Blisko ludziJak Polacy mówią o seksie?

Jak Polacy mówią o seksie?

Kiedy rozmowa schodzi na temat seksu, to albo idziemy w niej opłotkami, albo używamy wulgaryzmów. Tymczasem zasób słów związanych ze sferą seksu jest w języku polskim nie jest mały.

Jak Polacy mówią o seksie?

04.01.2008 | aktual.: 26.06.2010 20:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak Polacy mówią o seksie, czyli „afera majtkowa”.\r\n\r\nKiedy rozmowa schodzi na temat seksu, to albo idziemy w niej opłotkami, albo używamy wulgaryzmów. Tymczasem zasób słów związanych ze sferą seksu jest w języku polskim nie jest mały.\r\n\r\nSłownictwa związanego z życiem seksualnym (z wyjątkiem określeń medycznych) nie znajdziemy w słownikach z przyczyn obyczajowych. Nasza kultura przez wieki uznawała sferę seksu za nieobyczajną, taką, o której się nie mówi. Tematy z alkowy stopniowo stawały się tematami tabu, by w XIX wieku całkowicie zniknąć z oficjalnych rozmów wyższych sfer.\r\n\r\nNie znaczy to oczywiście, że z życia ludzi zniknęła seksualność – wręcz przeciwnie, kwitła pod pruderyjną kołderką i w ukrytych rozmowach.\r\n\r\nNarodziny słownictwa\r\n\r\nWarstwy wyższe społeczeństwa oficjalnie mówiąc o seksie, posługiwały się eufemizmami, które łagodziły nazwy wprost i zręcznie je omijały. I tak na męskie przyrodzenie wypadało powiedzieć „palec dwudziesty pierwszy”, na pupę „tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę”, a o samym akcie seksualnym, rozłożywszy ręce, rzec tylko: „no wiadomo o co chodzi”.\r\n\r\nNiższe grupy społeczne, plebs, nie poddając się wpływom oficjalnej obyczajowości posługiwały się określeniami pospolitymi i obscenicznymi.\r\n\r\nNIECODZIENNA ANTYKONCEPCJA\r\n\r\nWYŚLIJ MU SYGNAŁ! UWIEDŹ GO!\r\n\r\nANTYKONCEPCJA RAZ W MIESIĄCU\r\nPo II wojnie światowej, wraz z zanikiem dominacji kultury wyższej, zniknęły również eufemizmy, a górę wzięło słownictwo, do tej pory używane tylko w środowisku robotniczym. PRL przyczynił się do uwulgarnienia języka publicznego, który niestety nie wiele miał wspólnego z oficjalnym. Cenzura skrupulatnie dbała o to, by temat seksu do oficjalnego życia nie przemykał, a że seks oczywiście wciąż istniał, to słownictwo rozwijało się w najlepsze – niestety w sporej większości idąc w stronę wulgaryzmów.\r\n\r\nPowstało jednak wiele wariacji wulgaryzmów, a wrażliwsi użytkownicy języka zadbali o to, by nie zabrakło także tych uroczych określeń, od których nie więdną uszy.\r\n\r\nWulgarnie\r\n\r\nPoczątkowo rodzime seksualizmy nie były uznawane za obsceniczne, ale stopniowo ulegając degradacji, otrzymywały status wyrazów gminnych, nie używanych przez warstwy wyższe. Jednym z najbardziej popularnych określeń rodzimych jest dobrze nam znany „chuj” i „kutas”.\r\n\r\nW sferze wulgarnej najbardziej produktywnymi rdzeniami są: pierd-, jeb-, chuj-, pizd-, które kojarzą nam się już tylko z mową rynsztokową. Nawet taki prawie sympatyczny organ męski, czyli „pizdogniotek” nie jest w stanie tego zmienić.\r\n\r\nCo wulgarnie można robić razem w łóżku? Wiele. Najczęściej można się „pieprzyć”, „posuwać”, „stukać”, „przelecieć”. W większości określeń, to mężczyzna jest stroną aktywną podczas seksu i podmiotem działającym. Może „kopsać drążkiem po szparze” albo „mieć babę na drążku”.\r\n\r\nOpisowo\r\n\r\nTutaj pole do popisu jest ogromne, bo każda z cech naszego ciała może posłużyć za podstawę do stworzenia nowego określenia. Męskie przyrodzenie może więc być „olbrzymem”, „armatą”, „pytonem”, ale i (niestety) „zwiędlakiem” czy „wypustkiem”.\r\n\r\nNIECODZIENNA ANTYKONCEPCJA\r\n\r\nWYŚLIJ MU SYGNAŁ! UWIEDŹ GO!\r\n\r\nANTYKONCEPCJA RAZ W MIESIĄCU\r\nPodobnie mówimy o piersiach. Jeśli są słusznych rozmiarów to używamy określeń takich, jak: „arbuzy”, „mleczarnia”, „cyce jak donice”, „amortyzatory”. O mniejszych piersiach mówimy, że są to „jajka sadzone”, „krosty” albo po prostu, nieco brutalnie „biust po tacie”.\r\n\r\nZabawnie albo lirycznie\r\n\r\nHumorystyczne podejście do seksu oswaja go, więc nie brakuje w języku zabawnych seksualizmów, które zmniejszają nasz dystans do życia płciowego.\r\n\r\nZamiast „cipka” mówimy „kocurek”, „futrzaczek”, „myszka”, „norka”, „malutka”.\r\n\r\n„Baniaki” zastępujemy wdzięcznymi „piersiątkami i „cyculkami”. Zamiast zwyczajnego „seksu” w sypialni ma miejsce „afera majtkowa”, „cipci-rypci” i „fiki-miki”, „dosmażanie jajek na patelni” lub „wackoterapia”.\r\n\r\nNie brakuje nam również określeń, które są nie tylko słuszne, ale i bardzo ładne, niczym zaczerpnięte z kamasutry: „gniazdko szczęścia”, „gniazdko miłości”, „wzgórek Wenery”, „dolina rozkoszy” oraz „pal miłości”.\r\n\r\n„Robienie tego tamtego” czy „składanie ofiary Amorowi” to pozornie to samo, ale sam sposób mówienia o naszym seksie, mówi wiele o jego jakości. Warto zadbać o dobre brzmienie języka i sięgać po bardziej wysmakowane określenia, ale to o czym mówicie sam na sam w waszej sypialni jest już tylko waszą sprawą i waszą przyjemnością.\r\n\r\nNIECODZIENNA ANTYKONCEPCJA\r\n\r\nWYŚLIJ MU SYGNAŁ! UWIEDŹ GO!\r\n\r\nANTYKONCEPCJA RAZ W MIESIĄCU

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)