Kulisy sławy Radosława Sikorskiego

Obraz
Źródło zdjęć: © mwmedia

Co minister na to?
Jak z bydgoskiego blokowiska trafić do elity światowej polityki? Radosław Sikorski zna odpowiedź. Oksfordzkie wykształcenie, dobre maniery, autopromocja i wpływowa żona.

Kreuje się na męża stanu. Choć ma swoje słabości, duszy nie zdradzi nikomu. Mówią o Sikorskim ci, którzy znają go od lat. Oksfordzkie wykształcenie i maniery, dziennikarska przeszłość, kontakty w świecie biznesu i polityki uczyniły go jednym z najbardziej popularnych polskich polityków. I przysporzyły mu też wrogów.
Rzad­ko by­wa­ją gwiaz­da­mi bru­kow­ców. Dzien­ni­ka­rze tyl­ko spo­ra­dycz­nie mo­gą go­ścić w Cho­bie­li­nie – po­sia­dło­ści Ra­do­sła­wa Si­kor­skie­go pod Byd­gosz­czą. Chy­ba że są je­go do­bry­mi zna­jo­my­mi, jak Łu­kasz Wa­rze­cha, pu­bli­cy­sta, au­tor wy­wia­du rze­ki „Stre­fa zde­ko­mu­ni­zo­wa­na”. Si­kor­ski wy­ja­śnił mu po­wód tej ostroż­no­ści: „W Lon­dy­nie ob­ser­wo­wa­li­śmy, jak na­si zna­jo­mi da­wa­li się sku­sić ma­gii ko­lo­ro­wych pism. Wy­stę­po­wa­li ja­ko ide­al­na ro­dzi­na, a rok póź­niej by­li już po roz­wo­dzie. Nie chce­my ry­zy­ko­wać”.

Py­ta­ny o pry­wat­ne ży­cie, czę­sto od­sy­ła dzien­ni­ka­rzy do tej książ­ki. O do­mu mó­wi oszczęd­nie i tyl­ko od świę­ta. Na Bo­że Na­ro­dze­nie zdra­dził, co do­stał pod cho­in­kę. – No­wą pi­ża­mę – przy­znał lek­ko za­wsty­dzo­ny na kon­fe­ren­cji pra­so­wej. Tak­że je­go żo­na za­cho­wu­je dy­stans wo­bec pra­sy. Ja­ko pu­bli­cyst­ka „Wa­shing­ton Post” i zdo­byw­czy­ni w 2003 ro­ku „Pu­lit­ze­ra” za książ­kę „Gu­łag” jest zna­na na świe­cie.

Je­śli jed­nak udzie­la się w pol­skich me­diach, to tyl­ko ja­ko znaw­ca po­li­ty­ki ame­ry­kań­skiej lub hi­sto­rii so­wiec­kie­go ko­mu­ni­zmu. – Nie chce, by uwa­ża­no, że w spra­wach pol­skich prezentuje po­glą­dy mę­ża – wy­ja­śnia zna­jo­my pa­ry. Swój punkt wi­dze­nia do­ty­czą­cy mał­żeństw po­li­ty­ków przed­sta­wi­ła za to w pra­sie ame­ry­kań­skiej. Pod­czas ostat­nich wy­bo­rów skry­ty­ko­wa­ła pa­nu­ją­cy w USA zwy­czaj zmu­sza­nia żon kan­dy­da­tów na pre­zy­den­ta do pu­blicz­ne­go wspie­ra­nia ich ka­rier. „Nie od­gry­wa­łam żad­nej ro­li w kam­pa­niach mę­ża. Je­śli po­ja­wiam się na ja­kichś wy­da­rze­niach po­li­tycz­nych w Pol­sce, lu­dzie wy­da­ją się być tym nie­co za­sko­cze­ni – i tak po­win­no być” – wy­zna­ła na ła­mach „Wa­shing­ton Post”.

