Kelly Rutherford i Daniel Giersch
Aktorka znana z „Plotkary” stała się bohaterką sądowej batalii tak brutalnej i pełnej zwrotów akcji, że mogłaby spokojnie stać się podstawą do napisania scenariusza sądowego thrillera. O co chodzi? Od 2006 do 2008 roku Kelly i Daniel – niemiecki biznesmen, byli bardzo szczęśliwą parą. Tuż przed ślubem na świat przyszło ich pierwsze dziecko – Hermes. Pod koniec 2008 roku aktorka dowiedziała się, że spodziewa się drugiego dziecka. Jednak już wtedy jej małżeństwo zaczęło się chylić ku upadkowi. Jeszcze przed narodzinami córki, Heleny, Kelly i Daniel rozstali się. Aktorka nie poinformowała męża o narodzinach córki i odmówiła umieszczenia jego danych na akcie urodzenia dziewczynki, mimo iż Giersch uzyskał w tym celu nakaz sądowy. W 2010 roku para rozwiodła się i zaraz potem zaczęła się walka o to, z kim zamieszkają dzieci. Ponieważ latem 2012 roku wiza Daniela Gierscha straciła ważność, zmuszony był wrócić do Monako, gdzie mieszkał. Rutherford, wykorzystując fakt iż dawny partner nie mógł wjechać na teren USA, wniosła sprawę o opiekę nad dziećmi do sądu w Kalifornii. Ten jednak, zamiast przychylić się do wniosku amerykańskiej obywatelki, dotyczącego dzieci posiadających amerykańskie paszporty uznał, iż w interesie Hermesa i Heleny leży, aby mieć kontakt z obojgiem rodziców. I „tymczasowo” zarządził, aby maluchy spędzały rok szkolny w Monako, a wakacje – z matką w USA. Ponieważ Rutherford mogła bez problemu podróżować po świecie, sąd uznał iż dzieci powinny pozostać przy ojcu.
Przez następne trzy lata aktorka wyprzedawała majątek, aby walczyć przed sądami w Kalifornii, Nowym Jorku i Monako. Dwukrotnie odmówiła wydania dzieci ojcu, co w świetle amerykańskiego prawa czyniło z niej porywaczkę. Ostatecznie w listopadzie 2015 roku sąd w Nowym Jorku podjął decyzję, iż Helena i Hermes powinny mieszkać z ojcem. Na sali sądowej obecna była matka Gierscha, która czym prędzej zabrała wnuki na pokład samolotu lecącego do Monako. 48-letnia Kelly Rutherford głośno mówiła o swojej stracie, żalu i poczuciu niesprawiedliwości. Zaznaczała, że choć koszty sądowych walk i wynagrodzenia dla prawników doprowadziły ją do bankructwa, nie zrezygnuje ze starań, aby jej dzieci wróciły do USA.