GwiazdyKinga Preis w "Pani" - samotny anioł polskiego show-biznesu

Kinga Preis w "Pani" - samotny anioł polskiego show-biznesu

Kinga Preis w "Pani" - samotny anioł polskiego show-biznesu
Źródło zdjęć: © WP / Pani
Aleksandra Nagel

Nie bryluje w mediach społecznościowych, trudno się do niej dodzwonić, z dziennikarzami i branżą kontaktuje się tylko przez agentkę. Kinga Preis – bo o niej mowa – gardzi blichtrem i sławą typowej "warszawki". Buntowniczka, wrocławski odludek, dziewczyna nie z tych czasów? Zobaczcie, co mówi o sobie samej i swoim życiu Izie Kamendołowicz w najnowszym wydaniu magazynu "Pani".

W tle elegancki i klimatyczny paryski błękit, a na pierwszym planie jasnowłosa kobieta, o której trudno powiedzieć, by była seksbombą. Mimo to ma w sobie to coś, co sprawia, że trudno oderwać od niej wzrok – tak Kinga Preis prezentuje się na zdjęciach zrealizowanych przez duet Magda Wunsche & Aga Samsel.

1 / 5

Piękna skromność

Obraz
© WP / Pani

Anielska biel stylizacji i stonowane, neutralne tło – bez przesadnych dekoracji, udziwnień, efektu "WOW". Taka jest sesja z Kingą Preis i taka też wydaje się być ona sama. W wywiadzie, który znajdziemy w środku grudniowego numeru, opowiada m.in. o tym, dlaczego nie planuje zamieszkać w Warszawie, nie przepada za polskim show-biznesem i nie lubi, gdy wrzuca się ją do szufladki.
*- Szczerze mówiąc, nie jestem specjalnie towarzyskim typem. (…) W ogóle nie szafowałabym słowem "przyjaźń" – nie dlatego, że ona nie istnieje, tylko, że ja, mówiąc "przyjaciel", myślę o moim mężu, mojej mamie. I to by było na tyle. Lubię samotność, taką samotność we dwoje, kiedy jestem tylko z mężem. (…) Moja gościnność kończy się w chwili, gdy ktoś niezapowiedziany wpada i zostaje na kilka dni – *komentuje, zapewniając, że ma ogromny dystans do tego, co dzieje się w polskich mediach i w jej branży.

2 / 5

Kinga Preis kontra świat

Obraz
© WP / Pani

*- Ludziom czasem się wydaje, że wystarczy wyjść i być. Nagle się okazuje, że pod warstwą pudru i piękną sukienką nie ma talentu, osobowości i jeśli nawet jest uroda, to ona wystarczy zaledwie na chwilkę, a potem nie ma niczego, co mogłoby nas wybawić. Obie strony – i prowadzący, i widownia – nie potrafią się wyluzować i dobrze bawić, cieszyć się swoim świętem – *dodaje, wspominając chwilę na gdyńskim festiwalu filmowym.
Nie przepada za czerwonymi dywanami, festiwalami na pokaz. Choć unika rozgłosu i plotek, ona również doświadczyła tego, czym jest hejt w polskim internecie:
*- Człowiek się odezwie i bez względu na to, co powie, pojawi się hejt. Nie potrafię tak funkcjonować, mnie nie buduje konflikt. Z tego też powodu nie funkcjonuję na portalach społecznościowych. Pamięta pani, kiedyś były takie spoty ostrzegające przed pedofilią w internecie. Tłusty facet z opuszczonymi gaciami siedział przed komputerem i udawał dzieciaka. Mam poczucie, że po drugiej stronie sieci ktoś i tak na mnie patrzy. *

3 / 5

Dramatyczna szuflada

Obraz
© ONS.pl

Mimo tego, że Kinga Preis dystansuje się od social mediów, widzowie ją uwielbiają. Ma ogromną rzeszę fanów, a to zawdzięcza oczywiście roli w serialu "Ojciec Mateusz". Zdecydowanie, rola gospodyni księdza to jedna z najbardziej kolorowych i charyzmatycznych postaci w produkcji, ale jak przyznaje aktorka, wcale nie tak łatwo było dostać angaż.
- Wszyscy uważali, że jestem aktorką dramatyczną, która umie tylko cierpieć przez duże C. i nikt nie myślał o tym, że w rolach u Smarzowskiego to przecież nie jestem ja, tylko moja postać. W związku z tym nie chciano podjąć ryzyka i nie próbowano we mnie odkryć komediowego oblicza. Istnieje coś takiego jak zaszufladkowanie. (…) Najbardziej cenię sobie te momenty, kiedy zostaję wytrącona z poczucia komfortu. Wtedy też efekt jest najciekawszy – mówi gwiazda, dodając, że wcale nie wstydzi się roli w serialu "Ojciec Mateusz".

