Krajewski wspomina Małgorzatę Braunek: umarła mi na rękach

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP
Magdalena Drozdek

/ 5Zostawiła po sobie wyjątkowy testament

Obraz
© PAP

Była jedną z tych aktorek, które śmiało można dziś nazwać prawdziwymi gwiazdami. Choć zmarła dwa lata temu, wielu wciąż nie może o niej zapomnieć. O tym, jak zmagała się z nowotworem i dlaczego w domu nie mówiło się o śmierci, opowiedział w ostatnim wywiadzie jej wieloletni partner, Andrzej Krajewski.

- Myśmy nie rozmawiali o śmierci, nie było potrzeby. Kiedy Małgosia umierała, bardzo bałem się, że przejdzie ogromne cierpienie. Patrząc jej w oczy, w oczy człowieka, którego kochałem najbardziej na świecie, w pewnej chwili modliłem się, żeby odeszła. Musisz zdążyć przed rakiem. Bo rak w pewnej chwili dusi, wszystko jest nabrzmiałe od płynów, które podchodzą do gardła, i człowiek nie jest w stanie oddychać. Patrzyłem na nią i myślałem: odejdź w spokoju! Choć każdy dzień z nią był dla mnie bezcenny. Umarła mi na rękach. Czułem ten moment, jak uchodzi z ciała. Poczułem chłód, w pokoju zmieniło się światło i nagle jej obecność ustąpiła nieobecności – wspomina na łamach „Dużego Formatu”.

Jak wspomina ją jako żonę?

/ 5Otwarta, życzliwa, mądra

Obraz
© PAP

Braunek w wieku 33 lat postanowiła całkowicie zerwać z aktorstwem. Wyznała, że praca stała się jej nałogiem i obsesją. Chciała skupić się na innych wartościach. Zafascynowana filozofią Wschodu, została buddystką - o tej decyzji prasa starała się jednak nie pisać. Po głośnym związku z Andrzejem Żuławskim, szczęście odnalazła u boku Krajewskiego. To właśnie dzięki niemu zmieniła swoje życie.

- Wywróciłem do góry nogami jej życie, ale ona zawsze miała problemy z tym zawodem. Nie podobało się jej, że żyje cały czas w oczekiwaniu na telefon z nową propozycją, że jest od tego uzależniona jak niewolnica – mówi pisarz.

- Uosabiała cechy, do których każdy buddysta zmierza. Otwartość, empatię, życzliwość, miłość, tolerancję, radość, mądrość. Ona to wszystko miała w sobie – dodaje.

/ 5Bał się, że będzie cierpiała

Obraz
© East News

To była niezwykła para. Ją nazywano „polską Bardotką”. Piękna, naturalna, pełna młodzieńczej werwy – ulubienica widzów. O nim nie pisano wiele. Media zainteresowały się ich związkiem, gdy wiadomo już było, że Braunek zmaga się z nowotworem.

- Miałem pełną świadomość tego, że jej życie przemija. Nie walczyłem do końca, żeby utrzymać ją przy życiu za wszelką cenę, bo bałem się tej ceny – bólu i cierpienia. Wiedziałem, że nie ma ratunku i Małgosia umiera, ale nie mogłem jej tego pokazać, aby nie odbierać jej wiary w życie. Moją rolą było dawać Małgosi wsparcie duchowe i psychiczne, szukać wbrew wszystkiemu sposobów na wyleczenie. To do końca dawało jej poczucie wpływu na własne życie. Robiliśmy więc wszystko, co się da – mówi Krajewski.

/ 5Testament onkologiczny

Obraz
© AKPA

Małgorzata Braunek do końca życia emanowała energią i radością. Odeszła w 2014 roku, w wieku 67 lat.

- Wziąłem część jej prochów i rozsypywałem je w miejscach ważnych dla niej i dla mnie. W przeszłości jeździliśmy razem po Azji, więc teraz wyobrażałem sobie, jakby na coś zareagowała, co by powiedziała, czego by chciała. Cały czas prawie fizycznie czułem ją przy mnie – wspomina jej partner.

Jak przyznaje, zostawiła po sobie „testament onkologiczny”. Chciała, by chorzy mieli zapewnioną opiekę, jakiej jej brakowało. Na jej życzenie rozwinął założoną w 2012 roku fundację Bądź. Propagują idee świadomego i odpowiedzialnego życia.

/ 5Kochali ją wszyscy

Obraz
© Forum

Małgorzata Braunek odeszła, ale pozostawiła po sobie mnóstwo wspomnień. Jej śmierć opłakiwała nie tylko jej rodzina, ale także setki fanów w Polsce. Tak na łamach WP Kobieta wspominała ją jej córka, Orina Krajewska.

- Zgrabnie łączyła rolę matki, nauczycielki i  aktorki, i  w każdej z  nich zawsze była sobą. Nigdy nie było zgrzytu, że jesteśmy na wyjeździe medytacyjnym i  mama jest inna, niedostępna. Dla nas dzieciaków to był cudowny czas, rodzice spędzali godziny, medytując, a  my wyjadaliśmy mleko w proszku i skakaliśmy po łóżkach. Kiedy czegoś chciałam, po prostu stukałam w drzwi sali medytacyjnej. Nasz dom był zawsze otwarty na ludzi, ktoś dzwonił do drzwi i nie wiadomo było, kto dziś wpadnie. Nie miałam poczucia, że mamę ktoś mi odbiera. Miałyśmy dobrą relację – opowiadała.

Wybrane dla Ciebie

"Siostra mnie nienawidziła". Zdradziła brutalną prawdę o rodzinie
"Siostra mnie nienawidziła". Zdradziła brutalną prawdę o rodzinie
Kończy 50 lat. To z nim ma dwoje dzieci
Kończy 50 lat. To z nim ma dwoje dzieci
Został ojcem w wieku 55 lat. Zdradził imię syna
Został ojcem w wieku 55 lat. Zdradził imię syna
Dodali klauzulę "kokainową". Wyszła na jaw po rozstaniu
Dodali klauzulę "kokainową". Wyszła na jaw po rozstaniu
Tuje na działkach ROD. Oto co "mówi" regulamin
Tuje na działkach ROD. Oto co "mówi" regulamin
84-letnia matka z młodszym partnerem. Tak bawiła się na weselu córki
84-letnia matka z młodszym partnerem. Tak bawiła się na weselu córki
Miała tylko 13 lat. Jej występ w teledysku rozpętał aferę
Miała tylko 13 lat. Jej występ w teledysku rozpętał aferę
Przyłapała pasażerów. "Prosimy, aby nie robić tego, co na zdjęciu"
Przyłapała pasażerów. "Prosimy, aby nie robić tego, co na zdjęciu"
Wykonaj ten zabieg w październiku. Wiosną trawnik pięknie się zazieleni
Wykonaj ten zabieg w październiku. Wiosną trawnik pięknie się zazieleni
Kończy 61 lat. Tak wygląda dziś "najpiękniejsza kobieta świata"
Kończy 61 lat. Tak wygląda dziś "najpiękniejsza kobieta świata"
Włóż do suszonych grzybów. Ochronisz przed plagą szkodników
Włóż do suszonych grzybów. Ochronisz przed plagą szkodników
Ostatni dzwonek na zabieg. Borówki będziesz zbierać wiadrami
Ostatni dzwonek na zabieg. Borówki będziesz zbierać wiadrami