Katarzyna Sokołowska
Jak radzi sobie ze stresem, który towarzyszy jej pracy?
- Trzeba umieć wziąć na siebie odpowiedzialność, podjąć ryzyko, poddać się krytyce. Ja zawsze jestem "przed" lub "po pokazie", ciągle na adrenalinie. Muszę umieć sobie z tym poradzić. Wiele razy sama wracałam nocą do domu, płacząc w taksówce. Ze zmęczenia, napięcia, ale i ze szczęścia, wielkiej ilości skrajnych emocji. Pomagało przekonanie, że wiem, co robię, że realizuję swoje marzenie. W reżyserce niemal unosiłam się nad ziemią. Jak kiedyś, stojąc na scenie i śpiewając średniowieczny motet. Tak jest do dziś. Dlatego przetrwałam - dodaje Sokołowska.