– Choć w Pol­sce po­zo­sta­je w cie­niu mę­ża, w Ame­ry­ce jest in­sty­tu­cją. Po­cho­dzi z wpły­wo­wej ame­ry­kań­skiej ro­dzi­ny ży­dow­skiej. Rów­nie do­brze, jak Ra­dek, to ona mo­gła­by być se­kre­ta­rzem NA­TO – mó­wi nam po­li­tyk do­brze zna­ją­cy mał­żeń­stwo i do­da­je, że szef MSZ tak­że nie wy­po­wia­da się ja­ko mąż słyn­nej żo­ny. Nie­za­leż­ność ich ka­rier wi­dać na­wet w ży­cio­ry­sach, któ­re za­mie­ści­li na stro­nach in­ter­ne­to­wych – wzmian­ka o ro­dzi­nie to jed­no zda­nie na koń­cu. Sam Si­kor­ski o swo­im mał­żeń­stwie mó­wi: – Żo­na, któ­ra po­tra­fi i ugo­to­wać, i na­pi­sać książ­kę, to skarb, ale trze­ba mieć sa­me­mu moc­ną oso­bo­wość, ­by zdzier­żyć bli­sko sie­bie in­ny sil­ny cha­rak­ter. Mię­dzy­na­ro­do­we mał­żeń­stwo, na do­da­tek z ta­ką oso­bą, jak Ania, to nie­usta­ją­ce po­le ne­go­cja­cji.

Po­czą­tek ich zna­jo­mo­ści wią­zał się z upad­kiem mu­ru ber­liń­skie­go. Do Ber­li­na po­je­cha­li w li­sto­pa­dzie 1989 ro­ku ja­ko ko­re­spon­den­ci za­chod­nich me­diów. – Mie­li­śmy za so­bą dłu­gą po­dróż. Ja pro­wa­dzi­łem sa­mo­chód, a oni spa­li na tyl­nych sie­dze­niach. Ze zmę­cze­nia przy­tu­li­li się do sie­bie i chy­ba tak już zo­sta­ło. O tym, że są pa­rą, do­wie­dzia­łem się póź­niej, bo nie afi­szo­wa­li się z tym – wspo­mi­na Krzysz­tof Le­ski, wte­dy dzien­ni­karz „Ga­ze­ty Wy­bor­czej”. Zna­jo­mi ro­dzi­ny wska­zu­ją na skrom­ność i ser­decz­ność Ap­ple­baum, a tak­że na jej pra­co­wi­tość. Ma­te­ria­ły do „Gu­ła­gu” zbie­ra­ła, bę­dąc w cią­ży.

– Moż­na od­nieść wra­że­nie, że ona za­wsze jest w pra­cy – mó­wi nam je­den z nich. Si­kor­ski, któ­ry przez po­li­ty­ków czę­sto jest po­strze­ga­ny ja­ko wy­nio­sły, w pry­wat­nym gro­nie zbie­ra lep­sze oce­ny. – Nie jest sztyw­nia­kiem. To bar­dziej kre­owa­nie po­li­tycz­ne­go wi­ze­run­ku niż au­ten­tycz­ność. W do­mu ma po­czu­cie hu­mo­ru – za­pew­nia nas Łu­kasz Wa­rze­cha.

– Za­wsze był im­pre­zo­wy, lu­bił za­ba­wiać to­wa­rzy­stwo – do­da­je Le­ski. Na im­pre­zach mi­ni­ster pusz­cza do tań­ca Czer­wo­ne Gi­ta­ry, po­tra­fi za­śpie­wać „Czte­rech pan­cer­nych”.

