzucić z pracy. Nawet jak mnie wyrzucono z uniwersytetu, to przez jakiś czas wypłacano mi pół pensji, grosze, ale już coś miałam. Przedszkole było za darmo, nie było problemu z przyjęciem, były stołówki w szkole. Dziś w pięciu procentach skrajnej biedy żyją między innymi pracujące kobiety, wychowujące kilkoro dzieci. To im trzeba pomóc w sprawach wynagrodzenia za pracę, zaplecza socjalnego dla dzieci, darmowych przedszkoli, obiadów. Ja to wszystko miałam, wychowując samotnie córkę - mówiła "Newsweekowi".