Grażyna Barszczewska, Nina Andrycz
- Była uosobieniem pewnej delikatności, niewinności, tego co jest u źródeł kobiety, której można zaufać. Jak ją człowiek oglądał, to sobie myślał: Boże, żeby tylko się to nie stłukło – mówił o Grażynie Barszczewskiej wybitny aktor Ignacy Gogolewski.
Zaczynała filmową karierę jeszcze przed wojną, ale po 1945 roku występowała przede wszystkim na deskach teatru. Przez dziesięciolecia była związana z Teatrem Polskim, gdzie spotkała się z inną wielką aktorką - Niną Andrycz.
Obie panie nie przepadały za sobą. Andrycz, żona PRL-owskiego premiera Józefa Cyrankiewicza, dostawała często role, które chciała zagrać Barszczewska.
- Taka była polityka teatru. Czasy były trudne i tak dobierano repertuar, żeby zadowolić Ninę Andrycz - opowiada w jednym z wywiadów Igor Strojecki, krewny Barszczewskiej.
Gdy w połowie lat 70. ówczesny dyrektor Teatru Polskiego ośmielił się oddać rolę Marii Stuart rywalce, Andrycz nie mogła tego przeboleć. Na pierwszej próbie kostiumowej Barszczewska zaplątała się niefortunnie w suknię i upadła. Andrycz nawet się nie ruszyła, by jej pomóc. - Panie dyrektorze, człowiek upadł na scenie - stwierdziła ze spokojem.