Szla­chec­ki dwo­rek oto­czo­ny la­sa­mi i łą­ka­mi jest urzą­dzo­ny z bry­tyj­skim sma­kiem – tak opi­su­ją dom Si­kor­skie­go ci, któ­rzy mie­li oka­zję prze­kro­czyć je­go pro­gi. Tu mi­ni­ster spę­dza wol­ne chwi­le z żo­ną i dwo­ma sy­na­mi, Alek­san­drem i Ta­de­uszem. Na co dzień ży­ją w War­sza­wie, w du­żym apar­ta­men­cie w cen­trum mia­sta. W Cho­bie­li­nie na sta­łe miesz­ka­ją ro­dzi­ce Si­kor­skiego. Wy­ce­nia­na przez wła­ści­cie­la na sześć mi­lio­nów zło­tych po­sia­dłość mo­że być dla nie­jed­ne­go po­wo­dem do za­zdro­ści. Tym bar­dziej, że po­cho­dzą­cy z nie­za­moż­nej ro­dzi­ny i wy­cho­wa­ny w byd­go­skim blo­ku szef MSZ dziś pla­su­je się w czo­łów­ce naj­bo­gat­szych pol­skich par­la­men­ta­rzy­stów. Ku­pio­ny za 1200 do­la­rów przez je­go ro­dzi­ców jesz­cze w cza­sach ko­mu­ny pa­ła­cyk był ru­iną. Re­mont trwał 20 lat i – jak przy­zna­je sam Si­kor­ski – po­chło­nął więk­szość oszczęd­no­ści je­go i żo­ny. Ale efekt jest zdu­mie­wa­ją­cy. We­wnątrz w fo­tel wbi­ja­ją go­ści sta­re
or­ga­ny oraz licz­ne dy­plo­my i ak­ty no­mi­na­cyj­ne Si­kor­skie­go. Nie­wiel­ka ho­dow­la da­nie­li jest już tyl­ko ma­ło zna­czą­cą ozdo­bą. Raz na ja­kiś czas na­bie­ra­ją­cą ku­li­nar­ne­go zna­cze­nia, gdy ro­dzi­na ro­bi z jed­ne­go z nich kieł­ba­sę.

W Cho­bie­li­nie mi­ni­ster nie­raz go­ścił za­gra­nicz­nych i pol­skich dy­gni­ta­rzy. Waż­ne uro­czy­sto­ści ro­dzin­ne or­ga­ni­zo­wa­ne przez go­spo­da­rzy da­le­ko od­bie­ga­ją od do­mo­wych pry­wa­tek. – To za­wsze są du­że przy­ję­cia, z opra­wą ar­ty­stycz­ną, mu­zy­ką na ży­wo. Za­pra­sza­na jest eli­ta po­li­tycz­na, ale też lo­kal­ni dzia­ła­cze – opo­wia­da nam Jan Ru­lew­ski, byd­go­ski opo­zy­cjo­ni­sta, dziś se­na­tor Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej, któ­ry od­wie­dzał Cho­bie­lin z oka­zji uro­dzin Sikor­skie­go. Bo przy­ję­cia w cho­bie­liń­skim dwor­ku ma­ją w swo­im za­ło­że­niu in­te­gro­wać bli­skie mi­ni­stro­wi śro­do­wi­ska po­li­tycz­ne. Na­zwi­ska osób, któ­re tu by­wa­ły, od­zwier­cie­d­la­ją je­go karie­rę. Na po­cząt­ku lat 90. Jan Ol­szewski, Le­szek Mo­czul­ski, Ja­nusz Kor­win-Mik­ke. Póź­niej Ja­ro­sław Ka­czyń­ski, w 2004 roku na imie­ni­nach Si­kor­skie­go go­ściem ho­no­ro­wym był Le­szek Bal­ce­ro­wicz. Do Cho­bie­li­na wstę­pu nie ma­ją na­to­miast post­ko­mu­ni­ści.
Przy­po­mi­na im o tym ta­bli­ca usta­wio­na przed wjaz­dem do po­se­sji: „Stre­fa zde­ko­mu­ni­zo­wa­na”.

Nie­chęć Si­kor­skie­go do ko­mu­ni­stów – co sam przy­zna­je – to mo­tyw, któ­ry zde­cy­do­wał o je­go lo­sach. Wy­cho­wa­ny w opo­zy­cyj­nej ro­dzi­nie, w li­ceum za­kła­da mło­dzie­żo­wy Zwią­zek Wy­zwo­le­nia Na­ro­do­we­go i wy­da­je biu­le­tyn „Orzeł Bia­ły”. – To by­ła mło­dzież o wy­ro­bio­nych po­glą­dach po­li­tycz­nych, któ­ra li­czy­ła na wy­buch sprze­ci­wu spo­łe­czeń­stwa w znie­wo­lo­nym kra­ju – mó­wi Ru­lew­ski. Ja­ko kra­jo­wy olim­pij­czyk z ję­zy­ka an­giel­skie­go Si­kor­ski wy­jeż­dża do Wiel­kiej Bry­­ta­nii. Po 13 grud­nia 1981 ro­ku uzy­sku­je sta­tut uchodź­cy po­­li­tycz­ne­go, co po­zwa­la mu roz­po­cząć stu­dia. Do­sta­je się do Oks­for­du – kuź­ni kadr bry­tyj­skich kon­ser­wa­ty­stów. Stu­diu­je fi­lo­zo­fię, na­uki po­li­tycz­ne i eko­no­mię. Na uczel­ni bez tru­du akli­ma­ty­zu­je się w gro­nie rówieś­ni­ków, udzie­la się też w sto­wa­rzy­sze­niu pol­skich stu­den­tów.

