Julia Child rządzi w kuchni
W Muzeum Historii Amerykańskiej w Waszyngtonie można obejrzeć jej kuchnię w całej okazałości. Przeniesiono tutaj każdy garnek, pokrywkę i łyżeczkę. W Internecie krążą archiwalne nagrania jej telewizyjnych wystąpień, a książki jej autorstwa stale znajdują się na listach bestsellerów. Julia Child to amerykańska ikona, najbardziej znana kucharka USA, miłośniczka kuchni francuskiej i wyrocznia dla pań domu od Nowego Jorku po Los Angeles
W Muzeum Historii Amerykańskiej w Waszyngtonie można obejrzeć jej kuchnię w całej okazałości. Przeniesiono tutaj każdy garnek, pokrywkę i łyżeczkę. W Internecie krążą archiwalne nagrania jej telewizyjnych wystąpień, a książki jej autorstwa stale znajdują się na listach bestsellerów. Julia Child to amerykańska ikona, najbardziej znana kucharka USA, miłośniczka kuchni francuskiej i wyrocznia dla pań domu od Nowego Jorku po Los Angeles.
W Polsce prawie nikt o niej nie słyszał. Mało znana była także w samej Francji, którą ukochała. Ostatnio przeżywa jednak swój wielki europejski „come back”. Europa odkryła Julię Child głównie dzięki świetnej roli Meryl Streep w filmie „Julia and Julia”. Nagle okazało się, że najbardziej znana kucharka amerykańska spędziła na naszym kontynencie kilkanaście lat życia. Mieszkała nie tylko w Paryżu i Marsylii, ale także w Bonn i Oslo. Francja stała się jednak jej drugą ojczyzną. W Prowansji wybudowała dom, a kuchnię francuską stawiała niemal na ołtarzu. To właśnie francuskiej kuchni poświęciła ponad siedmiuset stronicową książkę-cegłę pod tytułem „Mastering the Art Of French cooking”.
Po wydaniu dzieła w Ameryce – Julia zaczęła przygodę z telewizją. Od 1963 roku prowadziła kultowy amerykański program kulinarny : „The French Chief”. Amerykanie ją uwielbiali. Mówiła jasnym i prostym językiem, cieszyła się sukcesami i porażkami, podkreślała, że kuchnia ma być miłą przygodą i przyjemnością, a nie koszmarnym obowiązkiem. Do legendy przeszły jej występy „na żywo”, gdy Julia, upuściła na ziemię kawałek placka ziemniaczanego, lub pokazywała na sobie mostek albo szynkę. Machała długimi rękoma (mierzyła ponad 188 cm) i mówiła wysokim lekko nosowym głosem. Nie bez znaczenia był również fakt, że Julia kuchni uczyła się niemal od zera. W młodości nie była w stanie przygotować nawet porządnej jajecznicy.
W naszym kraju ukazała się właśnie, napisana kilka lat przed śmiercią (Julia zmarła w 2004 roku, tuz przed swoimi 92 urodzinami) książka Julii Child „Moje życie we Francji”. Gdyby nie film z Meryl Streep niewiele osób sięgnęłoby pewnie po tę pozycję, która opublikowało szacowne „Wydawnictwo Literackie” . W Polsce bowiem nikt nie odważył się wcześniej przetłumaczyć jej słynnej książki kucharskiej. Szczerze mówiąc nie wiadomo, czy ta amerykańska „kulinarna biblia” byłaby w stanie kogokolwiek u nas zainteresować. Pisana jest bowiem przez Amerykankę dla Amerykanów. W kraju, w którym szczytem kulinarnej rozkoszy był pieczony indyk i hamburgery, dywagacje na temat marsylskiej zupy rybnej, czy wołowiny w młodym winie wywołały prawdziwą rewolucję w kuchni. W Europie natomiast kuchnia francuska już od XIX wieku była bardziej rozpowszechniona i nie trzeba było edukować w tej kwestii szefów kuchni i zwykłych domowych kucharek.
Wspomnienia Julii mają dla mnie większy urok, aniżeli jej dywagację o wołowinie, jakości masła, kapłonach, majonezie, czy sosie na białym winie do ryby. Julia Child, wraz ze swoim mężem Paulem (amerykańskim dyplomatą) pojawiała się we Francji tuż po II wojnie światowej. W Europie nie znano wówczas supermarketów, a żywność była dobrej jakości, nie przetworzona i dość zdrowa. Smak prawdziwego masła, kurczaka, słodkiej śmietany, musztardy na białym winie, czy chrupiącej bagietki wprawiał Julię w ekstazę. Przez pryzmat tych smakołyków Child opisuje życie w Paryżu i Marsylii w latach 50. Przywołuje z pamięci obraz nieistniejących już gigantycznych „hal”, zwanych brzuchem Paryża, opisuje zapomniane miedziane i kamienne naczynia do gotowania i pieczenia, podaje proste sposoby przygotowania potraw, które teraz kupujemy gotowe w każdym sklepie. Jej wspomnienia uzmysławiają nam, że gotowanie to rodzaj artystycznej kreacji, subtelnej zabawy, niezapomnianej przygody. Tam gdzie zaczyna się zupa w proszku, tam kończy się
kuchnia Julii Child. Może teraz jest nam łatwiej, ale na pewno nie smaczniej.