Dodał kobietom siły i pewności siebie
35 tys. dolarów tygodniowo (czyli dziś ponad 100 tys. dolarów – przyp. red) – tyle do wydania na kostiumy miał kostiumograf serialu „Dynastia” Nolan Miller. Ubierał on w nim bohaterki w pełne przepychu i dziś oceniane jako tandetne stroje. Obok mnóstwa biżuterii nie brakowało seksownych garsonek czy marynarek z wszytymi w ramiona poduszkami. Ten styl miał eksponować siłę amerykańskich kobiet. Jak mówił: „Można nie było wiedzieć, kim są te kobiety, ale widząc je tak ubrane wiedziano, że są bogate i lepiej zejść im z drogi”. To właśnie ten serial upowszechnił trend na „power suit”. Bowiem wszystkie kobiety chciały wyglądać jak dobra Krystle czy zła Alexis. Mocno zaznaczone szerokie ramiona i talia osy stały się ideałem sylwetki, lansowanym przez projektantów. Tak Armani, a zaraz po nim Thierry Mugler uzbroili kobiety w stroje, które zacierały granice płci i były wręcz idealne dla pracującej dziewczyny.