Maria Sadowska
Mówi też, że w szkole filmowej na jej roku były tylko trzy dziewczyny. – Czułyśmy presję, żeby udawać facetów. A ja chciałam być reżyserką, nie reżyserem. Na plan przychodzę w miniówce i szpilkach. Nie krzyczę, uśmiecham się. Moja kobiecość nie wyklucza mojej inteligencji – mam wrażenie, że to ciągle nie jest dla wszystkich oczywiste.