Jestem na diecie!
– Klasyka gatunku to kobieta, która już na wstępie oświadcza, że jest na diecie i wybiera najdroższe i najmniejsze danie. Później ze skwaszoną miną dziobie widelcem w sałatce. – opowiada Jarek, doświadczony „randkowicz”. – Gorsze od tego jest tylko zamawianie szklanki wody, a później wyjadanie z mojego talerza – dodaje.
Uważasz, że to za mało? Nigdy nie zaszkodzi nakrzyczeć na kelnera, bo przyniósł ci za zimne, za gorące, za słabo lub za bardzo przyprawione jedzenie. A na koniec napomknij, że twój były w życiu nie zaprosiłby cię do tak okropnego miejsca.