Kontrowersyjne metody utrzymywania higieny
W tych bogato zdobionych konstrukcjach kryło się jednak znacznie więcej niespodzianek. Otóż w towarzystwie kolorowych wstążek i kwiatów świetnie odnalazły się insekty. W ekstrawaganckich koafiurach zamieszkały pluskwy i wszy. Strach przed nimi był tak wielki, że na dworze zaczęto wymyślać niestworzone historie o myszach, które znaleziono we fryzurze pewnej damy. A jednak zamiast po mydło mieszkanki Wersalu chętniej sięgały po złote szczypce i młoteczki, za pomocą których pozbywały się nieproszonych gości.
W podobny sposób myślano o higienie całego ciała. Panie zazwyczaj myły tylko dłonie, a od czasu do czasu stopy. Co prawda, pokoje kąpielowe w pałacach były niemal oczywistością, jednak niekoniecznie spełniały one swoje docelowe funkcje. Większą popularnością niż woda cieszyły się inne specyfiki. Brud tuszowano jasnym pudrem, a nieprzyjemne zapachy dużą ilością perfum o woni ambry, piżma bądź cybetu.
Na szczęście, z czasem zaczęły powstawać pierwsze kurorty takie jak Vichy, La Villa czy Bath, w których zamożni ludzie relaksowali się na wspólnych kąpieliskach. Do wanien dodawano marcepan rozpuszczony z winem, otrębami, żywicą lub mąką - wszystko po to, żeby woda była mętna i żeby w spokoju można było wykąpać się nago.