"Mam dość pasierbicy. Niech mąż ją odda byłej żonie". Zła macocha kontra rozwydrzony dzieciak?
Rodziny patchworkowe stają się standardem w dzisiejszych czasach. Umiejętność współżycia bez kłótni i z myślą przede wszystkim o dzieciach, nie jest łatwa. Można nawet powiedzieć, że częściej się to nie udaje, niż udaje.
10.06.2020 | aktual.: 16.09.2020 17:19
Relacje pomiędzy dziećmi a ojczymami i macochami to często źródło wielu konfliktów. Niechęć, brak zrozumienia, obawa przed polubieniem (co może być źle zinterpretowane przez drugiego, porzuconego rodzica), nienawiść za rozbicie rodziny i życie na dwa domy – to tylko część emocji, które targają dziećmi.
Z dorosłymi nie jest jednak inaczej. Choć wydaje się, że świadomie wiążą się z partnerami, którzy mają już dzieci i zdają sobie sprawę z tego, że ich partner będzie musiał dzielić uwagę pomiędzy starą, a nową rodzinę, to i tak po czasie czują się zaskoczeni i mają problem z akceptacją nowej sytuacji. Często odreagowują to na obecnym partnerze bądź dzieciach. Zdarza im się konfliktować wszystkie zainteresowane strony, byle tylko obrażone byłe nie dawały byłym dzieci, albo by dzieci nie chciały przebywać z nową rodziną tatusia/mamusi.
Macocha okazała się ważniejsza
Monika ma 39 lat i córkę Kasię. W małżeństwie była 5 lat, potem dwa lata separacji, aż w końcu rozwód. Dziś ma nowego partnera, a były mąż nową żonę. Kasia na początku mieszkała naprzemiennie dwa tygodnie z mamą i dwa z tatą. Wszystko zmieniło się, gdy ojciec związał się z piętnaście lat młodszą partnerką. Po kilku miesiącach okazało się, że wywalczona dwuletnią batalią w sądzie opieka naprzemienna, nie jest już dla niego ważna, a nowa żona niechętnie przyjmuje obce dziecko pod dach.
– Maciej nagle, dobrowolnie, postanowił mi "oddać” Kasię pod wyłączną opiekę. Rzekomo przemyślał sprawę i uznał, że dziecko musi mieć jeden dom, szkołę w pobliżu, koleżanki na osiedlu. Teraz to zrozumiał i chwała mu za to, choć wiem doskonale, że wpływ miała na to jego obecna laska. To jej nie pasowało dopasowywanie grafiku pod dziecko. Po pracy ona woli iść do kina, teatru, na drinka, a nie niańczyć cudze dziecko. Kasia to czuła, więc jak zapadła decyzja, że nie będzie jeździć do ojca, odetchnęła z ulgą i dopiero wtedy opowiedziała mi, jak macocha na nią syczała. Jak ją ochrzaniała za każdą pozostawioną w salonie i kuchni rzecz, jak jęczała, gdy małą trzeba było odwozić rano do szkoły na 8 i nigdy nie chciała robić jej kanapek, tylko dawała 5 zł na drożdżówkę. No i zawsze, jak ojciec umawiał się z córką na zakupy szła z nimi i po godzinie wchodziła do sklepu dla dorosłych, prosząc męża o pomoc w wyborze sukienki, żeby tylko on znowu zajmował się nią. Przeraziłam się, że wcześniej córka nic nie mówiła o tym, bo zdawała sobie sprawę, że muszą razem mieszkać i nie chciała pogarszać sytuacji – wspomina Monika. Dziś Kasia ma sporadyczne kontakty z ojcem, a macochy stara się unikać jak ognia.
Walka o dominację
Temat relacji macoch kontra pasierbic był też szeroko komentowany na forum „Kafeteria”.
Macocha tak napisała o relacjach z pasierbicą: "Opieka jest naprzemienna, ale ona nie potrafi docenić że ma wszystko. Przykład z wczoraj: jemy wspólnie kolację (ona jak zwykle marudzi, wybrzydza i straszny niejadek, to mnie do szału doprowadza, że najpierw chciała jajecznice, zaczęłam jej robić, ale się rozmyśliła, woli co innego jak zwykle). Skończyliśmy, to mówię, że każdy myje po sobie naczynia - zmywarka w naprawie - aby jedna osoba nie miała całej sterty. Ja zmyłam po sobie, moja córka także, męża nie było, wiec została pasierbica, i się upiera, że później, bo teraz jej się nie chce. Mówię, że nie ma mowy, bo wiem, co to znaczy u niej później, czyli może za kilka dni lub tygodni. Ona dalej w zawziętości, że nie teraz, ja mówię, że na pewno nie wyjdzie z kuchni dopóki tego nie umyje. Toczyła się walka, kto się pierwszy złamie, nie pozwoliłam jej w żadnym wypadku wyjść z kuchni. Ze stoickim spokojem stałam w przejściu. Z wielkim lamentem umyła jeden talerzyk i kubek, przy czym tryskała jadem i różnymi epitetami na mnie, jakie ja bestialstwo wobec niej stosuję,tak chlapała tą wodą, że jeszcze przymusiłam ją do wytarcia kałuży z podłogi, wtedy to aż piany dostała i obrażona poszła do siebie. Tak codzienność u nas wygląda".
Zła macocha czy głupi pasierb? Okrutny ojczym czy zbuntowany bachor? Ile rodzin, tyle historii. Wszyscy są zazwyczaj przerażeni nową sytuacją. Jedni potrafią podejść do tego racjonalnie, inni swoją złość, a nawet wściekłość wyładowują na wszystkich dookoła. Promień rażenia jest duży i z pewnością na niektórych skierowany będzie bardziej. W takich chwilach zawsze warto udać się do terapeuty, który pomoże nie tylko dzieciom, ale i dorosłym, poukładać życie na nowo i wczuć się w rolę innych. Bycie macochą to nie jest łatwy kawałek chleba, ale jeżeli kobieta podejmuje decyzję, o związaniu się z mężczyzną z przeszłością, musi znać konsekwencje. Bo dziecko nie wyparuje nagle, nawet jak się mu będzie zatruwać życie.