– Już wte­dy miał ce­chy li­de­ra – wspo­mi­na Ur­szu­la Ga­cek, eu­ro­de­pu­to­wana Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej, któ­ra studio­­wa­ła z Si­kor­skim i po któ­rej prze­jął funk­cję pre­ze­sa sto­wa­rzy­sze­nia. Po stu­diach zo­sta­je dzien­ni­ka­rzem. Pi­sze do bry­tyj­skich ga­zet.

Jako dwu­dzie­sto­trzy­la­tek wy­ru­sza do Afga­ni­sta­nu w ro­li ko­re­spon­den­ta. Tam opo­wia­da się po stro­nie afgań­skich mu­dża­he­di­nów. No­si ka­ra­bin, wal­czy z oku­pu­ją­cą kraj ar­mią so­wiec­ką. Ja­ko je­den ­z nie­licz­nych do­cie­ra do He­ra­tu po ata­­ku So­wie­tów. Za­mie­rza spraw­dzić, czy zbu­rzy­li słyn­ne mi­na­re­ty.

– To nie był ty­po­wy dzien­ni­karz, któ­ry prze­cho­dził 500 me­trów za afgań­ską gra­ni­cę, że­by ogło­sić świa­tu, że to­czy się tam woj­na. To ra­czej po­dróż­nik, któ­ry chciał prze­ka­zać pra­w­dę o in­ter­wen­cji ra­dziec­kiej, ja­kiej wte­dy na Za­cho­dzie nie zna­no – przy­zna­je Woj­ciech Ja­giel­ski, re­por­ter „Ga­ze­ty Wy­bor­czej”.

– Ra­dek za­wsze był su­per­he­ro, przy­go­da i nie­bez­pie­czeń­stwo go po­cią­ga­ły – do­da­je Krzysz­tof Le­ski. Po­dróż do Afga­ni­sta­nu za­owo­co­wa­ła nie tylko książ­ką „Pro­chy świę­tych”. Za zdję­­cie za­bi­tej w bom­bar­do­wa­niu ro­dzi­ny afgań­skiej otrzy­mał w 1988 roku pre­­sti­żo­wą na­gro­dę World Press Pho­­to. Póź­niej był ko­re­spon­den­tem w An­go­li i w Ju­go­sła­wii. Do dziś w urzę­­do­wych for­mu­la­rzach w ru­bry­­ce „za­wód” wpi­su­je: „dzien­ni­karz”.

Gdy w 1992 roku ja­ko dwu­dzie­sto­dzie­wię­cio­la­tek obej­mo­wał funk­cję wi­ce­mi­ni­stra obro­ny, był na­dzie­ją rzą­du Ja­na Ol­szew­skie­go na prze­pro­wa­dze­nie re­form w ar­mii. – Mło­dy, wy­kształ­co­ny, z ame­ry­kań­ski­mi ko­nek­sja­mi miał po­móc zbli­żyć Pol­skę do NA­TO i wpro­wa­dzić w woj­sku opcję pro­za­chod­nią. Miał być zna­kiem no­we­go kie­run­ku – wspo­mi­na Jan Pa­rys, ów­cze­sny szef re­sor­tu obro­ny, któ­ry uczy­nił Si­kor­skie­go swo­im za­stęp­cą. Ale już wte­dy to, co dla jed­nych by­ło za­le­tą mło­de­go po­li­ty­ka, in­nych moc­no draż­ni­ło. Szcze­gól­nie po­dwój­ne oby­wa­tel­stwo – pol­skie i bry­tyj­skie – oraz an­ty­ko­mu­ni­stycz­ne po­glą­dy.

