Julia zepsuła hinduskie święto

Piękna “Pretty Woman”, Julia Roberts, przebywa obecnie w Indiach, gdzie powstaje część zdjęć do ekranizacji bestsellerowej książki Elizabeth Gilbert „Jedz, módl się, kochaj”. To historia kobiety, która po wyczerpującym rozwodzie i przeżytej depresji wyrusza w podróż dookoła świata.

Póki co jednak harmonogram prac ekipy filmowej odmienił na kilka dni życie lokalnych mieszkańców.

Traf chciał, że akurat w tym samym terminie w Indiach rozpoczyna się Navratri, indyjskie święto radości, adoracji, tańca i muzyki, trwające przez dziewięć dni. Jednak mieszkańcy, którzy przybyli do świątyni niedaleko Delhi, aby uczcić początek uroczystości, zastali wejście ogrodzone i pilnowane przez 350 strażników. Dookoła zaparkowane były samochody z kuloodpornymi szybami, zaś nad budynkiem krążył helikopter.

Ironia sytuacji polega na tym, że bohaterka grana przez Julię Roberts znajduje spokój ducha między innymi dzięki hinduskiej religii.

Mieszkańcy są oburzeni. Jeden z nich odgrażał się, że wtargnie do środka na wieczorne rytuały nie bacząc na ochronę. „Zobaczymy kto mnie powstrzyma. Co takiego tam kręcą, że nie możemy wejść do własnej świątyni?” powiedział rozgniewany dziennikarzom.

Policja twierdzi jednak, że otrzymała ścisłe instrukcje - nikt nie ma prawa wejść do budynku.

Julia Roberts na czas obecności w Indiach otrzymała imponującą ochronę nazywaną przez niektórych „prezydencką”. Domu w którym mieszka wraz z mężem i trójką dzieci pilnuje 40 uzbrojonych strażników. To także nie przypadło do gustu indyjskiej opinii publicznej.

A jeszcze niedawno aktorka chwalona była za to, że podczas tegorocznych odwiedzin w Taj Mahal nosiła na czole znak bindi zwany też świętą kropką.

Teraz czas pochwał się skończył, a na aktorkę i ekipę spadły gromy krytyki za gwiazdorskie zachowanie i nieuszanowanie miejscowych religijnych zwyczajów.

Premiera „Jedz, módl się, kochaj” zaplanowana jest na 2011 rok. Obok Julii Roberts w filmie pojawić się mają m.in. Javier Bardem, Billy Crudup i James Franco.