Trzy razy wychodziła za mąż. Tak dzisiaj wygląda 50-letnia aktorka
5 października 2025 roku Kate Winslet obchodzi 50. urodziny. Brytyjska aktorka zdobyła serca widzów rolą Rose w "Titanicu". W życiu prywatnym długo szukała stabilności i szczęścia w miłości.
Kate Winslet urodziła się 5 października 1975 roku w Wielkiej Brytanii. Od młodości marzyła o aktorstwie i już jako nastolatka stawiała pierwsze kroki w świecie filmu. Największą popularność przyniosła jej rola Rose DeWitt Bukater w filmie "Titanic", którego premiera odbyła się w 1997 roku.
Nieudane relacje
W miłości Kate Winslet nie miała łatwo. W wieku 15 lat jej pierwszym chłopakiem był Stephan Thredre, dzieliła ich spora różnica wieku. - Stephen sprawił, że czułam się bezpieczna i widziana. Był bardzo inspirujący (...). Wszystko się wokół niego kręciło - tak aktorka opisywała partnera. Stephan zmarł w 1997 roku na raka kości, gdy świat żył premierą "Titanica". W latach 90. Winslet spotykała się też z Rufusem Sewellem, z którym po rozstaniu utrzymywała przyjazne relacje.
#dziejesiewkulturze: obsada "Titanica" spotkała się po 20 latach
Pierwszym mężem Kate był Jim Threapleton, z którym doczekała się córki Mii. Małżeństwo zakończyło się po trzech latach, w 2001 roku. Drugi ślub zawarła w 2003 roku z reżyserem Samem Mendesem, z którym ma syna Joe. Po ośmiu latach para rozstała się, a media informowały o zdradzie ze strony reżysera.
Trzecim i obecnym mężem jest biznesmen Edward Abel Smith, którego poznała podczas pożaru na wyspie Richarda Bransona. W 2013 roku urodził się ich syn Bear Blaze Winslet. - Mąż dba o nas, szczególnie o mnie. Zrobiłby dla mnie wszystko. Ned jest wspaniałym partnerem - opowiadała aktorka. - Uważam się za szczęściarę - podsumowała.
"Nie przejmuje się tym, co inni o mnie mówią"
Na początku kariery Kate Winslet zmagała się z różnymi nieprzychylnymi komentarzami na temat wyglądu. To sprawiło, że długi czas walczyła z kompleksami. W programie "60 Minutes" stacji CBS wspominała, jak podczas jednych zajęć skomentowano jej wygląd: "Jeśli będziesz tak wyglądać, będziesz musiała zadowolić się rolami grubych dziewczyn".
Dziś aktorka stawia na naturalność. - Jestem wolną kobietą, która nie zależy od swojego wyglądu i nie przejmuje się tym, co inni o mnie mówią. Żyję po swojemu i cieszę się, że mogę sobie na to pozwolić. Blichtr czerwonych dywanów nie jest dla mnie definicją luksusu i szczęścia - wyjaśniła w rozmowie z pismem "Sens".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!