Bał się, że będzie cierpiała
To była niezwykła para. Ją nazywano „polską Bardotką”. Piękna, naturalna, pełna młodzieńczej werwy – ulubienica widzów. O nim nie pisano wiele. Media zainteresowały się ich związkiem, gdy wiadomo już było, że Braunek zmaga się z nowotworem.
- Miałem pełną świadomość tego, że jej życie przemija. Nie walczyłem do końca, żeby utrzymać ją przy życiu za wszelką cenę, bo bałem się tej ceny – bólu i cierpienia. Wiedziałem, że nie ma ratunku i Małgosia umiera, ale nie mogłem jej tego pokazać, aby nie odbierać jej wiary w życie. Moją rolą było dawać Małgosi wsparcie duchowe i psychiczne, szukać wbrew wszystkiemu sposobów na wyleczenie. To do końca dawało jej poczucie wpływu na własne życie. Robiliśmy więc wszystko, co się da – mówi Krajewski.