Kożuchowska specjalistką od gwałtu i mobbingu. "Rozdzwoniły się telefony"
Bohaterka grana przez Małgorzatę Kożuchowską w "Drugiej Szansie" została zgwałcona. Nie wszystkim spodobała się brutalność sceny i dopisywanie do niej misyjności. Teraz aktorka nie tylko broni mocnego wątku, ale porusza też kwestię mobbingowania kobiet. Sama się z nim spotkała.
16.04.2018 | aktual.: 16.04.2018 11:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Opowiadamy tę historię, żeby pomóc kobietom nazywać rzeczy po imieniu i bronić się przed przemocą. Jeśli coś jest złe, to nie można udawać, że takie nie jest – mówi "Party" Kożuchowska. Chwali się, że dzięki poruszeniu trudnego tematu, coraz więcej kobiet zgłasza się po pomoc. – Psycholog, która jest ekspertem w niebieskiej linii, powiedziała, że po emisji pierwszych odcinków rozdzwoniły się u nich telefony. I to jest wymierny efekt tego, o czym opowiadamy – zaznacza.
Aktorka ma też własne przemyślenia o przemocy wobec kobiet. – Są często zastraszone, szantażowane i obwiniają siebie albo uważają, że jeśli o tym opowiedzą, to stracą pracę, zostaną wyśmiane – uważa. – Milczą, bo myślą, że tak będzie lepiej, bezpieczniej, choć żyją w traumie – zaznacza Kożuchowska. Dodaje, że na planie była orędowniczką drastyczności scen. – Musimy tak o tym opowiadać – przekonuje.
W rozmowie z "Party" gwiazda porusza jeszcze temat mobbingu. Okazuje się, że doświadczyła go na początku kariery. – Ktoś w pracy nadużywał swojej władzy i traktował mnie w sposób niedopuszczalny, krzywdzący i niesprawiedliwy, a w końcu… żałosny. To zatyka – wyznaje. W tamtym okresie aktorka nie wiedziała, co zrobić. Dziś jasno stawia granice i kiedy trzeba, ostro reaguje. – Bywało, że musiałam za swoją szczerość zapłacić. Ale nie żałuję – kończy.