Kursy samoobrony dla kobiet: „To działa!”
Pusta ulica, późny wieczór, wracasz sama z kina lub od przyjaciółki. Nasłuchujesz kroków, jesteś czujna, boisz się, że zostaniesz napadnięta. A teraz cofnijmy taśmę. Ta sama sytuacja, tylko jesteś po kursie samoobrony i może nie jesteś Supermenką, która pokona każdego napastnika, ale masz świadomość, jak się zachować, jak się skutecznie bronić, a jakich błędów nie popełniać. Kobiety chcą się czuć bezpiecznie i coraz częściej biorą udział w kursach samoobrony.
07.11.2016 | aktual.: 08.11.2016 10:48
Joanna z Tczewa pamięta, jak jej mamę napadnięto, gdy szła do pracy. Napastnik wyskoczył zza drzewa, zatkał jej usta, a nożem przeciął pasek torebki. - Mama wróciła do domu zapłakana, była bezbronna jak dziecko. Zgłosiłyśmy sprawę na policję, ale nie schwytano go, a my musiałyśmy zmienić zamki w drzwiach, wyrobić mamie nowe dokumenty. Wtedy wpadłam na pomysł, że zapiszemy się razem na kurs samoobrony. Szybko znalazłam odpowiednią szkołę, przekonałam mamę i muszę przyznać, że to były najlepiej wydane pieniądze w moim życiu. Nauczyłyśmy się kilku przydatnych technik obezwładniających, wiedziałyśmy, że już nie damy się tak łatwo zaskoczyć. Ta świadomość dała nam siłę - dodaje Joanna.
Wtórują jej inne dziewczyny, które wzięły udział w takich szkoleniach. - Kurs samoobrony jest super. Nie sądziłam, że zastosowanie kilku chwytów może powalić osobę na ziemię i nie trzeba być silną i dużą kobitką, żeby to wykonać - przyznaje Kinga. - Po pierwszej edycji kursu samoobrony nabrałam apetytu na kolejne. Zajęcia uczą, jak nie wpadać w panikę w kryzysowej sytuacji, dodają pewności siebie, przy okazji są świetną formą spędzania wolnego czasu w gronie fajnych kobiet - mówi Agata.
Z kolei dla Barbary ważny był aspekt odstresowania się. - Polecam, kurs samoobrony to fajny sposób zarówno, żeby nauczyć się, jak zachować się w ciemnej uliczce, jak i żeby odstresować się po ciężkim dniu w pracy - tłumaczy Basia.
Niektóre uczestniczki kursów zaczynają od samoobrony, a później zachęcone postępami, zapisują się na sztuki walki. - Przez półtora roku chodziłam na taekwondo. Jest to fajna sztuka, znacznie lepsza do obrony niż karate. Zaczęłam jednak od typowego kursu samoobrony i po trzech miesiącach zrobili nam egzamin. Szliśmy przez piwnicę i instruktorzy po kolei nas napadali i oceniali - opowiada Katarzyna. - Pierwszy gość wczepił mi się z całej siły w kimono. W końcu kopnęłam go porządnie w brzuch. Od razu puścił - wspomina.
Inne kursantki zapewniają, że zyskały pewność siebie, lepszą sprawność. - Mogłabym opowiadać o zaletach godzinami. Dają same korzyści. Umiejętność reagowania w sytuacji zagrożenia oraz wyćwiczenie nawyków odpowiedniego reagowania i panowania nad strachem, własnym ciałem. Techniki z kursu mogą się nie przydać, ale są inne plusy - lepsza kondycja, relaks, wzrost pewności siebie - zachęca Anna.
Joanna Piotrowska, założycielka i prezes Fundacji Feminoteka wie dużo o przemocy wobec kobiet. Na co dzień styka się z takimi sytuacjami. - Prowadzę zajęcia z samoobrony i asertywności dla dziewczynek w wieku gimnazjalnym. Młode kobiety są w naprawdę trudnej sytuacji - mówiła w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Joanna Piotrowska.
Michał Sog jest instruktorem krav magi, która też może świetnie służyć do samoobrony. - Historii jest wiele. Przytoczę jedną, która zdarzyła się 64-letniej kursantce. Na zajęcia przyszła, ponieważ w niedalekiej przeszłości została napadnięta i pobita przez dziewczynę. Dosłownie na kolejnych zajęciach, na których nauczaliśmy prewencji, przyszła do mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy i słowami: „To działa!” - powiedział w jednym z wywiadów Michał Sog. - Okazało się, że niedługo później znalazła się w podobnej sytuacji. Tym razem - zastosowała się do rad z naszego szkolenia - zaalarmowała otoczenie i kompletnie zbiła tym z tropu agresora. On uciekł, a ona spokojnie wróciła do domu. W samej historii nie ma żadnych "fajerwerków", ale pokazuje i uzmysławia, że każdy, niezależnie od wieku, płci i kondycji, ma szansę! - dodał Michał Sog.
Partnerem cyklu artykułów jest marka Bella