Jak one się nie lubiły

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP
Katarzyna Gruszczyńska

/ 6Maryla Rodowicz, Urszula Sipińska

Obraz
© PAP

Odbijały sobie facetów, bezkompromisowo rywalizowały o piosenki czy role w filmie i teatrze, a przede wszystkim walczyły o większą popularność wśród fanów. Gwiazdy PRL-owskiej rozrywki często toczyły między sobą wojny, niekiedy bardzo brutalne.

Zacznijmy od Urszuli Sipińskiej i Maryli Rodowicz. „Wtedy Polska była, i w pewnym sensie nadal jest, podzielona. Jedni kochali mnie, drudzy Rodowicz” - napisała w książce pt. „Gdybym była aniołem” Urszula Sipińska, która ćwierć wieku temu zrezygnowała z kariery estradowej i wróciła do zawodu architekta.
Konflikt sięgnął zenitu w 1977 roku, gdy podczas festiwalu w Opolu doszło do szarpaniny między artystkami.
- Pamiętam, że Urszula, która śpiewała przede mną, małpowała jakby mój styl i nagle wystąpiła z dwiema chórzystkami, których nigdy nie miała, i zaczęły wykonywać takie „taneczki” w moim stylu - wspominała Rodowicz w „Fakcie”. Po występie piosenkarki okładały się kapeluszami, aż Sipińskiej pękł rękaw w marynarce. Kiedy obie usiadły przy stole, zaczęły się jeszcze obrzucać owocami.

Sipińska skomentowała opowieść w specjalnym oświadczeniu. „Nie będę się więc odnosić do bzdur opowiadanych od lat przez Panią Marylę Rodowicz! Jestem architektem, nie psychiatrą i nie posiadam stosownych kompetencji, by snuć rozważania o zawiłościach ludzkich obsesji. A właśnie taka obsesja na mój temat dopadła nasz „narodowy” skarb: Pannę Madonnę RWPG” - napisała artystka, która zarzucała Rodowicz, że ta ukradła jej piosenkę „Komu weselne dzieci”.

/ 6Majka Jeżowska, Krystyna Prońko

Obraz
© PAP

Piosenkarki poznały się na Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie Jeżowska studiowała, a Prońko prowadziła zajęcia. Choć kobiety dzieliła spora różnica wieku, zawiązała się między nimi nić przyjaźni, która jednak nie uchroniła przed fatalnym finałem.

Jeżowska, która często bywała w domu Prońko, wpadła w oko jej mężowi, muzykowi Januszowi Komanowi. Gdy starsza koleżanka odkryła, co dzieje się za jej plecami, szybko wycofała się z toksycznego trójkąta i rozwiodła z niewiernym mężem. Niedługo później Koman poślubił Jeżowską, ale ich związek też nie przetrwał próby czasu. Mąż znęcał się nad artystką. Na łamach „Vivy!” opowiadała, jak chwilę przed jedną z tras koncertowych została przez niego dotkliwie pobita.
- Mogłam wydobyć z siebie ledwie kilka słabych dźwięków. Dramat, bo mogło się to skończyć utratą głosu - wyznała.

Piosenkarki oficjalnie zakopały topór wojenny i nagrały nawet wspólnie piosenkę „On nie kochał nas”.

/ 6Hanka Bielicka, Irena Kwiatkowska

Obraz
© PAP | Andrzej Rybczyński

Dwie wspaniałe aktorki komediowe, choć często współpracowały w filmie czy teatrze, nigdy się nie polubiły. - Nie przepadałyśmy za sobą, mimo to bardzo ją uznawałam, szanowałam. Ona mnie też, chociaż uważała, że jestem za szybka... Ona była szalenie dokładna, systematyczna - tłumaczyła Hanka Bielicka.

Były różne, w dodatku obie miały silne charaktery i - jak ujął to Zbigniew Korpolewski, autor książki o Bielickiej - konkurowały, „nie okazując sobie zbytniej wylewności, czy serdeczności”. Aktorki przez lata dzieliły jedną garderobę, ale nigdy nie powiedziały do siebie po imieniu. Do końca życia były na „pani”.

Symboliczne pojednanie Bielickiej i Kwiatkowskiej nastąpiło dopiero w 2005 roku podczas parady na gdańskim Festiwalu Dobrego Humoru. Damy nie tylko zasiadły ramię w ramię w jednym aucie, ale także wspólnie pozdrawiały zgromadzonych przy ulicy fanów. - Poznałyśmy się 52 lata temu i nie przypuszczałam, że tyle lat będziemy konkurować - stwierdziła Bielicka.

/ 6Irena Jarocka i Anna Jantar (na zdjęciu)

Obraz
© AKPA

Niekwestionowane gwiazdy polskiej sceny muzycznej w latach 70. O ich rywalizacji krążyły legendy i chyba nie były całkiem bezpodstawne, skoro sama Irena Jarocka przyznała po latach, że między nią a Anna Jantar toczyła się podjazdowa wojna.

„(…) Były też pretensje, na przykład, że podrabia moje kostiumy, podobnie się ubiera. Ale to takie ludzkie. Mogła mieć pretensje z powodu moich fanów. Fani Ani i moi bardzo ze sobą walczyli. Robili sobie jakieś brzydkie kawały. Czasami, gdy wychodziłyśmy razem z koncertów, dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji” - twierdziła Jarocka.

„Bardzo starały się, by jedna była lepsza od drugiej. Walczyły o miejsce na piedestale. Raz jedna wygrywała, raz druga” - opisywał Marian Zacharewicz, mąż Jarockiej.

