Lukrecja Borgia – nie taka zła, jak ją malowali?
Niewiele kobiet w historii zyskało tak fatalną sławę. Przez współczesnych była nazywana „największą kurtyzaną Rzymu”. Zarzucano jej wyjątkową rozwiązłość, kazirodcze stosunki z ojcem i bratem, a także skłonność do trucia wrogów. Dziś Lukrecję traktuje się raczej jako ofiarę gierek prowadzonych przez żądnych władzy męskich członków rodziny Borgiów.
Niewiele kobiet w historii zyskało tak fatalną sławę. Przez współczesnych była nazywana „największą kurtyzaną Rzymu”. Zarzucano jej wyjątkową rozwiązłość, kazirodcze stosunki z ojcem i bratem, a także skłonność do trucia wrogów. Dziś Lukrecję traktuje się raczej jako ofiarę gierek prowadzonych przez żądnych władzy męskich członków rodziny Borgiów.
Kim była kobieta, która do dzisiaj rozpala wyobraźnię historyków, pisarzy, twórców filmów i seriali, a nawet gier komputerowych (pojawia się m.in. w przygodówce „Assassin’s Creed: Brotherhood”)?
Przyszła na świat w kwietniu 1480 r. jako trzecie dziecko bardzo wpływowego hiszpańskiego kardynała Rodrigo Borgii i znanej kurtyzany Vannozzy Catanei. Oczywiście, w XV wieku kapłanów także obowiązywał celibat, ale wielu duchownych, zwłaszcza wysoko postawionych, niezbyt przejmowało się takimi ograniczeniami i często posiadało liczne potomstwo. Dla kardynała Borgii dzieci miały być szansą na umocnienie wpływów, co gwarantowało ich dobre ożenki.
Lukrecja, która spędzała dzieciństwo w Rzymie, gdzie otrzymała wykształcenie humanistyczne w renesansowym duchu (umiała także śpiewać, tańczyć i haftować), już w wieku 11 lat została „wystawiona” na małżeńską giełdę i zaręczona z pewnym hiszpańskim szlachcicem.
Do małżeństwa nie doszło, ponieważ ojciec znalazł jej lepszego kandydata. Jednak i tym razem plany spaliły na panewce, ponieważ 11 sierpnia 1492 r. konklawe wybrało kardynała Borgię papieżem (przyjął imię Aleksander VI). Lukrecja stała się wówczas oficjalną „córką Jego Świątobliwości”, a o jej rękę zaczęli starać się znacznie znamienitsi kawalerowie.
Dowód męskości
Dziewczyna stała się pionkiem w ambitnych planach politycznych Aleksandra VI. Jako 13-latka została żoną władcy Pescary, Giovanniego Sforzy. Lukrecja spędziła w Pescarze trzy lata, nudząc się w towarzystwie gburowatego i niezbyt inteligentnego partnera. Z marazmu wyzwolił ją ojciec, który miał na horyzoncie bardziej korzystny sojusz i postanowił rozwieść córkę. Papieskie służby rozpuściły plotki o rzekomej impotencji Giovanniego. Aleksander VI zaproponował nawet, by Sforza w obecności specjalnej komisji udowodnił swoją męskość. Oburzony zięć nie zgodził się na upokarzającą procedurę, co dla papieża stało się pretekstem do unieważnienia małżeństwa z powodu jego nieskonsumowania. Sforza mógł się jeszcze bronić, ale zrezygnował z podróży do Rzymu, gdy otrzymał informację o spisku na swoje życie, przygotowywanym przez Aleksandra VI i jego syna Cezara.
Rozjuszony pomówieniami Giovanni zaczął kolportować oskarżenia o zbrodniach Borgiów i kazirodztwie Lukrecji, która miała utrzymywać stosunki intymne z ojcem oraz Cezarem. Według Sforzy nosiła także pierścień z igłą nasączoną trucizną. Ten „czarny PR” przyczynił się do fatalnej opinii o papieskiej córce.
