Rodzinne wspomnienia
W jej rodzinnym domu w Krakowie prezenty przynosił aniołek. - Zamykano pokój, w którym stała choinka, pozostawiając tylko uchylony lufcik - podobno po to, żeby aniołek mógł wlecieć do środka. Długo byłam przekonana, że widziałam go przez szybę w drzwiach, jak układał prezenty pod choinką... - wspomina Joasia. Gwiazda dodaje, że w pewnym momencie czar prysł i dowiedziała się, że lufcik w zasadzie służył tylko do wietrzenia pokoju. - Sprawa wyjaśniła się w dość naturalny sposób. Rodzice wnieśli do domu duże pudło, a potem pod choinką pojawił się tej wielkości magnetowid na kasety VHS - wyjaśnia aktorka dodając, że ten incydent potwierdził ostatecznie je wcześniejsze przypuszczenia. A wy jakie macie wspomnienia z pojawianiem się prezentów pod choinką? Kto u was je przynosi?