Piosenkarki konkurowały nie tylko na scenie, ale również w życiu prywatnym.
- Chodziły plotki, że była wielka afera, bo Ania przyłapała męża w niedwuznacznej sytuacji z Jarocką - zdradził w „Fakcie” piosenkarz, który święcił triumfy w czasach PRL-u.

/ 6Nina Terentiew, Irena Dziedzic (na zdjęciu)

Obraz
© PAP | Stefan Kraszewski

Dwie wielkie osobowości telewizyjne nigdy nie ukrywały niechęci wobec siebie. I to od pierwszego spotkania w latach 70., gdy Irena Dziedzic była już wielką gwiazdą, prowadzącą bardzo popularny program „Tele Echo”, a Nina Terentiew początkującą, choć niezwykle ambitną dziennikarką.

- Miałam wówczas potworny kompleks, że nie wymawiam „r”. Tak jak inni dziennikarze musiałam stanąć przed komisją weryfikującą moją dykcję i wymowę. Pani Irena Dziedzic stwierdziła, że z taką wadą raczej się nie nadaję. I tylko dzięki przewodniczącemu komisji, profesorowi Młynarczykowi, który stwierdził, że to nie wada, tylko cecha wrodzona, dostałam kartę ekranową - opowiadała Terentiew w książce Aleksandry Szarłat „Prezenterki”.

Kiedy w 1991 roku została wiceszefową Dwójki, program Ireny Dziedzic szybko zniknął z ramówki.
- Wyrzuciła mnie Terentiewa - żaliła się Dziedzic w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Zarzucała także rywalce, że nie zadbała o archiwizację programu „Tele Echo”. - Zachowała kilka odcinków, na których uczy swoich proteusów - dodała.

/ 6Grażyna Barszczewska, Nina Andrycz

Obraz
© PAP

- Była uosobieniem pewnej delikatności, niewinności, tego co jest u źródeł kobiety, której można zaufać. Jak ją człowiek oglądał, to sobie myślał: Boże, żeby tylko się to nie stłukło – mówił o Grażynie Barszczewskiej wybitny aktor Ignacy Gogolewski.

Zaczynała filmową karierę jeszcze przed wojną, ale po 1945 roku występowała przede wszystkim na deskach teatru. Przez dziesięciolecia była związana z Teatrem Polskim, gdzie spotkała się z inną wielką aktorką - Niną Andrycz.
Obie panie nie przepadały za sobą. Andrycz, żona PRL-owskiego premiera Józefa Cyrankiewicza, dostawała często role, które chciała zagrać Barszczewska.
- Taka była polityka teatru. Czasy były trudne i tak dobierano repertuar, żeby zadowolić Ninę Andrycz - opowiada w jednym z wywiadów Igor Strojecki, krewny Barszczewskiej.

Gdy w połowie lat 70. ówczesny dyrektor Teatru Polskiego ośmielił się oddać rolę Marii Stuart rywalce, Andrycz nie mogła tego przeboleć. Na pierwszej próbie kostiumowej Barszczewska zaplątała się niefortunnie w suknię i upadła. Andrycz nawet się nie ruszyła, by jej pomóc. - Panie dyrektorze, człowiek upadł na scenie - stwierdziła ze spokojem.

Wybrane dla Ciebie
Rozeszły się po Polsce. Reaguj, gdy zauważysz w swoim ogrodzie
Rozeszły się po Polsce. Reaguj, gdy zauważysz w swoim ogrodzie
Bolało ją całe ciało. Prezenterka w końcu usłyszała diagnozę
Bolało ją całe ciało. Prezenterka w końcu usłyszała diagnozę
Usmaż "po francusku". Kto spróbuje, ten zapomina o zwykłej jajecznicy
Usmaż "po francusku". Kto spróbuje, ten zapomina o zwykłej jajecznicy
Nie dotykaj, gdy widzisz w łazience. Chirurg tłumaczy, co to jest
Nie dotykaj, gdy widzisz w łazience. Chirurg tłumaczy, co to jest
Hit na suche pięty. W aptece kosztuje grosze
Hit na suche pięty. W aptece kosztuje grosze
Takie nagranie w dniu ślubu byłej żony. "Komentarz" bez słów
Takie nagranie w dniu ślubu byłej żony. "Komentarz" bez słów
Drugi raz żegna męża. Powtórny pogrzeb po ekshumacji
Drugi raz żegna męża. Powtórny pogrzeb po ekshumacji
Świeże kwiaty na grobie? Ten trik sprawi, że będą stały jeszcze dłużej
Świeże kwiaty na grobie? Ten trik sprawi, że będą stały jeszcze dłużej
Kiedyś Polacy się zajadali, dziś niewielu ma odwagę. To błąd
Kiedyś Polacy się zajadali, dziś niewielu ma odwagę. To błąd
Nie lekceważ, gdy zauważysz w domu. Ich obecność to sygnał alarmowy
Nie lekceważ, gdy zauważysz w domu. Ich obecność to sygnał alarmowy
Odszedł z teatru w atmosferze skandalu. Dziś spełnia się w warsztacie
Odszedł z teatru w atmosferze skandalu. Dziś spełnia się w warsztacie
Nikt jej nie pomógł, bo myśleli, że jest pijana. Zmarła 20 lat temu
Nikt jej nie pomógł, bo myśleli, że jest pijana. Zmarła 20 lat temu