Po rozwodzie Lukrecja schroniła się w rzymskim klasztorze dominikanek, gdzie wdała się w romans z Pedrem Caldesem, jednym z papieskich posłańców. Kilka miesięcy później ciało mężczyzny wyłowiono z Tybru. Prawdopodobnie morderstwo zlecił Cezar Borgia.
Romans z poetą
Kolejnym mężem Lukrecji został księże Salerno, Alfons Aragoński. Związek był oczywiście powiązany z planami politycznymi papieża, który jednak szybko zmienił kierunek zainteresowań i kolejny zięć znalazł się niebezpieczeństwie. Alfons uciekł z Rzymu, do którego wrócił, gdy Lukrecja rodziła syna Rodrigo.
Młoda matka cieszyła się wielkimi względami papieża, który nieustannie obsypywał ją godnościami, zaszczytami i bogactwami. To z kolei niepokoiło zazdrosnego Cezara. Brat Lukrecji postanowił przerwać sielankę. Alfons został najpierw ciężko zraniony przez nieznanych sprawców w okolicach bazyliki św. Piotra, aż w końcu uduszony, gdy dochodził do zdrowia w papieskich apartamentach.
Rok później Lukrecja została wydana za mąż po raz kolejny, tym razem za Alfonsa d'Este, przyszłego władcę Ferrary. Ponieważ za młodą wdową ciągnęła się już wówczas niezbyt dobra opinia, Borgiowie musieli zachęcić kawalera potężnym posagiem, na który składało się m.in. 100 tys. dukatów i klejnoty o bardzo dużej wartości.
W styczniu 1502 r. Lukrecja na zawsze opuściła Rzym. W Ferrarze wreszcie znalazła spokój. Zaprzyjaźniła się z wybitnymi humanistami, na przykład z poetą Piotrem Bembo, z którym podobno połączył ją gorący romans. Przedmiotem licznych plotek była także wyjątkowa zażyłość Lukrecji ze szwagrem, Franceskiem Gonzagą.
Bizneswoman i zakonnica
Lukrecję bardzo zajmowały proste roboty domowe. Lubiła gotować i szyć, dużą wagę przywiązywała do wyglądu strojów, zarówno swoich, jak i rodziny oraz dworzan. Jej ulubionym kolorem był morello (barwa śliwkowa). Ubierała się często w atłasy w tym właśnie odcieniu, chętnie wzbogacane złotem i bielą.
Miała również głowę do interesów. Podobno kupowała ogromne połacie terenów bagiennych, które osuszano i zamieniano w urodzajne grunty, znakomite pod uprawę winnej latorośli i drzew oliwnych, sprzedawane z ogromnym zyskiem.
W 1518 r. Lukrecja wstąpiła do zakonu franciszkańskiego. Pod książęcymi szatami zaczęła nosić włosienicę i codziennie przystępowała do komunii. Rok później urodziła ostatnie dziecko, córkę Izabelę Marię. Podczas porodu uległa poważnej infekcji i zmarła po kilku tygodniach. Pochowano ją w habicie tercjarki franciszkańskiej. Miała wówczas zaledwie 38 lat. „Postać Lukrecji Borgii jest różnie oceniania przez historyków, w zależności od tego, w jakiej mierze dają oni wiarę niepotwierdzonym pogłoskom przytaczanym w źródłach i jak interpretują niewyjaśnione fakty związane z działaniami jej ojca i brata. Oceny powinny jednak brać pod uwagę zarówno obyczaje epoki, radykalnie odmienne od współczesnych, jak i fakt, że całkowite podporządkowanie i uzależnienie kobiet od męskich członków rodziny nie tylko czyniło z nich łatwe ofiary domowej przemocy, ale również pozwalało na wykorzystywanie ich bez skrupułów dla celów polityki rodowej” – pisze prof. Piotr Salwa, wybitny italianista z Uniwersytetu Warszawskiego.