"Ludzie szepczą na nasz widok: O, jaka wysoka para". To właśnie ona skradła serce sportowca
Modelka, która zwiedziła już kawałek świata. Od niedawna narzeczona siatkarza reprezentacji Polski, Wojtka Włodarczyka. W czasie wakacyjnych podróży unika tłumów. Mówi o sobie, że jest nieśmiała. Uwielbia gotować i zwyczajnie wyjść na randkę z ukochanym do kina. O trudnych początkach, planach na przyszłość i tym, że siatkówka nie jest nudna, rozmawiamy z Sylwią Sucharską.
20.07.2017 | aktual.: 21.07.2017 09:05
Agnieszka Jaros: Gratuluję zaręczyn!
Sylwia Sucharska: Dzięki, dzięki (śmiech).
Klasyka czy nowoczesność? Jaki gust ma Wojciech Włodarczyk?
Klasyka. Poza tym Wojtek wie, że ja lubię klasyczne rzeczy, zwłaszcza jeśli chodzi o biżuterię. Nie lubię też się nią obwieszać, stąd delikatny pierścionek z białego złota. Taki, którego nie widać z daleka, jak tylko wyciągnę rękę. Jak już w ogóle zakładam biżuterię, to raczej subtelną.
Wiedziałaś, że Wojtek zamierza ci się oświadczyć, czy była to dla ciebie niespodzianka?
W ogóle o tym nie myślałam. To było całkowite zaskoczenie.
Jakieś wyjątkowe okoliczności czy spontaniczna, codzienna sytuacja?
Wyjechaliśmy na wakacje na Florydę. Na miejscu zdecydowaliśmy się na 7-dniowy rejs statkiem. Mieliśmy okazję zwiedzić cztery wyspy i właśnie ostatniego dnia naszej wycieczki Wojtek zabrał mnie w odludne miejsce na plaży, bo wie, że jestem osobą raczej wstydliwą i nie lubię zwracać na siebie uwagi. I tam mi się oświadczył. Na szczęście, bo gdyby towarzyszyły temu spojrzenia ludzi, poruszenie, na pewno bym się czuła skrępowana.
Ciekawe, że mówisz o swojej wstydliwości. Doświadczona modelka, która raczej stroni od ludzi?
To właśnie przez to, że w tym zawodzie jestem zawsze wśród ludzi, pod obstrzałem, uważnie obserwowana, wciąż oceniana. I chyba dlatego, jak jestem w swojej „szarej” rzeczywistości, to nie lubię zwracać na siebie uwagi. A że jeszcze do tego oboje z Wojtkiem jesteśmy dość wysocy, to zdarza się, że nawet obcy ludzie komentują nasz wzrost: "O jaka wysoka para" (śmiech). Dlatego wolę się trzymać gdzieś z boku (śmiech).
*Karierę rozpoczęłaś wcześnie. Jak pamiętasz ten czas? *
Miałam jakieś 14,15 lat. Szefowa mojej agencji wypatrzyła mnie na ulicy, tak zwyczajnie, podczas spaceru. I od razu była to praca za granicą. Bałam się. Nie wiedziałam, z czym to się wiąże. Myślałam trochę o stereotypach dotyczących zawodu modelki. Razem z rodzicami mieliśmy sporo obaw. Jednak mama mojej przyjaciółki miała kontakty w tym środowisku i sprawdziła dokładnie, że agencja, która mnie „zaczepiła” jest prawdziwa i „poprawna”. Pierwszy mój wyjazd to był Paryż. Pełne dwa miesiące… płaczu. Bardzo tęskniłam za domem. Byłam młoda.
Teraz dziewczyny mają GPS w komórce, na iPadzie i teczki ze zdjęciami w internecie. Wtedy dostałam mapę, księgę ważącą 2 kg i… "ruszaj w miasto na castingi". Teraz jest dużo łatwiej, jeśli chodzi nawet o zwykłe poruszanie się po mieście.
Co będzie za kilka lat? Żyjesz chwilą, czy masz jakiś plan B?
Znajomi się trochę ze mnie śmieją, bo pomysłów mam sporo, ale jeszcze nie jestem pewna, który z nich zrealizuję. Skończyłam właśnie studia i myślałam, że może w przyszłości zatrudnię się w jakiejś firmie, jako psycholog. W trakcie nauki pracowałam w różnych firmach: w agencji eventowej, agencji dla dzieci, gdzie zatrudniałam maluchy do reklam, filmów oraz w portalu informacyjnym. Łączyłam 3 rzeczy i czasami nie było lekko, szczególnie kiedy zbliżała się sesja egzaminacyjna. Teraz prowadzę też mały lifestyle’owy portal z koleżankami Shemag.pl, w którym piszę artykuły np. o modzie. Łączymy siły z różnymi miejscami i wspólnie organizujemy też wydarzenia kulturalne. To takie moje drugie życie.
A chodzisz na mecze?
No pewnie, że chodzę (śmiech).
Fanka od zawsze czy od niedawna?
Raczej od niedawna. Jak poznałam Wojtka, dużo się zmieniło. Wcześniej nie oglądałam rozgrywek z zapartym tchem. Dzięki niemu zaczęłam się bardziej interesować siatkówką i okazało się, że wcale nie jest nudna (śmiech). To ogromne emocje. Wojtek jest bardzo ambitny, analizuje grę, a ja razem z nim mocno to przeżywam. Poza tym to świetne oderwanie od codzienności, od mojej pracy. I mam takie urozmaicenie dzięki niemu.
Skoro były zaręczyny to na pewno trochę rozmawiacie o przyszłości. Waszej, wspólnej. Ślub?
Pomysł mamy, miejsce, w którym byśmy chcieli wziąć ślub, też. Jeszcze nie wiemy, czy będzie to w przyszłym roku, czy za dwa lata. Nie ma ciśnienia. Szczególnie że wiem, że to wszystko zostanie na mojej głowie (śmiech). Wojtek ma w swoim klubie tyle obowiązków, codziennych treningów, że raczej większość rzeczy będzie w moich rękach, a póki co, sama nie mam do tego głowy. To duże przedsięwzięcie. Może po wakacjach o tym pomyślimy.
Jak ostatnio rozmawiałyśmy, mówiłaś, że kiedyś opowiecie dzieciom o początkach waszej znajomości, a więc temat powiększenia rodziny też już się pojawił.
(śmiech) Trochę tak. Jednak ze względu na mój zawód i zawód Wojtka nie będziemy się spieszyć. Tak, wiem, że już nie będę młodsza i w końcu trzeba będzie podjąć tę decyzję, ale wychodzę z założenia, że powinno to wyjść naturalnie. Nie chcemy tego planować szczegółowo. Wiadomo, jak to ze sztywnymi założeniami bywa - nic z tego nie wychodzi.
Co najbardziej lubicie robić razem?
Po prostu ze sobą przebywać i odpoczywać. Ja najczęściej wtedy gotuję. W wolnym czasie nadrabiamy też zaległości towarzyskie. Lubimy siedzieć nad Wisłą, chłopcy grają wtedy często w siatkówkę, oni nigdy nie odpoczywają. Czy wolne, czy nie, siatkówka zawsze z nimi jest. I klasycznie - lubimy spacery, kino, pójść na lody. Nie mamy wymyślnych hobby, jak np. skakanie ze spadochronem (śmiech). Czas spędzamy tak zwyczajnie, po prostu razem.
Jesteś modelką ze sporym dorobkiem. A co teraz robisz? Gdzie będziemy mogli cię zobaczyć niebawem?
Niedługo lecę do Mediolanu i tam czekają mnie dwa dni pracy. Potem do Paryża. Zastanawiam się też nad kontraktem w Turcji, ale tam zostałabym trochę dłużej. Jeszcze po drodze Londyn. W Polsce ostatnio zrobiłam kolejną kampanię marki Caterina i niebawem ukaże się także okładka w magazynie "Claudia". Cały czas coś się dzieje. W planach mamy jeszcze wakacje, dlatego, że od sierpnia Wojtek zaczyna już przygotowywania w swoim klubie, więc wybieramy się na trzytygodniowy "rajd samochodowy” z parą przyjaciół, żeby zwiedzić kawałek Europy. Ja dolecę do nich z Mediolanu. Już nie mogę się doczekać!