– Mó­wio­no mi: „To bę­dzie draż­nić Mo­skwę”. Py­ta­no: „Jak ktoś, kto strze­lał do Ar­mii Czer­wo­nej, ma nad­zo­ro­wać ge­ne­ra­łów po mo­skiew­skich aka­de­miach?” – opo­wia­da Pa­rys.

Waż­nym epi­zo­dem w ka­rie­rze Si­kor­skie­go był po­byt w USA. Wy­je­chał, gdy po prze­gra­nych przez AWS wy­bo­rach stra­cił sta­no­wi­sko wi­ce­mi­ni­stra spraw za­gra­nicz­nych. W Sta­nach dzię­ki zna­jo­mo­ściom żo­ny do­stał pra­cę w Ame­ri­can En­ter­pri­se In­sti­tu­te, ucho­dzą­cym za za­ple­cze in­te­lek­tu­al­ne re­pu­bli­ka­nów. Tam po­znał nie­mal ca­łą ad­mi­ni­stra­cję Bu­sha. To wła­śnie ame­ry­kań­skie do­świad­cze­nie sku­si­ło bra­ci Ka­czyń­skich do umiesz­cze­nia go w 2005 ro­ku na li­ście wy­bor­czej do Se­na­tu. – Sze­fem MON zo­stał, bo PiS nie miał wte­dy fa­chow­ców od woj­ska. Re­zy­gna­cję z urzę­du po kon­flik­cie z An­to­nim Ma­cie­re­wi­czem Ka­czyń­scy po­trak­to­wa­li ja­ko zdra­dę – przy­zna­je nasz roz­mów­ca. Ko­lej­na kam­pa­nia wy­bor­cza jesz­cze bar­dziej za­ogni­ła te sto­sun­ki. Po wy­gra­nej PO prezy­dent pró­bo­wał po­wstrzy­mać no­mi­na­cję Si­kor­skie­go na sze­fa MSZ. Je­go zda­niem za­war­tość taj­nych ma­te­ria­łów, któ­ry­mi mia­ła dys­po­no­wać
pre­zy­denc­ka kan­ce­la­ria, dys­kre­dy­to­wa­ła Si­kor­skie­go ja­ko człon­ka rzą­du. No­mi­na­cja na sze­fa MSZ roz­po­czę­ła ka­no­na­dę pu­blicz­nych prze­py­cha­nek po­mię­dzy nim a Le­chem Ka­czyń­skim. Po­ka­za­ła też no­wą twarz mi­ni­stra, wcze­śniej bar­dziej po­wścią­gli­we­go.

– To mło­dy wiek i nad­miar ener­gii – tłu­ma­czy mi­ni­stra Eu­ge­niusz Kło­po­tek, po­seł z ko­ali­cyj­ne­go PSL, ale na­wet on za­uwa­ża: – Sam po­wi­nien przy­ciąć so­bie ję­zy­k. Od te­go mo­że za­le­żeć je­go dal­sza ka­rie­ra.

– To nie ta­jem­ni­ca, że gdy­by wy­bo­ry wy­grał McCa­in, Si­kor­ski zo­stał­by sze­fem NA­TO. Dla re­pu­bli­ka­nów jest swo­im czło­wie­kiem, ale dla de­mo­kratów już nie. Wy­gra­na Oba­my prze­kreśli­ła jego szan­se – mó­wi pol­ski dy­ploma­ta. – Ale tyl­ko w tym roz­da­niu, bo wcze­śniej czy póź­niej Si­kor­ski do­sta­nie wy­so­ki sto­łek w po­li­ty­ce mię­dzy­na­ro­do­wej. W Bruk­se­li to już jest ja­sne – do­da­je.