4 / 5

Za brzydka na komedię?

Obraz
© WP / Pani

- Też chcę zabezpieczyć swoją przyszłość, dziecko, mieć dom. W związku z tym moim marzeniem jest, żeby "dożywotnio", oczywiście to słowo proszę wziąć w cudzysłów, grać w "Ojcu Mateuszu". Bo ja z tego żyję. (…) Czasem żartuję z Arturem Żmijewskim: "O jak będziemy koło siedemdziesiątki w ośmiotysięcznym odcinku, to my dopiero damy czadu i pokażemy na co nas stać". (…) Wielu młodych aktorów ma taki rodzaj buntu: nigdy tego nie zrobię, nie zagram w serialu, to poniżej mojej godności. A serial może być poligonem naszych doświadczeń, naszej sprawności zawodowej.

Trudno jej było dostać rolę w "Ojcu Mateuszu" i nie ma nic przeciwko grze w serialach. Na komedie romantyczne też się nie obraża, choć – jak znów przyznaje – reżyserzy rzadko zatrudniają ją do tego typu produkcji. Zaszufladkowanie wciąż się za nią ciągnie.
*- Podobno widzowie nie są w stanie uwierzyć, że mogę dobrze wyglądać, dobrze się ubrać. A w naszych serialach musi być stylówka na obcasach. Trochę inaczej to wygląda na świecie. Ludzie mają zeza, raz są grubi, raz chudzi. Nie muszą być ideałem piękna i zwiewności. Aktor powinien mieć odwagę odkrycia się ze wszystkim, co ma, odsłonięcia przed widzem i samym sobą. Nieważne, czy jest piękny, czy brzydki. (…) Niewielu reżyserów w Polsce stać na niestereotypowy wybór. Agnieszka Holland, Wojtek Smarzowski czy Jerzy Skolimowski nie wezmą aktora tylko dlatego, że go znają i cenią. Oni się nie nagną. Stąd mamy takie odkrycia, jak główna bohaterka "Wołynia". Żeby uprawiać ten zawód, trzeba być upartym, pracowitym, ale do tego wszystkiego trzeba dodać szczęście. *

5 / 5

Kinga Preis o #metoo

Obraz
© Pani

W rozmowie na łamach "Pani" wypowiada się także na temat akcji #metoo i dodaje własną historię.
- To było wiele lat temu. Jeden z ówczesnych dyrektorów programu telewizji po bankiecie, gdy poszłam do recepcji, żeby odebrać klucz do swojego pokoju, powiedział mi grzecznie "dobranoc" i dodał, w którym pokoju mieszka. Niby nic prawda? Pomyślałam sobie: "Ty głupi ch…". To był ten jeden jedyny raz. Wiem, że robię wrażenie osoby, która zdecydowanie wyznacza granice i nie daje sobie wejść na głowę. To świetnie, bo tak naprawdę jestem nieasertywną osobą i większość moich kontaktów z ludźmi to prawdziwy dygot – mówi, zaznaczając jednak, że żadnej z jej koleżanek nie przytrafiło się osobiście nic takiego, co można byłoby porównać do molestowania w Hollywood. Jak to wygląda w przypadku młodych polskich aktorek? Po prostu nie wie.
- Nie wiem, jaka jest sytuacja młodych aktorek, które zaczynają grać. *
Kinga Preis w kolejnych wypowiedziach odsłania przed nami kulisy aktorskiego życia w Polsce – zaszufladkowania, samotności, czekania na telefon, sławy, która szybko przemija. Kinga Preis często nazywana polską Meryl Streep, przyznaje, że tu w kraju nad Wisłą bycie aktorką to ciężki kawałek chleba, szczególnie jeśli jesteś aktorką charakterystyczną, a niekoniecznie seksbombą. Zdaje się, że to świat trudny i skomplikowany, w którym odnaleźć się i przetrwać potrafią tylko te osoby, które twardo stąpają po ziemi, znają swoją wartość i mają priorytety. Dla Kingi Preis ogromnym wsparciem jest oczywiście rodzina, a przede wszystkim mąż, który kibicuje jej, nieraz pociesza i dodaje sił.
*
- Dużo rozmawiamy z Piotrem i on się nigdy nad sobą nie użala. Wspieramy się. Wiadomo, że bywa różnie. Ja przecież nie wiem, co ze mną będzie dalej –
komentuje.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (247)