Tak­że na ro­dzi­mym po­dwór­ku sta­ło się oczy­wi­ste, że szef MSZ mo­że być pol­skim „to­wa­rem eks­por­to­wym”. – Na­wet pre­zy­dent zro­zu­miał, że ta kan­dy­da­tu­ra jest szan­są na no­wą ro­lę Pol­ski w NA­TO i Unii Eu­ro­pej­skiej – do­da­je je­den z wysokich urzęd­ni­ków kan­ce­larii Le­cha Ka­czyń­skie­go. I za­zna­cza, że po­par­cie udzie­lo­ne Si­kor­skie­mu przez gło­wę pań­stwa jest „czy­sto prag­­ma­tycz­ne”.

Ja­ko po­li­tyk Si­kor­ski od daw­na nie scho­dzi z pierw­szych stron ga­zet. Wśród dzien­ni­ka­rzy ucho­dzi za stra­te­ga, któ­ry po­tra­fi dbać o swój wi­ze­ru­nek, a jed­no­cze­śnie stwa­rzać po­zo­ry nie­dba­ją­ce­go o po­klask.

– Gdy był sze­fem re­sor­tu obro­ny, or­ga­ni­zo­wał wy­staw­ne kon­fe­ren­cje, z po­­czę­stun­kiem, by za­pre­zen­to­wać no­we za­ku­py sprzę­tu. Po­ka­zy­wał od­taj­nio­ne ma­py Ukła­du War­szaw­skie­go, ale na trud­ne py­ta­nia do­ty­czą­ce sy­tu­acji w woj­sku już tak chęt­nie nie od­po­wia­dał – wspo­mi­na je­den z dzien­ni­ka­rzy. – Su­ge­ro­wał, że je­stem kre­ty­nem, gdy spy­ta­łem o coś, o czym nie chciał opo­wia­dać. Ale szyb­ko się wy­co­fał. Prze­pro­sił i za­mie­nił ca­ły in­cy­dent w żart – opo­wia­da in­ny.

W ran­kin­gach po­pu­lar­no­ści zde­kla­so­wał pre­mie­ra Do­nal­da Tu­ska. – Te­raz jest na do­brej po­zy­cji. Tym bar­dziej że prze­cięt­ne­go Po­la­ka po­li­ty­ka za­gra­nicz­na nie do­ty­ka – przy­zna­je Ra­fał Ziem­kie­wicz, pu­bli­cy­sta „Rzecz­po­spo­li­tej”, któ­re­go mi­ni­ster za­pro­sił nie­daw­no na lunch po kry­tycz­nym ar­ty­ku­le w ga­ze­cie. Bo Si­kor­ski, o ile nie stra­ci gło­wy, wie, jak za­dbać o wła­sny wi­ze­ru­nek. A je­go po­pu­lar­ność w son­da­żach, już ja­ko sze­fa MSZ, świad­czy o sku­tecz­no­ści ta­kiej au­to­re­kla­my.

Wydanie internetowe

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Pokazała ukochanego męża. "Jak ja kocham tego cudownego faceta"
Pokazała ukochanego męża. "Jak ja kocham tego cudownego faceta"
25 lat temu była gwiazdą. Tak wygląda dziś
25 lat temu była gwiazdą. Tak wygląda dziś
Wystroiła się w spódniczkę mini. Kolor to hit jesieni
Wystroiła się w spódniczkę mini. Kolor to hit jesieni
Była żoną Marilyna Mansona. "Pogrążyliśmy się w kompletnej rozpuście"
Była żoną Marilyna Mansona. "Pogrążyliśmy się w kompletnej rozpuście"
Będą się zachwycać rosołem. Wystarczy dodać jeden składnik
Będą się zachwycać rosołem. Wystarczy dodać jeden składnik
Kończy 91 lat. Tak wygląda dziś Brigitte Bardot
Kończy 91 lat. Tak wygląda dziś Brigitte Bardot
Została żoną. Wiadomo, kto zaprojektował jej suknię ślubną
Została żoną. Wiadomo, kto zaprojektował jej suknię ślubną
Pozowała dla "Playboy'a". Tak wyglądała na okładce
Pozowała dla "Playboy'a". Tak wyglądała na okładce
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Prysznic rano czy wieczorem? Lekarka mówi, co jest lepsze
Prysznic rano czy wieczorem? Lekarka mówi, co jest lepsze
Nie łącz z ziemniakami. Szkodzi zdrowiu
Nie łącz z ziemniakami. Szkodzi zdrowiu
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki